Jaskrawe światło raziło młodszego nastolatka i przez to wybudziło z głębokiego snu. Zaraz po otworzeniu oczu, od razu je zamknął, bowiem ogromny ból w okolicy skroni dawał mu o sobie znać.
Następne szybkie mrugnięcie i ledwo wyczuwalny ruch dłoni obudził starszą kobietę. Momentalnie zaczęła coś krzyczeć, a bardziej wzywać, żeby któraś z wielu pielęgniarek w szpitalu weszła do sali, gdzie znajdował się Taehyung. Na całe szczęście po kilkukrotnym darciu się przybiegły dwie kobiety, a wraz za nimi lekarz.
Zbadał zdezorientowanego Kima, nawet nie patrząc na jego twarz, a tym bardziej w oczy. Zaś młodszy patrzył na niego bardzo uważnie. Pracownice szpitala mówiły coś między sobą, bądź do zapłakanej rodzicielki, ale pomimo starań licealisty nic nie słyszał. Jedynie ciche szmery.
I w tamtym momencie przypomniał sobie wszystko, co działo się dość niedawno. Przez prawie śmiertelny wypadek poniósł poważne rany i uszczerbki na zdrowiu. Chciał coś powiedzieć w stronę czwórki dorosłych ludzi, ale nie miał pojęcia, co. Potrzebował jakichkolwiek informacji na temat jego zdrowia, co się dzieje z jego kuzynem, Hoseokiem, i czy wszyscy przeżyli. Nawet martwił się o pasażerów innych samochodów. Nie przepadał za takimi sytuacjami, a teraz sam się w takowej znajdywał.
Za szybą, przez którą była widoczna sala, widział swojego ojca patrzącego na niego ze smutkiem w oczach. Tak bardzo nie chciał patrzeć na cierpienie jego syna, który jeszcze nie wiedział, jaka tragedia go spotkała. Ewidentnie nie mógł na niego tak długo patrzeć. Zupełnie zrezygnowany ojciec poszedł w stronę automatu, gdzie zakupił sobie, jak i jego żonie, kawę z mlekiem. Przez całą noc czuwali nad swoim synem, czego nie pozwalali młodej gimnazjalistce, która jest pod opieką dziadków ze strony ich rodzicielki.
Po odejściu lekarza z sali, pielęgniarki jeszcze chwilę rozmawiały z kobietą, po czym zostawiły ją samą ze swoim synem. Prędko usiadła przy nim, łapiąc go za smukłą dłoń. Taki widok nie był najlepszą rzeczą dla mamy, kobiety, która oddałaby życie za swoje dzieci.
– M-Mamo? – wyjąkał cichym tonem głosu licealista. Nie był pewien czy to wymówił. Nie słyszał swojego własnego głosu. – Dlaczego płaczesz? Co się dzieje? – zalał ją pytaniami. Był bardzo zdezorientowany. Pani Kim jeszcze bardziej wybuchła płaczem. Nie miała pojęcia, jak mogła się porozumieć z synem, skoro pisanie przez wiadomości było kompletnym idiotyzmem. Choć na tę sytuację każdy powinien to zrozumieć. – Dlaczego nic mi nie mówisz! Mamo! – uniósł głos starszy syn, po czym poprawił się na łóżku szpitalnym. Ból głowy się powiększył, na co zmrużył oczy i zmarszczył brwi. Opadł bezsilnie na łóżko. Naprawdę nie wiedział, co się dzieje, a jego mama nie chciała mu pomóc. Nawet nie słyszał jej płaczu, choć widział, jak ona to robi. Może to przez niedawną pobudkę? W końcu czasem tak się zdarza, prawda?
⌘
Po dwóch godzinach bezczynnego leżenia na łóżku szpitalnym i patrzenia w sufit, przyszedł do Taehyunga lekarz, który miał się nim opiekować przez te kilka dni, zanim nie wyjdzie z tego ponurego miejsca. Zrobił mu dokładne badania, czy jego organizm miewa się dobrze. Jednak drugą kwestią było dowiedzenie się o tym, co mu dolega. Specjalnie na takie przypadki, w jakim znalazł się młody Kim, wystawił przed nim specjalny tablet. Na monitorze widniało tylko jedno pytanie, a bardziej zdanie. Czytając je, Tae otworzył szeroko oczy w niedowierzaniu.
– To jakiś żart, prawda? – spytał poddenerwowany. Jego oddech przyspieszył, a oczy zaszły łzami. Było to widoczne na specjalnych, szpitalnych monitorach, co zaczęło niepokoić lekarza. Dlatego też wezwał do siebie dwie pielęgniarki, aby mu pomogły w uspokojeniu pacjenta, ponieważ jego nagły napad złości był dość szokujący, ale właściwie było to do przewidzenia.
Może i Taehyung nie był w tak złym stanie, lecz nadal nie powinien się za bardzo emocjonować. Natomiast doktor nigdy by się nie spodziewał aż tak nagłej reakcji pacjenta, który zaczął się wierzgać i krzyczeć, by go zostawiono.
– Zostaw mnie! – wrzasnął, wyrywając się z rąk opiekuna. Dwie minuty później dołączyły do niego pielęgniarki, które dodały do kroplówki lek uspokajający. Niestety, zanim zadziałał, musieli zostać na dłużej, żeby osiemnastolatek nie zrobił sobie niczego złego, czego później mógłby okropnie żałować.
Następnie Taehyung widocznie się rozluźnił i nie czuł takiej złości, jak przed kilkoma sekundami. Nawet napił się szklanki wody, która ciągle stała koło niego. Pewnie jego mama przyszykowała ją w razie pragnienia.
Wtedy też lekarz wykorzystał to i napisał na tablecie ponowną wiadomość. Kim, nieważne jak bardzo chciał się złościć, nie był w stanie.
– Jak mam się porozumiewać z ludźmi? Przez ten tablecik? – zapytał z sarkazmem. Patrzył wyczekująco na doktora, który wrócił do pisania na urządzeniu.
„Nie, dostaniesz aparat słuchowy."
Młodszy parsknął śmiechem. Swój wzrok pokierował na okno, za którym padał rzęsisty deszcz. Westchnął ciężko.
– A mój kuzyn Hoseok? Jest w innej sali? – dopytał, nie odrywając wzroku od widoku na zewnątrz.
„Jako jedyny nie przeżył wypadku. Przykro mi."
Niekontrolowanie wybuchł głośnym płaczem spowodowanym śmiercią Hobiego, że nie wiedział, kiedy ostatnio tak płakał. Nie był ze starszym w bardzo bliskich relacjach, ale była to jego bliska rodzina i lubił przebywać w towarzystwie uśmiechniętego studenta. Dobrze pamiętał, jak brunet w dzieciństwie uczył go tańczyć różnych układów do różnych piosenek, jak na wyjeździe rodzinnym nad jezioro ścigali się do materaca gdzieś wyrzuconego w dal na środek zbiornika wodnego. Naprawdę nie wspominał źle swojego kuzyna.
I dlatego było mu cholernie przykro przez śmierć bliskiej mu osoby, lecz także czuł złość oraz poczucie winy, że mógł mu odmówić jazdy z nim po alkoholu, Hoseok też zrezygnowałby z tego pomysłu i nie byłoby żadnego problemu. Oni by żyli, Tae nie straciłby słuchu i mogliby mile spędzić dzisiejszy wieczór, a nie siedzieć w tym zapyziałym szpitalu, który za każdym razem przyprawiał chłopaka o dreszcze.
Jednak realia były inne, a wspominanie przeszłości, jak i dopatrywanie się dobrej oraz złej przyszłości dla Kima, nie dawało pozytywnych skutków. Niepełnosprawni ludzie spotykali się z różnymi przeszkodami na drodze. Jedni przechodzili je bez obaw, brnąc dalej, osiągając niesamowity sukces w życiu, a drudzy już na samym początku rezygnowali i popadali w depresje przez ich obecny stan zdrowia.
Tae już obstawiał, że będzie drugim typem osoby, która na starcie nie poradzi sobie ze swoją głuchotą. Nie pokładał w sobie aż tyle nadziei, aby później się nie zawieść swoimi porażkami w życiu. Świat był okrutny, a on powoli się o tym przekonywał.
⌘⌘⌘
Mam nadzieję, że nie jesteście zawiedzeni tym rozdziałem .
I miłego dzionka, skarby.
CZYTASZ
Can you hear me? | Taekook
FanfictionTaehyung prowadzi proste życie nastolatka, dopóki nie zostaje ofiarą wypadku samochodowego wraz ze swoim kuzynem, na wskutek którego traci słuch. Musi przeprowadzić się do innego miasta, aby rodzice mogli znaleźć lepszą pracę na zakup aparatu słucho...