Powrót Zakonu

1.7K 75 173
                                    

Po Turnieju Trójmagicznym nad światem czarodziei zawisły czarne chmury, które zwiastowały burzę. Nikt nie chciał uwierzyć Potterowi, który twierdził, że Czarny Pan powrócił, nawet sam Korneliusz Knot. Minister Magii zapewniał ludzi, iż to co mówi Potter, to brednie i żałosna próba zwrócenia na siebie uwagi. Wszyscy mu wierzyli oprócz ludzi, którzy należeli do Zakonu Feniksa, czyli tajnego stowarzyszenia założonego przez Albusa Dumbledora do walki z Voldemortem. Kwatera główna znajdowała się na ulicy Grimmauld Place, dokładniej pod numerem dwunastym. Był to dom Syriusza Blacka. Rzucono na nie Zaklęcie Fideliusa, a Albus stał się strażnikiem tajemnicy. Pierwsze spotkanie odbyło się tuż po tragicznych wydarzeniach w Hogwarcie. Nowi członkowie złożyli Wieczystą Przysięgę, po czym dano im pierwsze misje do wykonania. Nimfadora Tonks była podekscytowana swoim zadaniem, mimo że nie było one skomplikowane. Dziewczyna miała śledzić każdy ruch Ministerstwa, szczególnie w biurze Aurorów, co było proste, bo tam pracowała. Gdy wszystkie obowiązki zostały rozdzielone, zebranie Zakonu zostało oficjalnie zakończone. 

 - Zostańcie na kolacji kochani. Później wypijemy ognistej, bo nie mogę patrzeć na wasze pochmurne twarze.  - Molly jak zwykle próbowała wszystkich pocieszyć, co wychodziło jej całkiem nieźle. Większość osób zgodziła się na jej pomysł.

 - Przykro mi moja droga, ale Hogwart wzywa. Dziękuję wam za spotkanie i życzę wam miłej nocy. Miejcie się na baczności. - Dumbledore spojrzał na wszystkich przez swoje okulary połówki, po czym skierował się do wyjścia. Pani Weasley zawołała dzieciaki na kolacje. Z pomocą różdżki kobieta zapełniła cały stół jedzeniem. Wszyscy jedli, rozmawiając ze sobą. Tak naprawdę Tonks znała wszystkich jedynie z imienia, ale z nikim jeszcze nie zamieniła słowa, nie licząc rudzielców i Syriusza. Dziewczyna rozśmieszała Ginny zmieniając co rusz swój wygląd. Pozostali byli zajęci rozmową.

 - Patrole to świetny pomysł Syriuszu, ale brakuje nam ludzi. Wielu z nas ma stałą pracę a wieczorne patrole by wszystko komplikowały. Oczywiście pomogłoby to znaleźć kryjówkę śmierciożerców. Musimy porozmawiać o tym z Albusem. - Lupin spojrzał na Syriusza. Obaj mężczyźni nie byli w humorze. 

 - Czas się rozchmurzyć. - Pan Weasley dosiadł się do nich podając szklanki z ognistą. Było już po jedenastej. Młodzież siedziała w swoich pokojach, tak jak nakazała Molly. W kuchni znajdowali się jeszcze Moody i Tonks. 

 - Co u ciotki Dora? Dobrze się trzyma? - Syriusz spojrzał na swoją kuzynkę. 

 - Mama ma się świetnie, ale za każdym razem gdy odwiedzam ją i tatę robi mi awanturę o Zakon. Tata trzyma jej stronę. Chyba dalej widzą we mnie małą dziewczynkę. - Tonks złapała za szklankę i wypiła całą zawartość.

 - Wiesz po prostu się martwią, jesteś ich jedyną córką, a do tego najmłodszą z całego Zakonu, masz dopiero dwadzieścia trzy lata. - powiedział Black, po czym wziął łyka Ognistej.

 - Ja i Molly też nie byliśmy zadowoleni, że Bill dołączył do Zakonu, ale nic nie możemy zrobić. Jest dorosły tak jak Nimfadora. - Artur nalał wszystkim do pełna.

 - Proszę tylko nie Nimfadora! - włosy dziewczyny zrobiły się krwistoczerwone, na co wszyscy wybuchli śmiechem. - Zresztą dwadzieścia trzy lata to nie tak mało. - wzruszyła ramionami.

 - To dlaczego wciąż boisz się gołębi? - Łapa spojrzał na nią z chytrym uśmiechem.

 - Te mugolskie zwierzęta są okropne i podejrzane. - odezwał się Remus i posłał delikatny uśmiech dziewczynie.

 - No i załatwiają się gdzie popadnie. Ostatnio jeden narobił mi na płaszcz. Pewnie inni jego pokroju go opłakują. - Moody nie był w humorze, więc dopił zawartość szklanki i wyszedł z kwatery.

 - Syriuszu, mogę przenocować? Nie chcę znów siedzieć w domu bez nikogo. - kobieta nie lubiła być sama. W towarzystwie czuła się jak ryba w wodzie, a jego brak skutkował samotnymi wieczorami przy Ognistej co jej nie służyło.

 - Jasne! Na górze obok sypialni Remusa jest wolny pokój. Zaprowadzisz ją?

 - Z wielką chęcią. - Lupin ustał przy drzwiach kuchni by przepuścić Tonks. Między nimi panowała cisza, której Dora tak bardzo nienawidziła.

 - Zajmujesz się czymś? - zapytała bez namysłu. Mężczyzna podrapał się po karku.

 - Wiesz zazwyczaj łapie jakieś prace dorywcze. Aktualnie ilustruje okładki do książek. 

 - Pokażesz mi? - Remus skinął głową, po czym weszli do sypialni Lupina. Była dość duża i zadbana, jedynie biurko było zawalone stosem kartek oraz książek. Lunatyk zaczął szukać rysunku. W końcu udało mu się go wygrzebać.

 - Niesamowite! Masz talent. Ten smok wygląda cudownie. - oddała mu pracę.

 - Muszę to jeszcze dopracować. Wszystko gra? - mężczyzna przyjrzał się Tonks, która chwiejnym krokiem zaczęła iść w stronę regału z książkami. Najwidoczniej dopiero jak wstała, poczuła ile alkoholu wypiła.

 - Tak, co tutaj...- nie dokończyła, bo właśnie potknęła się o nogę krzesła. Na szczęście Lupin złapał ją w ostatniej chwili.

 - Pani dorosła chyba nam się upiła. - mruknął do siebie Remus i zaczął prowadzić ją w stronę pokoju.

 - Z każdą chwilą nasz świat okrywa się coraz większym smutkiem. Nienawidzę tego, więc chciałam umilić sobie dzień. - próbowała się wytłumaczyć na co mężczyzna jedynie jej przytakiwał. Położył ją do łóżka i za chwilę już spała. Stał chwilę przyglądając się jej, po czym wrócił do swojego pokoju, pogrążony w myślach.

Zakochani po uszy / Remadora, Lupin i TonksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz