Rozdział dziesiąty

1.7K 183 175
                                    


Louis od początku uważał, że to zły pomysł i cały czas powtarzał to Harry'emu, ale błagalny wzrok loczka i jego ciągłe marudzenie sprawiły, że poddał się i najnormalniej w świcie uległ młodszemu. Jednak cały czas czuł, że to dziś wydarzy się coś złego i Styles powinien siedzieć w hotelowym pokoju, a nie szwendać się po mieście.

Zaczął ponaglać loczka, który zwolnił i szedł jeszcze wolniej po tym, jak spotkali fanów, którzy prosili o autografy i zdjęcia.  Wiedział, że za chwilkę ściągnie się tutaj tłum osób i będą mieć poważny problem z tym żeby wrócić spokojnie do hotelu, ale Harry stwierdził, że przesadza jak zwykle i że jeszcze nigdy jego fani nie zachowywali się źle. Louis chciał zapytać, czy mówi o tych samych fanach, których ochrona musiała siłą wyrzucić z hotelu, ponieważ chcieli nocować w holu, ale ugryzł się w język i zamilkł.

Nie lubił używać zwrotu brzmiącego mniej więcej jak a nie mówiłem, ale loczek sam się o to prosił, gdy nagle ni stąd ni zowąd dookoła nich zaczęli pojawiać się ludzie z aparatami i telefonami, a krzyk histerii otoczył ich niczym mydlana bańka. Wiedział, że tak będzie, po prostu był tego pewnie, ale Harry jak zwykle musiał postawić na swoim i czasami szatyna zastanawiało, dlaczego tylko w stosunku do niego, loczek potrafił być stanowczy i wyrażał własne zdanie.

Widział, jak Harry zagaduje kilka osób stojących najbliżej i musiał przyznać, że był świetnym aktorem. Udawał tak szczęśliwego i zrelaksowanego, ale Louis widział jak jego ramiona są spięte i całe ciało wskazywało na wyraźny stres.

- Musimy iść Harry – powiedział i chwycił go za ramię odciągając powoli od coraz większego tłumu. Jednak z każdym ich krokiem w tył, ludzie zbliżali się, a ich krzyki były coraz mniej pozytywne. Słyszał przekleństwa i jakieś obelgi rzucane w stronę Stylesa.

- Harry dlaczego już idziesz?! Zrób sobie z nami zdjęcia! – Pisk jakiejś dziewczyny zwrócił ich uwagę i loczek już chciał zrobić krok do przodu, gdy Louis chwycił go mocniej za ramię – Harry zostań z nami!

- Ani mi się waż – warknął mu do ucha Tomlinson i zerknął do tyłu, zastanawiając gdzie mają się teraz ukryć. Namierzył wzrokiem jakiś sklep na końcu ulicy – idziemy powoli do tyłu, rozumiesz? – Szepnął do Harry'ego, a ten skinął głową prawie nie zauważalnie.

- Harry kim jest ten facet?!

- To twój chłopak?!

- Nie jesteś gejem Harry! Przecież na pewno kiedyś miałeś dziewczynę!

- Wyleczę cię z tego gejostwa, obiecuję!

- Nie jesteś pedałem!

- Musisz zostać moim mężem, rozumiesz?!! Kocham cię Harry! Nie możesz być ciotą!

Louis słuchał krzyków fanów z rosnącym przerażeniem i gdy poczuł za plecami ścianę, szybko otworzył drzwi i wepchnął do środka Stylesa, który chyba stracił kontakt z rzeczywistością. Później wszystko potoczyło się w szaleńczym tempie, zablokowano wejście, Louis dzwonił do pozostałych członków ochrony, sprowadzono samochód i po rozpędzeniu szalonego tłumu, znaleźli się w hotelu. Przez cały ten czas loczek nie odezwał się ani słowem, stał w milczeniu i wpatrywał w jedno miejsce, a gdy tylko przekroczyli próg hotelu, odepchnął Louisa i samotnie wsiadł do windy znikając mu z oczu.

Gdy tylko szatyn znalazł się przed drzwiami do pokoju, wszedł do środka i oczywiście nigdzie nie było widać chłopaka, ale dźwięki jakie uciekały z łazienki były dość jednoznaczne. Podszedł tam szybko i nacisnął klamkę, ale nie mógł wejść do środka, zdenerwowany uderzył w drzwi, dając znak swojej obecności, ale Harry go zignorował.

Słowik/ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz