seize

209 19 4
                                    

Przyciskałem pięść do poduszki z mocą, której się po sobie nie spodziewałem. Chciałem zapomnieć o tym, co widziałem. Jednak obrazy przewijały się przez moją głowę czy tego chciałem, czy nie. Schowałem twarz w dłoniach i wydałem z siebie nieokreślony, pełen frustracji, dźwięk. Siedziałem w łóżku niecałe trzydzieści minut, a już wariowałem. Właśnie trzydzieści minut temu w salonie przydarzyła mi się okropna sytuacja.

Paul po wysprzątaniu składziku na obrazy odstawił mnie w ręce Maddie, a później poszedł do Sofii. Moja kochana przyjaciółka obiecała, że razem ułożymy puzzle. Zaprowadziła mnie do pokoju, pomogła ułożyć się na łóżku i całkiem zgrabnie rozsypała puzzle na wygładzonej powierzchni, zaczynając pracę nad nimi. Nie byliśmy nawet w połowie, gdy drzwi otworzył mój ojciec uśmiechnięty od ucha do ucha. Byłem bardzo zdziwiony. On nigdy tutaj nie wchodził i na początku uznałem, że stało się coś strasznego. Ale dlaczego się uśmiechał?

- Madelaine, kochana ty moja... - zaszczebiotał, a mi opadła szczęka. - Ty zawsze wiesz, gdzie co jest. Wino nam się skończyło. Możesz poszukać tego dobrego, starego jak świat? Wiesz, o które mi chodzi, tylko ja jakoś nie mogę znaleźć.

Maddie patrzyła na niego z obojętnością.

- Już idę, proszę pana.

Spojrzała na mnie i wzruszyła ramionami. Szybko znalazłem się na fotelu z nową książką. Kobieta przykryła mnie na odchodne kocem i powiedziała:

- Paul nie umie pić. Robi głupie rzeczy. Nawet nie wiesz, co wywijał na bankiecie kilka tygodni temu. Mam nadzieję, że nie zrobi nic złego teraz.

Oj, wiedziałem, jaki był Paul po alkoholu.

Odeszła, a ja zacząłem czytać. Zaangażowałem się w fabułę tak, że przestałem zamartwiać się tym, co robili na górze, w jednym z pokoju zabaw. Nie spostrzegłem, ile minęło czasu, ale kiedy Maddie wróciła zmęczona, zaczynało być ciemno. W lato oznaczało to godzinę około dwudziestą drugą.

- Czytałeś przy okropnym świetle, skarbie. - Zmarszczyła brwi i drętwo zabrała mi książkę z kolan. Chciałem zaprotestować, lecz wtedy rozejrzałem się i z przestrachem odkryłem, że pokój był prawie cały w ciemnościach.

- Faktycznie, jejku...

- Tak czy inaczej, idę zgrzać sobie gorącego mleka. - Westchnęła ciężko. - Ten wieczór był straszny.

Poprosiłem, aby mnie też zabrała, dlatego po kilku sekundach zaczęła pchać mój fotel w kierunku kuchni.

- Nieźle sobie pofolgowali - opowiadała po drodze. - Grali w bilarda i inne śmieszne gry. Szczerze mam dość pijanego śmiechu twojej matki. Ma problem alkoholowy, a mąż jeszcze podsuwa jej pod nos kolejne kieliszki.

Wiedziałem, jak wyglądała sytuacja z moją matką, więc nie zraziłem się. Spojrzałem na nią przez ramię z niemym pytaniem w oczach. Od razu zrozumiała.

- Paul, jak zwykle, czarujący. Umie być kimś innym, gdy tego chce. Czasami nie wiem, czy mam go lubić, wierzyć mu, czy wręcz przeciwnie.

Odwróciłem wzrok. Paul niechętnie wyjawiał mi swoje usposobienie. Maddie opisała go idealnie, bo ciężko było mu zaufać, kiedy widziało się go w zupełnie innej sytuacji od tej, w której się z nim funkcjonuje zazwyczaj. Czułem się jednak spokojny o to. Byłem jedynym człowiekiem, któremu Paul się zwierzył i pokazał prawdziwego siebie. Tak sądziłem.

Maddie pchała mój fotel dalej, a ja przysłuchiwałem się jej narzekaniom na moich rodziców, co rozumiałem w stu procentach. Sam często to robiłem. Mieliśmy właśnie skręcić w korytarz prowadzący do kuchni, gdy kobieta stanęła w miejscu.

glow; bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz