Rozdział 12

1.6K 129 29
                                    

Od incydentu przy szafkach i samego pójścia na dywanik do dyrektora minęło kilka tygodni. Jeongguk obawiał się o kolejne problemy z głową szkoły i z matką, która naprawdę była niezadowolona tym wszystkim. Już powiedziała ojcu, co było ryzykowne dla samego Jeona. Nie chciał, by mężczyzna dołączył do rodzicielki.

Natomiast Taehyung odetchnął z ulgą, że przewodniczący zaprzestał ciągłego czepiania się o jego lepsze stopnie i reputację, którą zdobył tylko dzięki byciu szczerym oraz miłym dla innych. W dodatku skupił się także na kelnerce, którą zdążył zaprosić na drugą randkę. Nie brakowało wspierania go ze strony przyjaciół, Boguma i Jimina.

Dwójka nastolatków była rożna od siebie. Szatyn zdobywał osiągnięcia za bycie sztucznym i robił wszystko dla interesu, niżeli coś od siebie, a Tae był sobą, i nie zależało mu zbytnio na jakiejś reputacji czy byciem przewodniczącym, bowiem nie wiedział, czy podołałby temu zadaniu. Nie czuł się na siłach, by brać w tym udział.

Kwestia rodziny oraz wsparcia też była bardzo ważna. Gguk nie był tak bardzo wspierany przez rodziców, jakby chciał. Matka zwracała na niego uwagę tylko przy złych ocenach czy jakiejś sprawie, która wydawała jej się naprawdę konieczna, wręcz natychmiastowa do zrobienia. Zaś Kim miał łatwiej, bowiem jego rodzice mieli luźniejsze podejście do takich rzeczy. Nie raz były kłótnie oraz jakieś nieporozumienia, lecz nie było ich często. Nie było takiej potrzeby.

Pewnego nudnego dnia w szkole nastolatki w końcu mogli się doczekać długiej przerwy. Jeon nie był z tego bardzo zadowolony. Ostatnio nie udawało mu się zaczepianie czerwonowłosego, ponieważ ciągle przebywał z trzecioklasistą, Bogumem. Patrzył na plastikowy talerz z zawartością dania dnia w stołówce. Jedzenie nie było takie złe, więc abonament też miał swoje plusy.

Podczas mielenia obiadu w ustach, dosiadła się do niego dwójka uczniów. Byli z starszych klas. Tylko tyle ich kojarzył szatyn. Oparli się dłonią o podbródek, patrząc na chłopaka.

– Czego chcecie? – mruknął pod nosem. Próbował w spokoju zjeść do końca posiłek, co nie było mu dane. Ciągłe patrzenie na niego wybijało go z tropu i powodowało ciarki na ciele.

– Niczego istotnego. Po prostu chcielibyśmy ci coś zaproponować – odparł jeden z nich. Był bardziej umięśniony niż drugi i miał niższy ton głosu. Jeongguk uniósł głowę zainteresowany. – Wiemy o akcji przy szafkach z tym całym Taehyungiem, że grzeczny przewodniczący wylądował z nim na dywaniku – stwierdzili z chytrym uśmieszkiem. Podobały im się plotki, które zaczęły się rozchodzić po szkole.

– Co ma do tego ta wasza propozycja? – zapytał, niezadowolony z przypomnienia o tamtym zdarzeniu.

– To, że możemy we trójkę zająć się tym nowym. Z naszej klasy laski non stop piszczą, że ten tylko się do nich uśmiechnął. Na dodatek jakoś nudno nam na ostatnim roku, a wolimy skończyć to z przytupem – tym razem wypowiedział się ten szczuplejszy. Miał trochę wyższy głos, ale nie tak bardzo, by mogło to komukolwiek przeszkadzać.

Gguk musiał się na tą chwilę zastanowić. Może będzie to naprawdę dobry pomysł do zmuszenia go do opuszczenia szkoły? Nie wytrzyma z nim psychicznie? Pogubił się w swoich myślach, ponieważ nie chciał nikomu szkodzić na psychice, a teraz w brzuchu go ściskało, kiedy nic z tym nie robił.

Po chwili namysłu zwyczajnie zgodził się na ten układ. Odmowa oznaczałaby tchórzostwo ze strony Jungkooka. Nie chciał tego, a sojusznicy zawsze mu się przydadzą. Szczególnie tacy zbudowani jak oni, gdyż w przemocy nie miał zamiaru już brać udziału. Resztę przerwy dwójka trzecioklasistów i jeden przewodniczący wymieniali się informacjami dotyczącymi Tae. W dodatku wymyślili plan na kolejne gnębienie chłopaka.

Can you hear me? | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz