vingt-cinq

184 18 8
                                    

Obróciłem się na drugi bok, natrafiając na coś ciepłego. Dopiero co otworzyłem oczy, więc nie bardzo kontaktowałem. Jednak uśmiechnąłem się szeroko, gdy znajome ramię przyciągnęło mnie.

- Dzień dobry - wymamrotałem. Wsadziłem nos w zgięcie szyi Paula, wciągając tak bliski zapach lawendy. Mężczyzna odetchnął w moje włosy.

- Dzień dobry - wychrypiał porannym głosem.

Mogłem się tak budzić codziennie. Tym razem zasłony osłaniały nas przed ostrymi promieniami słońca. Wczoraj dowiedziałem się, że Paul miał dzisiaj wolny dzień, dlatego mógł bez przeszkód zostać na noc. Nikt nie wiedział o tym. Odnosiłem wrażenie, jakbyśmy tylko my żyli na tym świecie. Podobnie czułem się w Paryżu i cudownie było sobie przypomnieć o tamtej nocy. Tą, która właśnie minęła, też zapamiętam na bardzo długo. A może i do końca życia.

Kiedy Paul zamknął pokój na zamek i wrócił do łóżka, działy się same nowe i dobre rzeczy. To był odpowiedni moment. Nie żałowałem niczego, można powiedzieć, że był to jakiś przełom w moim życiu, w sferze cielesnej. Nigdy nie zauważałem swojego ciała... brzydziłem się nim. Wiele razy w swoim życiu słyszałem na swój temat obelgi i przyzwyczaiłem się do nich. Przecież to było jasne, że nie zasługiwałem na normalne życie, byłem inny od wszystkich. Tak myślałem. Ale wczoraj...

Wczoraj kolejny raz Paul nazwał mnie pięknym. Właściwie, nazywał mnie jak chciał, bo, mimo swoich obietnic, stracił kontrolę. Nie byłem zły. Ja też, pierwszy raz w życiu, zaufałem komuś tak mocno, by oddać mu się w całości i zapomnieć o nienawistnych słowach, które padały w moim kierunku.

Nie wiedziałem, co zrobić, kiedy Paul oderwał się ode mnie po wszystkim i zaczął oddychać głębiej niż zwykle. Zaniepokoiłem się, cała przyjemność została przyćmiona i spytałem się mu, dlaczego przestał. Tylko ja wtedy zostałem zaspokojony, nie rozumiałem, czemu nie chce tego samego dla siebie. A on po prostu wciąż pamiętał sytuację w bibliotece i tym razem nie chciał mnie niczym przestraszyć. Było to rozczulające, ale czułem się bardzo pewny w tamtym momencie. Dlatego nie musiałem czekać długo, aby dać mu to, co on dał mi.

- Jak się spało? - wyszeptałem, gładząc jego odkryte ramię. Dał mi szybkiego buziaka w czoło, po czym podparł się na łokciu. Zsunąłem się na poduszkę, uważnie patrząc, co robi.

- Cudownie - odpowiedział. Narzucił na siebie koszulę, znalazł spodnie i już miał je ubierać, gdy spytałem:

- Gdzie idziesz?

- Do łazienki, skarbie. - Rzucił mi szybki uśmiech, nakładając nerwowo dolną część ubioru. - Czekałem chyba z godzinę, aż się obudzisz. Leżałeś na mojej ręce i nie miałem serca cię budzić.

Zachichotałem. Paul wręcz wybiegł z pokoju, na początku zderzając się z drzwami. Zapomniał, że są zamknięte. Wtedy parsknąłem śmiechem i zakopałem się na nowo w pościeli. Wrócił idealnie przed tym, jak Maddie weszła do pokoju. Na szczęście wcześniej pomógł mi założyć spodnie i rzucał mi jasną koszulę, gdy kobieta otworzyła drzwi.

- Witam, witam. - Zdziwiła się, widząc krzątającego się Paula. - Nie wiedziałam, że zostałeś na noc.

Spojrzenia moje i Paula spotkały się, a ja opuściłem wzrok, nagle zawstydzony. W obecności Maddie, która nic nie wiedziała, wydarzenia z wczoraj wydawały się takie... zakazane? Czy powinienem czuć ekscytację?

- Jakoś tak wyszło - powiedział mężczyzna, wykonując swoją poranną serię gimnastyki. Moja przyjaciółka patrzyła na to w rozbawieniu, ja byłem już przyzwyczajony.

- Lucien, przyszedł list do ciebie. - Nagle zwróciła się do mnie. Zmarszczyłem brwi, patrząc na kopertę, lecz po chwili moja twarz rozjaśniła się. - Mój syn coś za często ostatnio do ciebie pisze. Czy to w związku z... tym?

glow; bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz