Dni jak i tygodnie mijały Taehyungowi bardzo szybko. Zaprzyjaźnił się z Bogumem, z Jiminem też, a w szkole dobrze się uczył. Często dostawał lepsze oceny od klasy. Mimo niepełnosprawności naprawdę dobrze sobie radził. Wszystko się układało, nie miało prawa teraz się zepsuć.
Chociaż czy aby na pewno? Wzorowy uczeń, Jeongguk, zaczął się powoli o to denerwować. Odkąd przyjechał tu Tae, wszyscy zwracają na niego więcej uwagi niż na przewodniczącego. Nieważne w jakiej sprawie. Irytowało go to.
Odkąd rodzice sprawili sobie drugie dziecko, gdy skończył podstawówkę, był dla nich powietrzem. Choć czasem z nim rozmawiali, to nadal czuł się odsunięty. Mniejszość wiedziała, że lubił dostawać atencję. Chciał być w centrum uwagi wszystkich osób. Dlatego od początku gimnazjum uczył się, zdobywał najlepsze oceny, miał świetną reputację, a wszystko dzięki jego upartości i chęci bycia najlepszym.
Z każdym kolejnym rokiem szkolnym stawał się coraz większym egoistą i ignorantem. Tylko niektórzy byli w stanie to zauważyć. Reszta dziewczyn, bądź chłopaków uważała go za wzór pomimo małej zazdrości, iż to nie byli oni, a Jungkook.
Właśnie z tego powodu wziął czerwonowłosego za rywala w byciu najlepszym i najbardziej lubianym uczniem w szkole. Nawet jego wychowawca zaczął mniej z nim rozmawiać, tylko pytał o samopoczucie nowego wychowanka. Zdecydowanie musiał pomówić z chłopakiem. Brzmiało to drastycznie, ale nie przejdzie do rękoczynów. Nie upadł tak nisko.
⌘
Pewnego dnia, przy dostaniu ocen za sprawdzian z matematyki, z czego Kook był całkiem dobry, szatyn dostał piątkę z widocznym naciąganym minusem, natomiast jego rywal piątkę. Jedynie zostały mu dwa punkty do szóstki. Jak Gguk źle obliczył niektóre działania? Przecież były proste. Teraz widział błędy. Pomylił plusy z minusami, bądź mnożenie z dzieleniem, przez co parę liczb zostało zmienionych. Nie mógł w to uwierzyć.
Postanowił sobie porozmawiać z Taehyungiem w zacisznym miejscu, gdzie ludzie rzadko chodzili. Zaprowadził go tam właśnie po lekcji matematyki, zdenerwowany.
– Jungkook, gdzie mnie prowadzisz? – spytał zdezorientowany nastolatek. – Teraz mamy długą przerwę i nie chcę przegapić lunchu z Bogumem – oznajmił. Był to ich mały zwyczaj.
– Zajmie to tylko chwilkę – zapewnił ze sztucznym uśmiechem. W końcu dotarli na miejsce. Gguk przyszpilił młodszego o trzy miesiące rówieśnika. – Co ty, kurwa, chcesz osiągnąć tym byciem super uczniem? – warknął na starcie, patrząc mu prosto w oczy. Był aż nazbyt wściekły.
– C-Co? O czym ty mówisz? – Taehyung otworzył szeroko oczy. Przecież nie chciał nikomu zaszkodzić. Przy niepełnosprawności starał się więcej niż zwykle.
Jeon prychnął, rozbawiony odpowiedzią Kima. Genialna zagrywka, Taehyung.
– O tym, że masz przestać być taki perfekcyjny. Wszyscy ciebie lubią tylko dzięki aparatu słuchowym. Podobno kupiłeś nowy. — Usłyszał to kiedyś od swoich kolegów ze starszej klasy. – Co by było, gdybyś nie przynosił tych dwóch badziewnych rzeczy do szkoły? – zapytał. Z tyłu głowy paliła się czerwona lampka, by nie przesadzał.
– No nic bym nie słyszał. Taka nauka to nie nauka. – Taehyung próbował być spokojny. – Serio aż tak zależy ci na tych ocenach, że kpisz z mojej niepełnosprawności i to do tego czepiasz się aparatów słuchowych? Dużo dają – powiedział to, co w tym momencie myślał. Przez chwilę pojawiła mu się myśl, że dostanie zaraz w twarz pięścią.
– No właśnie. Bądź takim miłym kolegą i spełnij prośbę przewodniczącego klasy. Zdobywaj gorsze stopnie – krótko, zwięźle i na temat. Nie chciał owijać w bawełnę. – Zgoda?
– No chyba ciebie coś boli. Nie będę tracił średniej, żebyś ty był najlepszy. Zamiast lepiej się uczyć, to mam dawać ci fory? Nie w tym świecie, Jungkook. – Zaśmianie mu się w twarz było najlepszą opcją, jednak postanowił trzymać nerwy za nich dwóch, ponieważ Gguk wydawał się być na skraju.
Owy nastolatek złapał czerwonowłosego za brodę i ścisnął ją. Sam nie wiedział, co zrobić. Posunął się za daleko jak na tę chwilę. Wisienką na torcie było ciche chrząknięcie. Nauczycielka od chemii. Jeongguk od razu odskoczył od Taehyunga i wytarł dłonie w spodnie, jakby nie wiadomo czym się ubrudził. Szybkim krokiem uciekł stamtąd.
– Wszystko w porządku? – spytała starsza kobieta. Tae zawahał się nad powiedzeniem jej tego, lecz nie był kapusiem. Pokiwał głową, uśmiechnął się koślawo w jej stronę i także uciekł z tego miejsca. Zamiast Bogumowi to zwierzy się z tego Jiminowi. Nie miał możliwości pogadania z Jeonem, a Tae nie chciał sobie u niego nagrabić.
Zresztą jak chłopak, który dawał przykład innym, mógł być zazdrosny i to na dodatek był wściekły, jakby Kim nie wiadomo co mu zrobił. On się tylko dobrze uczył. W ogóle nie spodziewał się, że za takie coś może ktoś grozić drugiej osobie. Świat zaskakiwał.
⌘
Po szkole Taehyung zdecydował pójść do Jimina w celu opowiedzenia mu o bardzo zaskakującym dniu. Wsiadł do odpowiedniego autobusu, był zmuszony czekać na niego pięć minut. Rzecz jasna było to lepsze niż dwadzieścia. Wolał nie marudzić.
Wkrótce dotarł do dobrze znanego mu miejsca. Z uśmiechem na ustach wszedł do środka. Przywitał się z recepcjonistką i pokierował się w stronę pokoju, w którym znajdował się Park. Przybili sobie piątkę na powitanie. Czerwonowłosy usiadł na swoim standardowym miejscu.
– Co to za wyjątkowy dzień, że przychodzisz do mnie w środku tygodnia, a nie w niedzielę? – spytał pozytywnie zaskoczony blondyn. – Coś się stało? – ponowne pytanie opuściło jego pulchne usta.
– Wiem, że głupio tak przychodzić jedynie z tymi wieściami, ale... ten przewodniczący klasy, Jungkook, wziął mnie na jakieś ubocze i zaczął grozić. A wiesz co jest najlepsze? Bo dostaję lepsze stopnie od niego. Zdenerwowany był, jakbym mu przynajmniej psa zabił albo jego młodszego brata – opowiedział Tae. – Zaczął pytać o aparat słuchowy. Chyba chciał mi go zepsuć czy inne badziewie. Myślałem, że jest spoko gościem, a tu takie coś... — mruknął zdziwiony.
Nagle Jimin wybuchł śmiechem. Taehyung zmarszczył brwi, ale też się lekko zaśmiał. Uwielbiał widzieć uśmiechniętą twarz swojego przyjaciela.
– Naprawdę? Ja kiedyś się pobiłem z jakimś randomowym typem o dziewczynę, a ty będziesz o dobre oceny. No nie, nie wierzę. – Zaśmiał się ponownie. To było absurdalne. – Po prostu śmiech na sali. Co mu powiedziałeś? Że jutro pod szkołą bijatyka na wiedzę? – zażartował. – Boże, zrobiłeś mi tym dzień, serio. Chodźmy się przejść – zaproponował.
Tae przystał na ten pomysł. Trochę powietrza nie zaszkodzi, a Jiminowi szczególnie. Kim nie chciał, żeby rówieśnik tutaj gnił, kiedy była całkiem ładna pogoda. Było pochmurnie, słońce czasem próbowało się przedrzeć przez chmury, padać nie padało. Nic tylko korzystać, dopóki nie zaleje ich jesienna, brzydka pogoda.
Może i Park nie miał zbytnio co opowiedzieć z tego dnia, lecz mówił o czymś zupełnie innym. Nadal bawiła go ta sytuacja. Tak jak czerwonowłosy nie mógł uwierzyć, że ktoś potrafi zrobić z tego największy problem świata i jeszcze grozić czymś zmyślonym nie z tej ziemi. Cholernie zabawne.
⌘⌘⌘
Pierwszy raz napisałam cały rozdział w godzinę. Mam nadzieję, że przez to nie stracił na jakości. Byłoby słabo 😔
WŁAŚNIE!!!!
Zapomniałam Wam podziękować za 11 tysięcy wyświetleń!! Naprawdę mnie to cieszy, że jest takie zainteresowanie tą książką 🤧
CZYTASZ
Can you hear me? | Taekook
FanficTaehyung prowadzi proste życie nastolatka, dopóki nie zostaje ofiarą wypadku samochodowego wraz ze swoim kuzynem, na wskutek którego traci słuch. Musi przeprowadzić się do innego miasta, aby rodzice mogli znaleźć lepszą pracę na zakup aparatu słucho...