quatre

318 41 15
                                    

Dzisiejszego ranka poprosiłem Maddie, aby przysunęła mój fotel do lustra i wyszła. Lustro było duże, więc mogłem zobaczyć siebie całego. Od dawna nie patrzyłem na swoje odbicie. Nie miałem powodów, by starać się dbać o swój wygląd, prócz zwyczajnych codziennych czynności.  Jednak ostatnio...

Masz ładny nos. 

Ostatnio odezwałeś się na obiedzie, to wspaniale! Twój głos jest bardzo spokojny. Na myśl przychodzą mi leniwe fale. To głupie porównanie? 

Twoja cera jest taka czysta. Dojrzewanie cię ominęło, widocznie. Ja w Twoim wieku miałem o wiele gorszą sytuację.

Lucien, Ty...

Minęły dwa tygodnie od czasu, kiedy zacząłem odpowiadać na listy Paula. Z początku pisaliśmy do siebie o minionym dniu. Paul opowiadał, co robił w pracy i co udało mu się sprzedać. Ja relacjonowałem mu, jakie książki udało mi się zacząć i czasami przesyłałem swoje szkice drzew i kwiatów. 

W pewnym momencie listy zaczęły przybierać inny wyraz. Paul opowiedział mi o swoim dzieciństwie, spędzonym na wsi. Był synem generała, który kilka lat temu zmarł razem z żoną na nieuleczalną chorobę. Przypadł mu cały dobytek rodzinny. Miał siostrę, ale mało o niej opowiadał. Sam znalazł pracę i aktualnie powodziło mu się całkiem nieźle. 

Nieczęsto pisał o Sofii. Dowiedziałem się jednak, że naprawdę ją kocha. Z jej wszystkimi wadami. Poznałem go lepiej. Był stanowczy w pracy i lubił kontrolować wydarzenia wokół niego. Nie miał problemu w rozmawianiu z ludźmi, tak jak ja. Odznaczał się pewnością siebie, nawet jeśli wyczuwał, że ktoś go nie znosi. Z drugiej strony wpadał w zakłopotanie, gdy źle zinterpretował czyjeś uczucia. Nie lubił się mylić. 

I nie lubił, kiedy go komplementowałem. 

Po kilku wymienionych listach poczułem, że jestem bardzo smutny. Ten smutek wylał się na papier i pomknął do umysłu drugiego człowieka. Napisałem Paulowi o swoich relacjach z rodziną. O matce, która nigdy mnie nie kochała i o zawiedzionym mną ojcu, o tym, że nie wychodziłem z terenu posiadłości od wielu lat i że moje życie było przeraźliwie nudne. 

Kiedy odwiedził nas kolejny raz, byłem zdenerwowany. Siedział na przeciwko mnie i prowadził luźną rozmowę z moimi rodzicami. Nie wiedziałem, czy patrzył na mnie, ponieważ wlepiałem wzrok w stół. Dopiero później, gdy miał pójść z Sofią do ogrodu, a wszyscy weszli na chwilę do środka, Maddie zaraz miała przyjść, by się mną zająć, on położył dłoń na moim ramieniu.

-  Dziękuję za ostatni list. Wiele dla mnie znaczył. 

Prawie się rozpłakałem.

Dzisiaj także miał tutaj zawitać. Przed obiadem miałem plan porozmawiania z matką, czego nie robiłem od bardzo dawna. Podjąłem decyzję - chciałbym brać lekcję wymowy. Poczucie, że udało mi się coś powiedzieć, było wspaniałe. Paul widział moje starania, tak samo jak Maddie. Sam nie wiem, po prostu myślałem, że to jest odpowiedni moment.  

Poczekałem, aż Maddie przyjdzie. Kiedy weszła, powiedziałem jej imię, na co uśmiechnęła się z czułością. Samo to, że wymówiłem jej imię bez zająknięcia się było dla mnie sukcesem.  

- Zbieramy się? - zapytała, stając za mną. - Dzisiaj wielki dzień, prawda?

- T-tak. - Oddałem uśmiech. 

Popchnęła mój fotel w stronę drzwi i po chwili byliśmy w korytarzu. Moja matka siedziała w salonie, popijając herbatę. Nie zwróciła na nas uwagi, nawet wtedy, kiedy zatrzymaliśmy się przed nią. Dopiero mój głos sprawił, że spojrzała na mnie.

glow; bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz