Przez kolejne dni Taehyung czuł się przybity, a myśli, jakie kumulowały się w głowie, targały jego emocjami i nie wiedział do końca co ze sobą zrobić. Nadal nie był pewien czy Jeongguk mówił prawdę, skoro już wcześniej prawie zniszczył jego przyjaźń z Bogumem. Mimo że między czerwonowłosym a dziewczyną nic nie było, tak trudno było mu się pogodzić z faktem, że był zdradzony. I to prawdopodobnie od dłuższego czasu.
Zamyślony szedł w stronę stołówki, aby tam dłużej pobyć w ciszy w towarzystwie przyjaciela. W pewnym momencie został popchnięty i niemalże wylądował na podłodze. Uczniowie wokół odsunęli się z zaskoczenia, a sam Tae spojrzał na sprawcę. Był to osiłek, z którym była Hyeri. Nie mógł uwierzyć, że umawiała się z takim idiotą. Musiał niesamowicie jej nakłamać oraz jedynie zaimponować mięśniami, bowiem innej opcji nie widział.
– Jesteś zadowolony z siebie? – zapytał. Podszedł do niego, po czym złapał za kołnierz koszulki. Kim przełknął ślinę. – Jak mogłeś krzyczeć na moją dziewczynę tak głośno? Płakała przez dobrą godzinę i to właśnie z twojego powodu! – Odepchnął go. Licealista stracił równowagę i wylądował z hukiem na podłodze.
– Jakby ona na mnie uniosła głos, a ja bym płakał to powiedziałbyś, że jestem ciotą. – Zaśmiał się krótko. Poprawił swoją bluzkę. Wstał z pozycji siedzącej w celu spojrzenia starszemu w oczy. – Zdradziła mnie z tobą i mogę założyć się, że wiedziałeś o moim związku z nią. Powinieneś mieć wyrzuty sumienia, a zamiast tego bawisz się w wybawcę – odparł. Widząc zamachnięcie osiłka, niemalże od razu zakrył swoją twarz rękoma, przez co dostał w swoje przedramiona, a nie w twarz.
Trzecioklasista nie dał za wygraną. Oparł dłonie o ramiona Taehyunga, by po chwili kolanem uderzyć wprost w jego brzuch. Chłopak zawył z bólu. Myślał, że na koniec roku szkolnego będzie miał spokój, a ciało odpocznie od wcześniejszych urazów, jakie doznał od tamtej trójki. Kątem oka widział, jak wokół nich zrobiło się kółko, gdzie reszta licealistów oglądała ich sprzeczkę. Dalej go zastanawiało, dlaczego nikt nie reagował.
Będąc gotowy na kolejny cios ze strony starszego, spiął mięśnie i przymknął oczy. Jednak nic takiego nie nastało. Wręcz przeciwnie. Zamiast uderzenia usłyszał głośny huk. Odważył się otworzyć oczy z ciekawości. Myślał, że zwariował i magicznie to Jeongguk stanął w jego obronie. Ku jego ogromnemu zaskoczeniu była to rzeczywistość. Patrzył z niedowierzaniem, jak ten pchnął wyższego o ścianę. Z daleka mógł zobaczyć, jak inni starsi uczniowie zbliżali się do nich. Był w zbyt wielkim szoku, więc bez większego namysłu dał się złapać za rękę i uciec w przeciwnym kierunku wraz z przewodniczącym. Nie myślał racjonalnie, a w tamtym momencie wydawało mu się to najrozsądniejsze, zważając na fakt zbliżającej się bójki.
Zdyszani w końcu dobiegli do schowku woźnej, w jakim Taehyung został okrutnie potraktowany. Ścisnęło go coś w żołądku, bowiem znów znalazł się w tym miejscu i to z jego oprawcą. Spojrzał się na niego.
– Co z nim zrobiłeś? – zapytał nastolatek. Powoli adrenalina schodziła z jego ciała, co powodowało, że ból brzucha nasilał się i był zmuszony kucnąć, by jakkolwiek mniej to odczuwać.
– Popchnąłem go tylko. Wyglądam na takiego, żeby nagle wdać się w bójkę i to jeszcze z nim wygrać? Chłop już któryś rok trenuje na siłowni, a ja ledwo zacząłem – westchnął. Przeczesał swoje włosy do tyłu. Następnie znalazł się na przeciwko Tae, uklęknął przy nim. – Poza brzuchem gdzieś indziej dostałeś? – zadał pytanie. Przyjrzał się mu. Blisko ucha zauważył coś czerwonego. Chciał sięgnąć do tego miejsca, lecz powstrzymał go Taehyung poprzez zasłonięcie płatka ucha. A konkretniej jego aparat słuchowy. Na ten widoczny gest ze strachu, poczuł dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Powoli docierało do niego, co wywołał u chłopaka swoim poprzednim zachowaniem. Nie odezwał się. Zabrał swoją dłoń, po czym odsunął od niego.
– Nie udawaj zmartwionego – mruknął. Wstał z klęczek, by wyprostować się. Mądry to pomysł nie był, ale nie chciał siedzieć skulony w nieskończoność. – Jest okej. Pójdę do domu teraz i odpocznę. Nauczyciele pewnie zajęli się nimi – stwierdził. Wychylił głowę z pomieszczenia. Rozejrzał się przez cały korytarz szkolny. Nikogo w pobliżu nie było.
– To daj się odprowadzić – powiedział Jeongguk. Kim popatrzył na niego, dość zaskoczony propozycją, lecz z drugiej strony był dalej nieufny wobec przewodniczącego.
– Nie, poradzę sobie – odpowiedział twardo. – Przestań udawać, proszę cię. Dzięki, że mnie zabrałeś od tego idioty, bo prawdopodobnie nikt by nie zareagował. A więcej troski od ciebie nie potrzebuję – dodał. Wyszedł z małego pokoju. Skierował się jak najszybciej do szatni po swoje ubrania.
⌘
– To on ciebie uratował?! Nie gadaj! – krzyknął zdziwiony Jimin. Niedawno przyszedł do niego jego przyjaciel, Taehyung, by opowiedzieć o dzisiejszej sytuacji oraz niedawnym rozstaniu z Hyeri. Niemalże mu oczy nie wypadły z oczodołów, bowiem patrzył na niego z niedowierzaniem. Był bardzo do tyłu z informacjami i tym, co dzieje się u niego. Przez pewien czas obarczał siebie i swój brak możliwości do swobodnego poruszania się. Koniec końców mógłby wtedy odwiedzić czerwonowłosego. Z drugiej strony obawiał się, że ten był zmęczony ciągłą opieką nad nim.
– Po tym, jak mnie zabrał stamtąd to doszedłem do wniosku, że chyba wtedy mówił prawdę i naprawdę sobie odpuścił... – mruknął w zastanowieniu. Wszystkie wydarzenia tylko mąciły mu w głowie, co powodowało niesamowite wahania między decyzjami, jakie w ostatnim czasie podejmował.
Jimin położył delikatnie dłoń na udzie Tae w geście pocieszenia. Konkretniej dania mu poczucia wsparcia z jego strony. Nie był w stanie dużo zmienić albo pomóc, dlatego chciał go psychicznie wspierać i ewentualnie poradzić mu. Obaj westchnęli cicho. Mimo wszystko Jeongguk był skryty, mało o sobie mówił, więc nie mogli z góry założyć, jaki był naprawdę. Taehyung dochodził do wniosku, że przewodniczący tylko nosił maski przed każdym z osobna, przez co trudno było określić, czy miał taki charakter, czy tylko udawał.
– No, ale nie ma co ciągle o mnie mówić – zauważył słusznie. Spojrzał na farbowanego blondyna. Żałował, że tak długo u niego nie był. Wyraz twarzy chłopaka zmienił się. To go niepokoiło, ponieważ nie wiedział czy będą to pozytywne wieści, czy jednak przydarzyło mu się coś gorszego.
– Szczerze, to chciałem ci zrobić niespodziankę, ale... – zaczął. Wydawał się tym bardziej zestresowany niżeli uradowany. – Rodzice dali radę uzbierać pieniądze na protezę i za tydzień będę miał regularne rehabilitacje i ćwiczenia, żeby wrócić do normalnego funkcjonowania. Jest szansa, że wrócę w końcu do domu – powiedział to. Łzy napłynęły do oczu, zaś Taehyung siedział z otwartą buzią. Tym to go niesamowicie zaskoczył.
– O mój Boże. Ale super! – Uśmiechnął się szeroko. Po chwili mu mina mu zrzedła na widok lecących łez po policzkach Jimina. – Hej, czemu płaczesz? Przecież to dobra wiadomość. Odkąd tu przyszedłem pierwszy raz to mówiłeś, jak bardzo tęsknisz za mieszkaniem z rodzicami – odparł pośpiesznie. Sięgnął po chusteczki higieniczne i zaczął wycierać jego łzy.
– To są łzy szczęścia, Tae. Po tylu latach straciłem nadzieję na to, że kiedykolwiek będę mógł stać na dwóch nogach, a nie tylko na jednej. To jest tak nierealne – oznajmił, w tym samym czasie pociągając nosem. – Jak stąd wyjdę to nie stracimy kontaktu, prawda? Chcę, żebyśmy razem przeszli się po parku... Ramię w ramię, bez popychania mojego wózka i... Potem pokażę ci mój pokój na żywo – im dłużej wypowiadał swoje skryte, małe, wręcz dla niektórych banalne marzenie, ciężej mu było się dobrze wysłowić, a jego głos drżał.
– Oczywiście, że nie stracimy kontaktu. Zwariowałeś? – zapytał, będąc pewny swoich słów. Nie był tu dla niego jako wolontariusz, jak dla innych dzieci, a jako przyjaciel. – Przepraszam, że cię ostatnio nie odwiedzałem. Będę starał się przychodzić częściej, obiecuję – odparł. Również zalał się łzami. Cieszył się szczęściem swojego przyjaciela, szczególnie, że zdawał sobie sprawę, jak bardzo o tym marzył i wyczekiwał tej chwili, aż uda się kupić mu porządną protezę.
⌘⌘⌘
Powoli kończę korekty poprzednich rozdziałów i w końcu będę mogła skupić się na bieżących wydarzeniach.
Mam nadzieję, że podobał Wam się ten rozdział. Do zobaczenia w następnym!
CZYTASZ
Can you hear me? | Taekook
FanfictionTaehyung prowadzi proste życie nastolatka, dopóki nie zostaje ofiarą wypadku samochodowego wraz ze swoim kuzynem, na wskutek którego traci słuch. Musi przeprowadzić się do innego miasta, aby rodzice mogli znaleźć lepszą pracę na zakup aparatu słucho...