deux

335 37 9
                                    

Kartka po kartce, palec dotyka jej ostrej części, lecz nic się nie dzieje, posiadacz zna je zbyt  dobrze, żeby się zaciąć. Mierzy wzrokiem drobną osóbkę w swoich ramionach i mówi z pamięci tekst, ona nie może tego zobaczyć, ponieważ opiera się głową o jego pierś. 

Czy gdyby wiedziała, lubiłaby go jeszcze mocniej? 

Paul zawitał u nas kolejne dwa razy, co było dość niezwykłym zjawiskiem. Żaden przyjaciel Sofii nie przyjmował drugiego zaproszenia. Teraz spotkali się trzeci raz. Po obiedzie spędzali czas wspólnie, pod czujnym okiem rodziny, która patrzyła na nich z posiadłości. Leżeli pod drzewem i czytali na głos fragmenty z książki. Byli rozluźnieni w swoim towarzystwie. Wszystko szło w kierunku narzeczeństwa. 

Patrzyłem ze swojego okna i podziwiałem, w jaki sposób Paul patrzy na moją siostrę, jakby naprawdę nie przeszkadzał mu jej charakter. 

Nie porozumiewaliśmy się często od naszej ostatniej "rozmowy" na korytarzu. Powstrzymywałem się przed patrzeniem na niego przy obiedzie, kiedy oczekiwał mojego wzroku. Jednak wodziłem za nim oczami za każdym razem, gdy odchodził lub był zbyt daleko, by mnie zauważyć, jak teraz. Maddie wyszła z pokoju, by przygotować mi kąpiel, zostałem więc sam ze wzrokiem podążającym za tym obcym mężczyzną. 

Intrygował mnie. Był inny. Nie miałem za wielu rozrywek, więc siedziałem i obserwowałem go. 

Próbowałem logicznie podejść do rzeczy i opisać to, co mi się w nim podoba. Opanowanie, pewność siebie. To, że zna na pamięć Balzaka. Jego ciemne oczy.

- Lucien. - Moja matka weszła do pokoju, a ja zwróciłem wzrok na książkę na swoich kolanach. 

- T-tak? - Udałem bardzo zaczytanego. 

Zza książki zdołałem zobaczyć grymas na jej twarzy. Nienawidziła, kiedy cokolwiek mówiłem. 

- Za jakiś czas wyjeżdżamy do miasta - powiedziała i podeszła do dużego lustra w kącie pokoju. Nie miała na myśli mnie. - Ojciec obiecał Paulowi jedną z pozycji w naszej bibliotece. Życzyłabym sobie żebyś zaprowadził go do niej i oprowadził. Wiem, że się na tym znasz. I... 

Zawahała się, poprawiając niewidoczny kosmyk z czoła. 

- Paul sam to zaproponował, więc postaraj się. Nie zrób nam wstydu. 

Nie oczekiwała mojej odpowiedzi, ona żądała. Widocznie moja upragniona kąpiel musiała przesunąć się w czasie. 

Denerwowałem się. 

~***~ 

- Możesz się oprzeć, Lucien - powiedział Paul. - Chyba nie jestem w tym aż tak zły.

Stał za moimi plecami i trzymał dłonie na fotelu. Podświadomie pochyliłem się, by nie dotknąć plecami jego rąk. Rzadko kiedy ktoś oprócz Maddie pchał mój fotel. To było nowe doświadczenie.  

Trzymałem w rękach notesik i ołówek, które otrzymałem od niego. Nie wiedziałem, czy będę w stanie w ogóle coś napisać. Czułem się onieśmielony przez obecność... właściwie każdego człowieka, z którym nie mieszkałem. A Paul był w dodatku dziwny. 

Nie odpowiedziałem, zamiast tego z niepewnością oparłem się o oparcie. Dopiero wtedy ruszył. Pokazywałem mu, w którą stronę ma się udać. Kilka razy skręciliśmy, aż w końcu zawitaliśmy pod drzwi biblioteki. Odszedł ode mnie, otworzył drzwi i na nowo złapał mój fotel. Znaleźliśmy się w środku. Pachniało starzejącym się papierem. Nasza rodzina zbierała książki od dawna, dzięki czemu zebraliśmy wiele unikatów. 

glow; bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz