Znajomość Yoongiego i Jungkooka, mimo że liczyła niewiele ponad dwa miesiące, gwałtownie rozwinęła się w przerażająco szybkim tempie. Nie widzieli świata poza sobą nawzajem, spędzali ze sobą każdą możliwą chwilę i obsypywali się wzajemnie słodkimi wyznaniami, jakby już nigdy miało nie być kolejnego dnia.
Przez ten przyspieszony rozwój relacji, łatwo było się domyśleć, że w pewnym momencie coś się zacznie powolnie sypać. Jungkook nagle zaczął zauważać najmniejsze wady Yoongiego, które niespodziewanie potrafiły go irytować. Yoongi, natomiast odczuwał niewygodną różnicę wieku, a trzeba przyznać że ona również nieco poczynała mu doskwierać.
Nawet się nie zorientowali, gdy z nadejściem mroźnego lutego, stopniowo tracili wcześniej nieskazitelny kontakt, widywali się coraz rzadziej, tłumacząc to sobie rzekomymi potrzebami skupienia się na innych zajęciach. W tamtym czasie oboje dużo myśleli. Momentami zbyt dużo. O sobie nawzajem jako jednostakch indywidualnych i o nich jako czymś jednym.
Jungkook doszedł do wniosku, że negatywne i denerwujące cechy Mina w gruncie rzeczy wcale mu nie przeszkadzają, bo silnie przyczyniają się do tworzenia starszego tym kim jest, czyli tym kogo Jeon z całego serca kocha. No właśnie, kocha. Musiały minąć następne trzy chaotyczne miesiące zanim dotarło do niego, że przy Yoongim wcale nie biorą nad nim kontroli przyspieszone bicie serca i przysłowiowe motyle w brzuchu, a faktyczne i żywe uczucie. Uczucie, jedno z milszych, jakie Jungkook czuł w całym swoim siedemnastoletnim życiu, a jednocześnie jedno z bardziej tajemniczych i niepokojących, jakie kiedykolwiek przechodziło przez jego ciało, jego umysł i jego samego. Było bardzo specyficzne. Proste w swojej doskonałości i bezinteresowności, lecz w tym samym czasie niewyobrażalnie złożone i ponadprzeciętnie skomplikowane.
Yoongi z kolei uświadomił sobie, że Jungkook go ustabilizował. Uspokoił jego nieokrzesane i wybujałe do tej pory życie, zastopował los co rusz rzucający mu kłody prosto pod nogi. W ramionach młodszego Min czuł zwyczajny, nudny, ale upajający spokój. Czuł się bezpieczny, chciany, wręcz pożądany, kochany i wartościowy. Czuł się dzięki niemu słodko oderwany od brutalnego świata, wbrew okrutnym zasadom, wbrew wszystkim, a jednocześnie idealnie na miejscu, według reguł.
Niedługo po tym, gdy dwudziestojednolatek doszedł do wyżej wymienionego wniosku, momentalnie zerwał się z fotela stojącego na balkonie, gdzie zwykł myśleć nad kwestiami egzystencjonalnymi, zgasił szybko papierosa i w natychmiastowym tempie opuścił parking od swojego domu, jak najprędzej gnając pod tak dobrze mu znane mieszkanie Jeonów.
Zadzwonił do drzwi, w zniecierpliwieniu przeskakując z nogi na nogę. Miał gdzieś to, że dochodzi dwudziesta pierwsza. Musiał natychmiast zobaczyć Jungkooka i tylko ten priorytet nim kierował. Od drugiej strony drzwi podeszła do nich przysadzista kobieta w średnim wieku, po czym spojrzała przez wizjer, zaraz przewracając oczami i wzdychając.
Mimo wszystko otwarła drzwi, wykrzywiając twarz w nieprzyjemnym grymasie.
- Boże, to znowu ty. - powiedziała pretensjonalnie, darując sobie jakiekolwiek powitanie, co podchwycił Min, od razu przechodząc do jedynej rzeczy, która go w tym momencie obchodziła.
- Jest Jungkook? - zapytał patrząc z nadzieją na koniec korytarza, gdzie znajdował się pokój siedemnastolatka.
- U siebie w pokoju. - rzuciła pani Jeon, odsuwając się, żeby blondyn mógł przejść, a kiedy myślała, że już jej nie słyszy, prychnęła, głośno go przeklinając.
Tatuażysta miał to w głębokim poważaniu i po prostu bez pukania wpadł do pokoju młodszego, zastając go na łóżku, robiącego coś na telefonie, który oczywiście automatycznie odłożył, widząc starszego. Tamten z kolei bez słowa przekręcił klucz w drzwiach i ruszył w kierunku Jeona.
- Yoongi...? - zapytał nastolatek zdezorientowany, podnosząc się do siadu.
- Przepraszam Jungkookie...Tak bardzo Cię przepraszam... - powiedział bardzo cicho, siadając od razu malinowowłosemu na udach i ujmując jego policzki w dłonie.
Nie przejęli się tym, że Min miał na sobie ciężkie, a przede wszystkim brudne glany, bo sam Jungkook wielokrotnie pakował się z takimi na pościel.
- Za co hyung...? - spytał szeptem, nieco zbity z tropu.
- Zachowałem się jak ostatni chuj. Przepraszam, że pogorszył nam się niedawno kontakt, to moja wina. - przyznał, zniżając ton głosu jeszcze bardziej.
- Boże, Yoonnie... Myślałem, że coś się stało. - uśmiechnął się nikle. - To nie Twoja wina. To wina nas obu. Ale nic nie szkodzi, nie martw się... - wyszeptał.
- Miałem ostatnio pewne wnioski i... mam Ci coś do powiedzenia. - oznajmił również szeptem, stykając ich czoła ze sobą.
- Zamieniam się w słuch. - Jeon uśmiechnął się miękko, obejmując Yoongiego w talii i przyciągając jeszcze bliżej siebie.
- Kocham Cię Jungkookie. Kocham Cię całym sercem, całym ciałem i całym sobą. Kocham Cię jak szaleniec. A wiesz co jest najlepsze? Cholernie mi z tym dobrze. Z Tobą. - wyznał pewnie, patrząc Jeonowi prosto w ciemne oczy, z których niespodziewanie zaczęły spływać słone łzy wzruszenia.
- Ja Ciebie też Yoongi... - wyszeptał łamiącym się od płaczu głosem.
Po tych słowach zatopili się w niesamowicie czułym, ale i rozkosznie słodkim pocałunku, który z przyczyn oczywistych przeciągnął się aż do godziny trzeciej nad ranem.
Na całe szczęście żadne z rodziców Jungkooka nie pytało, z jakiego powodu nie widzieli Mina pod wieczór wychodzącego z ich mieszkania, ani czemu rano nie było po nim śladu. Matka siedemnastolatka jedynie westchnęła ciężko, poraz kolejny zastając w jego pokoju okno otwarte na całą szerokość.
chyba wyszedł najdłuższy do tej pory rozdział haha
wybaczcie moją haniebną nieobecność, wakacje mnie rozleniwiłyjakby ktoś chciał to proszę zajrzyjcie na mój kanał na youtube, wczoraj wstawiłam pierwszy film. tworzę pseudo śmieszne cracki z BTS.
yt : yoonuwu
https://www.youtube.com/channel/UCoGHGMzdV8Qg0bhC31XvAKA
@ sugarjungkook
CZYTASZ
forever▪︎𝙮𝙤𝙤𝙣𝙠𝙤𝙤𝙠
FanfictionJungkook nigdy nie przestał kochać Yoongiego, a Yoongi nigdy nie przestał kochać Jungkooka angst (?¿) tattoo!au short fic start : 030719 end : ??? @ sugarjungkook