Harry usłyszał dźwięk dzwonka do drzwi i zamarł. Pomyślał, że może coś mu się przesłyszało. Już chciał wrócić do salonu i zacząć wybierać film, który mieli obejrzeć z Louisem tego wieczora, gdy dzwonek rozbrzmiał po raz kolejny. Zmarszczył czoło i zerknął w stronę łazienki, gdzie szatyn brał prysznic. Nie wiedział co zrobić i zdawał sobie sprawę, że zachowuję się kretyńsko, ponieważ był u siebie, to było jego mieszkanie i powinien pójść i otworzyć. Lou nie mógł robić wszystkiego za niego. Odetchnął głęboko i zrobił kilka kroków, zatrzymując się przed drzwiami. Był takim idiotą, nie sprawdził nawet, kto za nimi stoi i po prostu otworzył, stając naprzeciwko obcego mężczyzny. Wpatrywał się w nieznajomego i już chciał zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, gdy ten wparował do środka, wymijając go pospiesznie.
-No witaj gwiazdeczko – powiedział nieznajomy, uśmiechając się do niego cwanie.
-Przepraszam, znamy się? – zapytał zmieszany, zaczynając się obawiać, kogo właśnie wpuścił do swojego domu.
-Oczywiście, że nie, ponieważ mój przyjaciel trzyma cię pod kloszem – sarknął, wyraźnie starszy brunet.
-Twój przyjaciel czyli? – dopytywał, bo naprawdę mężczyzna zachowywał się dziwnie.
-Jesteś taką niedomyślną gwiazdeczką skarbie, to jest prawie urocze – zaśmiał się i otworzył usta, chcąc powiedzieć coś jeszcze, ale przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi od łazienki i na korytarzu pojawił się Louis.
-Wybrałeś już...- mówił niczego nieświadomy szatyn, ale urwał w pół zdania, gdy dostrzegł wyraźnie spiętego Harry'ego i... - Co ty tu do cholery robisz Nick?! – wykrzyknął zaszokowany.
-Witaj, witaj Lou – przywitał się najwyraźniej Nick, przyjaciel Louisa, policjant. –Postanowiłem zawitać w wasze skromne progi i spędzić z wami trochę czasu.
-A czemu zawdzięczamy tą wątpliwą przyjemność? – szatyn uniósł brew, obserwując bruneta z nieskrywanym zirytowaniem.
-Nie bądź taki oburzony – prychnął Nick – chyba nie dziwisz mi się, że chciałem wreszcie spotkać gwiazdeczkę.
-Nie mów tak o nim – warknął powoli tracąc cierpliwość. – Ma na imię Harry i doskonale o tym wiesz.
-Szczegóły, szczegóły – wymruczał rozbawiony mężczyzna. – Będziemy tak stać w korytarzu, czy może zaprosicie mnie w końcu? Za grosz kultury.
-A zamiast zaprosić, możemy cie wyprosić? – zapytał z nadzieją Louis, a Harry uśmiechnął się, słysząc to, co powiedział.
-Chciałbyś, nie bądź dupkiem, przejechałem taki kawał drogi, zasługuję chociaż na herbatę, kawę, piwo, whisky.
-Dobra, skończ i właź do pokoju – Lou popchnął przyjaciela w stronę salonu i pokręcił tylko głową, widząc, jak ten rozgląda się z zainteresowaniem po całym pomieszczeniu. – Zaraz do ciebie przyjdę, tylko niczego nie zepsuj.
-A co ja jestem, przedszkolak? – odparł Nick, kręcąc się po pokoju.
Louis zatrzymał się przed Harrym, który nadal nieśmiało zerkał na Grimshawa. Zastanawiał się o czym myślał loczek, ponieważ jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Zdawał sobie sprawę, że Nick jest specyficzny, a jego humor zdecydowanie gorszy niż ten, do którego przyzwyczajony był Styles.
CZYTASZ
Słowik/ Larry
Fiksi PenggemarBył jak ptak, wydawał się wolny, barwny i szczęśliwy. Był jak ptak, zamknięty w swojej złotej, bezpiecznej klatce- samotny, piękny i podziwiany. Był jak słowik, który chciał wzlecieć w stronę nieba, ku ostatecznej wolności, lecz pojawił się on i pok...