Stark Industries

264 45 139
                                    

- Jarvis, puść playlistę. Give Me Some Shit będzie idealna – powiedział Tony, robiąc kolejną rundkę nad miastem w swojej zbroi – I nie ma dla nikogo.

- Oczywiście, panie Stark – odpowiedział mu głos.

Wewnątrz zbroi rozległy się pierwsze dźwięki Back In Black. Gdyby nie to, że musiał utrzymywać równowagę, z pewnością by zaczął się ruszać w rytm muzyki. Opanował się jednak, mając w perspektywie wieczór ze swoją ulubioną kochanką – whisky. Należało zachować jakikolwiek profesjonalizm.

Zrobił kolejną rundę nad Nowym Jorkiem, skanując kolejne ulice. Nagle jego skanery wykryły biegnącego mężczyznę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że facet biegł z typowo damską torebką. Tony przez chwilę wziął pod uwagę fakt, że torebka mogła należeć do biegacza, w końcu czasy były co najmniej dziwne, mężczyźni się malowali i chodzili w szpilkach lepiej niż niektóre kobiety (w końcu on sam został zmuszony do noszenia podkładu podczas konferencji prasowych), jednak obserwowany obiekt wcale nie wyglądał na takiego, który mógłby nosić wściekle różowe torebki z brokatem. Chwilę później znalazł prawdopodobną właścicielkę zguby – kobietę ubraną w taki sam odcień różu, starającą się nadążyć za złodziejem. Nie, żeby Stark się znał, po prostu jego skanery były odpowiednio skalibrowane. Podjął decyzję i pół sekundy później wylądował przed mężczyzną. Skierował w jego stronę blaster.

- Nie do twarzy ci w różu – powiedział do mężczyzny, który ledwo wyhamował przed nim.

Widział konsternację na twarzy złodzieja. Tony przewrócił oczami, chociaż ten drugi nie mógł tego zobaczyć.

- Od kiedy Iron Man zajmuje się takimi sprawami jak nieszkodliwe kradzieże? – Stark mentalnie przyklasnął cwaniakowi, dobrze kombinował.

- Od kiedy Spider Man jest na urlopie – odpowiedział mu i skierował wzrok na ręce złodzieja – Nawet nie wyjmuj tej zabawki, samym wzrokiem ci to połamię.

Tony opuścił dłoń i westchnął. Przeciągnął się teatralnie.

- Gdybym mógł, to bym ziewnął – powiedział i podszedł do mężczyzny.

Złapał go za bluzę i poprowadził do nadbiegającej kobiety.

- To chyba twoje, prawda? – zaczął się chwilę ze złodziejem, który nie chciał oddać torebki.

W końcu oddał zgubę kobiecie i poklepał faceta po ramieniu tak, że ugięły się pod nim nogi.

- Ja już się nim zajmę, proszę się nie martwić. I uważaj na siebie – złapał go pewniej za bluzę i uniósł się w powietrze.

Był pewny, że różowa pani krzyczy jakieś podziękowania, ale Stark nie słyszał już tego dokładnie. W uszach grała mu muzyka, a on wznosił się razem ze złodziejem. Zatrzymał się na takiej wysokości, by biegacz wciąż mógł oddychać.

- Fajne widoki, nie? Aż chciałoby się odpalić cygaro i wypić szklaneczkę whisky, co nie? – zapytał go.

Mężczyzna nie odpowiedział mu, zbyt sparaliżowany strachem.

- Szkoda by było, gdybyś teraz stąd spadł, prawda? Mnie to nie grozi, taka fajna jest ta zbroja – wciąż nawijał do niego – Nie będziesz już kradł...? Jak ty masz na imię?

- Michael – Tony był pewny, że chłopak zaraz zejdzie mu na zawał.

- No właśnie. Więc już nie będziesz kradł, prawda Michael? Nie chciałbyś mnie drugi raz spotkać, prawda? Wiesz, to moja technologia, ta zbroja, ale technologia czasem zawodzi. Szkoda by było, gdyby na przykład rękawica zaczęła żyć własnym życiem i przez całkowity przypadek cię puściła, prawda? – odpowiedział mu.

Sprzeczność Interesów - Marvel FFWhere stories live. Discover now