Gazety są łatwodostępne. Władze dbają o to, aby każdy wiedział co dzieje się w świecie. A dokładniej, co dzieje się w ich świecie. U nas nic nigdy nie ewoluuje. Chyba że za zmianę uznajemy karane śmiercią bunty, do których czasem dochodzi. Centrum i wioski żyją w zupełnie inny sposób. Oni mają nieskalane ciała, a my nieskalane dusze.
Miriam siedzi za stoiskiem z gazetami, które do nas przerzucają w kartonach, przez płot. W każdy poniedziałek przekazuje nam wiadomości, z centrum kraju. Zwykle czytamy o tym, jak wspaniale im się wiedzie lub jak technologia idzie do przodu. Moim zdaniem te informacje służą dodatkowym torturom. Nie ma nic gorszego od powodzenia wroga. Ich szczęście mnie drażni.
— Biedactwa — ironizuje Miriam, wskazując mi nagłówek. „Starzenie się społeczeństwa". Na stronie głównej widnieje zdjęcie przedstawiające medyków, w kitlach. Uśmiechają się szeroko. Oni na pewno nie wiedzą, jak to jest żyć bez wody. Miriam ma charakterek. Zawsze mówi to, co myśli. Wygląda jak aniołek, ale pod tą blond czupryną i filigranową postawą ukrywa się niezła zołza.
— Nie będę Ci spojlerować, ale przeczytaj artykuł z głównej, bo naprawdę warto! A i pamiętaj, System jest dobry! — Ma prawo być wściekła. Jest siedemnastolatką, która w przyszłym roku doczeka swojej śmierci. System nie jest dobry. System nakazuje nam umierać, a bogatym żyć w dostatku. System mówi o tym, że ktoś musi umrzeć, aby żyć, mógł ktoś.
Skupiam się na gazecie.
Jak donosi premier, nasze społeczeństwo się starzeje. Statystki wykazują, że z roku na rok sytuacja jest coraz gorsza. Jest to wynik działań z przeszłości — aby społeczeństwo było bezpieczne pod względem finansowym, młode kobiety od lat laserowo zapobiegały płodności. Miały one nie dopuszczać do narodzin nowych ludzi. Dziś widzimy tego negatywne skutki, tracimy młodą krew.
Centrum jest zagrożone, medycy poszukują lekarstwa na bezpłodność. Nasi specjaliści nie zamierzają się poddawać, ale na ten dzień nie mamy dobrych wiadomości — nie da się nic zrobić. Co gorsze problem przeludnienia wciąż istnieje.
Nie mogę powstrzymać uśmiechu. Za każdym razem, gdy sytuacja w Centrum się
pogarsza, my się cieszymy. Ich nieszczęście jest dla nas odskocznią od codzienności.
Najzabawniejsze jest to, ile są w stanie zrobić dla pieniędzy. Nam zabierają życie, sobie możliwość rozmnażania.
Kartkuję gazetę. Kolejny temat to zamknięcie drugiej wioski za sprawą wyginięcia
całej społeczności. Zamykam ją, nie chcę tego czytać. Chowam tygodnik do kieszeni,
zgniatając go parę razy.
— Oby Ci się powiodło na losowaniu — mówi Fineas przerywając moje myśli. Jego młodszy brat, Isaac, który będzie losował ze mną, w tym roku, stoi jak zwykle naburmuszony. Podchodzę do nich. Są do siebie bardzo podobni. Obaj mają przenikliwe niebieskie oczy i bladożółte włosy, są chudzi i wysocy, ale to Isaac już przerósł brata. Silę się na uśmiech. Przychodzi mi równie ciężko, jak uprzejmość.
— Dzięki, Finn, ale mogę nie mieć tyle szczęścia co ty — Fineas ma dziewiętnaście
lat i jeszcze trochę pożyje. Za każdym razem, gdy go widzę, czuję pewną gorycz. Wiem, że nie powinnam, to nie jego wina, że miał więcej szczęścia od reszty. Mimo to czuję żal, Sierra była dla mnie jak starsza siostra. Miała w sobie tyle radości, optymizmu. Zarażała mnie nim. Sprawiała, że stawałam się lepszą wersją siebie. Nie jestem w stanie zmusić się do dłuższej rozmowy. Za każdym razem zastanawiam się, jak cudownie by było, gdyby to on wtedy zginął. Myślę o tym, ile rozmów mogłabym przeprowadzić z Sierrą. O co mogłabym zapytać, poradzić się.
CZYTASZ
Loteria
Science FictionŚwiatem rządzi system, który ma za zadanie zapobiegać problemowi przeludnienia. Władze podzieliły świat na bogatych, żyjących w dostatku, oraz ludzi biednych zamieszkujących wioski, w których panuje susza i brakuje wody. Shelly i Elliot, są najlepsz...