- Przyłóż się bardziej! Rzucasz jak ciota!
- Przecież daje z siebie wszystko!
- Bzdura! Stać cię na więcej! Z takimi umiejętnościami nic nie osiągniesz!
- Trafiłam na pięć rzutów trzy razy w 10 i dwa razy w 9! I że niby jestem do bani?!
- Prawdziwy mafioza trafił by pięć razy w 10.
Powiedział i wyszedł. Pełna złości rzuciłam ostatnim nożem. Trafiłam w 10. On wiedział jak mnie dotknąć. Moim czułym punktem jest podważanie tego czy naprawdę jestem jedną z nich. Na każdym kroku próbuje im udowodnić, że się nadaje. Dlatego to właśnie w ten sposób próbują mnie sprowokować, bo trzeba przyznać, to złość dodaje mi sił.
Moja rodzina to mafia, tak zwany rodzinny interes. Jestem jedynym dzieckiem w naszej „rodzinie”, dlatego muszę wylewać siódme poty by im dorównać i zyskać w ich oczach. Nie pomaga fakt, że tak naprawdę nie jestem ich prawdziwą córką. Adoptowali mnie bo potrzebowali dodatkowych rąk do pracy i kogoś kto kiedyś przejmie interes, wcześniej byłam sierotą. Dlatego robiłam wszystko by tylko byli ze mnie zadowoleni, nie chciałam stracić dachu nad głową, choć bardziej prawdopodobne jest, że by mnie zabili bym nie wydała ich tajemnicy o tym, że są mafią. Tak więc jestem jedną z nich i przechodzę rozmaite szkolenia. Uczę się zabijać. Nie odpuszczają mi, na każdym kroku wytykają mi moje słabości. Dla nich liczy się jedno, siła. Albo dajesz z siebie wszystko albo nie dajesz nic. Nie tolerują słabełuszy. Ich pozbywają się jednym ruchem ręki.
Po treningu ruszyłam do sali obrad. Szłam długim staroświeckim korytarzem. Mieszaliśmy w jakimś starym, dość małym zamku. Korytarz był wyłożony dywanami, a na ścianach wisiały obrazy przedstawiające zazwyczaj brutalne sceny śmierci. Kiedy otworzyłam wielkie wrota byłam w sali obrad. Stół był ustawiony w półkole, na ścianach było dużo broni i innych tego typu ozdób. Przyszłam jako jedna z ostatnich, więc wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Podniosłam wysoko głowę i ruszyłam na swoje miejsce. Musiałam im pokazać, że mam swoją dumę, że mimo ich wątpliwości też należę do mafii. Kiedy usiadłam na swoim miejscu poprawiłam moje czarne włosy i skupiłam się na tym co mówili.
- Tak, więc zaczynajmy – powiedział ten który tu szefuje, czyli niby mój ojciec, choć w tym interesie więzy krwi i pokrewieństwa były obojętne. - Nasza kolejna misja jest bardzo ryzykowna, choć jest również najważniejszą misją jak mieliśmy do tej pory. Chodzi mianowicie o rodzinę królewską. Okazuje się, że kuzynka przyszłego następcy tronu jest jedną z nas, co może nam dać nowe możliwości.
- Jesteś tego pewien? - pyta kobieta po mojej lewej, mistrzyni zadawania szybkich ciosów, Alita.
- Owszem, w 100%, wiem z zaufanego źródła i są skłoni do współpracy.
- Ale co oni z tego będą mieć?
- Władzę, tak samo jak my. Sami nie są wstanie wypełnić tej misji, nie mają do tego odpowiednich, wyszkolonych ludzi. Dlatego my im w tym pomożemy, a w zamian razem zasiądziemy na szczycie władzy.
- Możemy im ufać?
- Jak już mówiłem, oni nie mają wielu ludzi w przeciwieństwie do nas, jak tylko spróbują się nie wywiązać z umowy, to się ich po prostu pozbędziemy. To dla nas żaden problem. Oni mają kuzynkę przyszłego władcy, ale nie mają jak ją umieścić na tronie, dlatego my to zrobimy, co da mam nie wyobrażalne możliwości.
- Myślę, że to dobry interes, oni mają dziewczynę, my mamy sposoby i ludzi. Tak więc co musimy zrobić?
- Pozbyć się na dobre obecnego władcy, wtedy to jego syn zasiądzie na tronie, bo królowa nie żyje od lat. Potem wyeliminujemy młodego króla, a że jego jedyną krewną jaka będzie żyć i mieć prawo do tronu jest wspomniana dziewczyna to ona zostanie królową. A my będziemy mieć kontakty w pałacu.
- Jak tak to mówisz wydaję się bułka z masłem, ale zamek jest najlepiej strzeżonym miejscem w kraju, a zamach na dwie osoby z rodziny królewskiej na pewno nie jest prosty. Jak zamierzasz to zrobić?
- Najpierw pozbędziemy się księcia, potem dopiero króla by nasza dziewczyna od razu zasiadła na tronie i nie bawić się w koronacje młodego króla.
- Jak przemycisz naszych ludzi do zamku tak by znalazły się w otoczeniu księcia?
- Rodzina kuzynki księcia zapewni nam przykrywkę, w końcu dziewczyna jest z dalekiej rodziny królewskiej, więc wyślemy kogoś kto będzie udawał damę dworu z jej zamku i tym sposobem zbliży się do księcia.
- Kto to będzie? Bo wątpię by któreś z nas dał radę nawiązać więź z co najmniej o połowę młodszym księciem, by potem wbić mu nóż w plecy.
- Jednej z nas powinno się to udać – mówiąc to spogląda na mnie - Vanesso?
Poczułam jak serce staje mi w piersi.
CZYTASZ
Córka mafii
AdventureJedenaście słów. Dwa zdania. Jedno ostrzeżenie. "Trzymaj się ode mnie z dala. Nie zawaham się cię zabić." Moja rodzina nie jest jak twoja, moje życie nie jest takie jak twoje, moje zadanie jest inne niż twoje... Czemu? Bo moja rodzina to mafia, ca...