Miłego czytania:)
Louis siedział na fotelu przyglądając się małemu Leo, który raczkował po pokoju w zastraszająco szybkim tempie. Odwiedzanie rodziny Harry'ego było dla niego czystą przyjemnością. Cieszył się, że Gemma nie odziedziczyła po swojej matce charakteru, wtedy zapewne Niall nie wytrzymałby z nią zbyt długo. Zastanawiał się, dlaczego Harry nigdy nie zaproponował odwiedzin u swojej siostry, przecież Gemms kochała go, Niall był zwyczajnym facetem, który emanował pozytywną energią, a Leo skradał serce od pierwszej chwili. Jednak loczek jeszcze ani razu podczas rozmów z Louisem nie poruszył tematu swojej siostry i jej rodziny. To zupełnie mu nie pasowało, ale nie chciał być wścibski, więc nie pytał.
Dzisiejsze spotkanie nie było jednak przypadkowe, Louis był zawiedziony brakiem jakichkolwiek postępów w sprawie ojca Harry'ego, ale Gemma była załamana. Tego poranka szatyn odebrał telefon od kobiety i został zmuszony do przyjścia i wymyślenia jakiegoś planu awaryjnego.
-Naprawdę chciałbym wam pomóc, ale nie wiem, co jeszcze mogę zrobić. Harry rozmawia ze mną, ale kiedy tylko zaczynam mówić o waszym ojcu, cóż delikatnie mówiąc, sprzeczamy się – powiedział patrząc na zmartwioną twarz Gemmy. – On ma jasno określony obraz ojca i jest pewny swoich racji. Nigdy nie widziałem go tak rozgorączkowanego i pełnego złości. Mówię szczerze, ja nie jestem w stanie go przekonać, przykro mi Gemma. Może ty mogłabyś z nim porozmawiać? W końcu to twój brat.
-Myślisz, że nie rozmawialiśmy na ten temat? – żachnęła się blondynka – ostatnio pokłóciliśmy się tak bardzo, że od tego czasu on nie chcę nawet nas odwiedzić, więc nie musisz mi mówić, jak zachowuję się Harry. Czasami mam ochotę zdzielić go po głowie czymś twardym, może wtedy dotarłoby do niego, jak głupio się zachowuję. Mały dupek.
-Hej nie mów tak o nim – powiedział obronnie Lou – to nie tak, że to jego wina.
-Wiem, po prostu chciałabym żeby przejrzał w końcu na oczy i zrozumiał kto jest po jego stronie, a kto nie – westchnęła, z uśmiechem obserwując poczynania swojego małego dziecka.
-Nie żebym nie lubił swojej teściowej – zaczął cichy, jak dotąd Niall – ale dopóki ona będzie mącić w głowie Harry'emu, nasze działania nie przyniosą żadnych rezultatów.
-Sugerujesz, że mama nie powinna kontaktować się z Harrym? – zapytała, patrząc na swojego męża, który zrozumiał, że chyba nie powinien się odzywać na temat Anne.
-Już nic nie mówię – podniósł obronnie ręce, poddając się na wstępie.
-Daj spokój Niall, przecież wiem, że nie lubisz mojej mamy, ona zresztą też nie pała do ciebie ciepłymi uczuciami – stwierdziła kobieta, przewracając oczami na zachowanie męża. – Chodzi tylko o to, że nie jesteśmy w stanie odseparować Harry'ego od mamy, to się nie uda. Ona zawsze wolała spędzać czas z nim niż ze mną, chyba sami wiemy dlaczego, więc to się nie uda.
-Właśnie, ona was w ogóle odwiedza? – zapytał z zainteresowaniem Lou, ponieważ Harry nigdy nie wspominał o jakichś uroczystościach, czy spotkaniach rodzinnych, a to go trochę dziwiło.
-Dzięki bogu nie – odpowiedział z ulgą Niall, a Louis wybuchnął śmiechem, obserwując zachowanie mężczyzny.
-Taa rozumiem, co masz na myśli, ale do Harry'ego też nie przyjeżdża, ostatnio nawet do niego nie dzwoniła. Powinienem się martwić i oczekiwać nalotu w najbliższym czasie?
-Mama odwiedza Harry'ego, jeżeli czegoś od niego chcę, w innym wypadku raczej nie marnuje czasu na swoje dzieci – powiedziała Gemma z wymuszonym uśmiechem i Lou zastanawiał się, jakim człowiek jest Anne. Jej córka wypowiadała się o niej w taki pozbawiony uczuć sposób. Zresztą Louis wcale nie dziwił się Gemmie, jej matka była jedną z najgorszych osób, jakie w życiu spotkał, a przecież pracował w policji i rozmawiał już z niejednym psycholem.
CZYTASZ
Słowik/ Larry
أدب الهواةBył jak ptak, wydawał się wolny, barwny i szczęśliwy. Był jak ptak, zamknięty w swojej złotej, bezpiecznej klatce- samotny, piękny i podziwiany. Był jak słowik, który chciał wzlecieć w stronę nieba, ku ostatecznej wolności, lecz pojawił się on i pok...