Zadania

825 56 69
                                    

Ostatki letniego powietrza wpadały do pokoju Tonks, która siedziała przy biurku. Przed nią stało lusterko, dzięki któremu widziała siebie od czubka głowy aż do obojczyków. Sierpień minął jej niezwykle szybko, ponieważ była zajęta pracą oraz misjami dla Zakonu. W żadnej z nich nie uczestniczył Remus, co z jednej strony ją cieszyło a z drugiej nie. Po ich pijackim wybryku czuła wstyd, ale również wiedziała, że Remus dziwnie na nią działa. Miał w sobie coś, czego kobieta nie mogła znaleźć w innych mężczyznach. Nimfadora chciała komuś powiedzieć o swoich uczuciach, jednak nie wiedziała do kogo ma się zwrócić. Jej mama nie była raczej odpowiednia. Kochała ją, ale miała w sobie coś z rodu Black i mimo wszystko nie była przekonana do Lunatyka. Tonks nie wiedziała o co chodzi, ale stwierdziła, że da matce czas, by oswoiła się z myślą, że jej córka "przyjaźni się" z starszym mężczyzną. Skierowała wzrok na lusterko i po chwili zamknęła oczy, wyobrażając sobie siebie w blond włosach, jednak te nie dawały za wygraną i wciąż były koloru zmytej czerni. Może przez jej humor barwa była taka, a nie inna. Wzruszyła ramionami,wstała i założyła śliwkową kurtkę, bo miała zamiar wrócić późno wieczorem. Molly i Artur dalej mieszkali w Kwaterze Głównej, by mieć oko na Syriusza, ale nie tylko. Ktoś z Zakonu wciąż musiał być na miejscu. Kobieta poczuła szarpnięciew okolicy pępka i po chwili była już przez domem Syriusza. Weszła po schodach, oczywiście nie obyło się bez potykania. Weszła do kuchni i rzuciła kurtkę na krzesło.

- Oh Tonks, jak ja dawno cię nie widziałam. Siadaj kochana musimy sobie porozmawiać. Na pewno się czegoś napijesz. - zaczęła Molly, a po chwili na blat stołu wylądowały dwa kubki z herbatą.

- Dziękuję Molly. Ostatni raz byłam tutaj w wakacje. Teraz mamy końcówkę września. - stwierdziła i objęła naczynie dłońmi, by ogrzać ręce.

- Cieszę się, że nas odwiedziłaś. Zaczęłam się o ciebie martwić. Z tego co mówił mi Kingsley, ostatnio nie było z tobą dobrze. - pani Weasley przyglądała się dziewczynie z troską. Tonks wbiła wzrok w kubek.

- Wszystko gra. Czasamj zdarzały mi się gorsze dni, ale to chyba przez zmianę pogody. - wzruszyła ramionami.

- Zmiana pogody? Kochana, nie musisz niczego ukrywać. Wszyscy widzą, że ty i Remus macie się ku sobie. - Dora wypluła herbatę i spojrzała na Molly.

- Słucham? My się tylko przyjaźnimy. - zaczęła od razu zaprzeczać.

- Od tego się zaczyna. -  pani Weasley nie dawała za wygraną.

- Sprawa jest skomplikowana. Nie rozmawialiśmy od miesiąca, no i od tamtej pory Remus robi wszystko, by nie uczestniczyć w misjach ze mną. Pamiętasz ten dzień kiedy trochę wypiliśmy? Sprawy zaszły za daleko. Żałuję tego, ale byliśmy obydwoje pijani, a on po prostu się cbyba czegoś obawia. Nie rozumiem tego. - kobieta posmutniała. Molly nie mogła się powstrzymać i po prostu wstała by ją przytulić.

- Wszystko ma swoje powody kochaniutka. Zawsze możesz liczyć na moje wsparcie. - szeptała rudowłosa, na co Tonks się uśmiechnęła.

Gdy skończyły rozmowę postanowiły, że zrobią kolacje i upieką ciasto czekoladowe z orzechami. Pan Weasley napewno się ucieszy. Krojąc warzywa Molly usłyszała dźwięk tłuczonego szkła.

- Sprawdzisz co tam się dzieję? Może Syriusz coś nabroił. - Kobieta zwróciła się do Dory.

Tonks wyszła z kuchni i cicho na palcach kierowała się w stronę salonu, gdzie toczyły się rozmowy.

- Do cholery jasnej, Lupin dlaczego jesteś taki uparty. - krzyknął Łapa.

- Powiedziałem nie i kropka. Zdania nie zmienię. - odpowiedział Remus. Miał zmęczony i cichy głos.

- To, że jesteś wilkołakiem nie oznacza, że nie jesteś człowiekiem rozumiesz? - powiedział arystokrata.

Tonks nie mogła ruszyć się z miejsca. Jedno słowo odbijało się wciąż od ścian jej czaszki. Nie mogła uwierzyć w to, że Remus jest wilkołakiem. Dlaczego jej nic nie powiedział? Uważa ją za jakąś pokreconą? Przecież to napewno nie jego wina. Na miękkich nogach wróciła do kuchni i usiadła przy stole, czekając na pozostałych. Nie mogła przestać o tym myśleć.

- Dobrze się czujesz? - zapytał Syriusz. Nawet nie wiedziała, że usiadł obok niej.

- Tak oczywiście. - odpowiedziała bez wahania.

- Twój talerz mówi co innego. - stwierdził czarnowłosy.

- Zamyśliłam się. Gdzie Remus? - zapytała.

- Źle się czuje, więc odpoczywa w sypialni. - odpowiedział krótko Syriusz, wracając do posiłku.

Tonks wzięła głęboki oddech. Zjadła pieczeń i kawałek ciasta. Molly zapakowała jej trochę, by zawiozła dla rodziców. Podziekowała, po czym zaczęła ubierać kurtkę, bo chciała wrócić do domu. Gdy wyszła z Kwatery Głównej, stanęła pod starym dębem, by się teleportować. Z okna przyglądał jej się zmęczony mężczyzna z siwiejącym włosem na czole. Przetarł twarz dłońmi, po czym wrócił do biurka, by dokończyć szkic ilustracji. Mimo tego, że bolały go wszystkie kości, chciał wywiązać się ze zlecenia jak najszybciej. Pełnia miała być już za kilka dni, przez co stres uderzał w niego ze zdwojoną siłą. Gdyby był z Tonks, kobieta przechodziłaby z nim teraz piekło. Mężczyzna łatwo popadał w skrajne emocje, a jego czujność była zwiększona o tysiąc procent. Przypomniał sobie twarz Tonks, jej figurę i ten szalony kolor włosów. Uśmiechnął się na chwilę, ale uświadomił sobie, że powinien robić wszystko, by o niej zapomnieć. Tymczasem kobieta siedziała w domu rodziców, w swoim pokoju, zastanawiając się czy powinna powiedzieć Remusowi, że zna prawdę.

Zakochani po uszy / Remadora, Lupin i TonksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz