Zastanowiłam się gorączkowo, gdzie powinniśmy się udać. W całym zamku byli rebelianci, a my musieliśmy znaleźć jakieś bezpieczne miejsce, co okazało się nie takie proste, jak by się wydawało w tak wielkim zamku.
- Nie moglibyśmy się zakneblować w jednej z komnat? - spytał książę.
- To nie byłoby zbyt rozsądne. Jeśli znajdzie nas duża grupa rebeliantów, zabiją cię tuż za moimi plecami, bo nie umiesz się bronić, kiedy ja tymczasem będę się zajmować resztą ich grupy i ich unieszkodliwiać. Więc nie, nie możemy się chować w byle jakiej komnacie – mówię mu.
Książę się jeszcze trochę nadąsał, ale nie protestował.
Po głębszym namyśle, doszłam do wniosku, że zamiast się ukrywać muszę znaleźć jakiś sposób by skontaktować się z mafią. Musimy wymienić się informacjami i ustalić jeden plan działania, bo możemy się minąć w naszych zamiarach i celach. Muszę ich powiadomić, że mam pod ręka księcia, który jest asem w rękawie i najlepiej będzie jak po prostu do nich dołączę. Tylko skąd mam wiedzieć kiedy dotrą do pałacu i gdzie ich szukać? Lokaj, mój wspólnik. Nakryto go i uznano za zdrajce, za co grozi śmierć, ale może go nie zabili tylko zamknęli w lochach? On mógł by mi pomóc, jeśli jeszcze żyje i na pewno miała sprzęt, dzięki któremu kontaktował się z resztą mafii.
Tak więc postanowiłam. Każąc księciu dyskretnie i ostrożnie iść za sobą, odtworzyłam w głowię plan zamku, który dobrze zapamiętałam i ruszyliśmy w stronę znajdujący się w podziemi lochów. Trochę czasu nam zajęło by się tam dostać, zamek był ogromny i wielopoziomowy. Po drodze wyeliminowałam parę osób, co skończyło się dla nich dość krwawo, lecz w końcu zakradając się dotarliśmy do schodów prowadząc do podziemi.
- Czy jeśli jest atak, strażnicy więziennych celi będą dalej na swoich pozycjach? - pytam księcia, bo jako przyszły władca zamku, powinien chyba wiedzieć jak to wszystko funkcjonuje.
- Po co idziemy do królewskiego więzienia? - pyta zamiast odpowiedzieć na moje pytania.
- Zadałam ci pytanie i oczekuję odpowiedz – mówię przez zaciśnięte zęby. - Nie zadawaj zbędnych i nie potrzebnych pytań i w końcu się do czegoś przydaj.
Książę się naburmuszył, że nie dziele się z nim informacjami i planami, ale mi odpowiedział:
- Wątpię, zapewne zostało tylko kilku, reszta poszła pewnie wspomóc obronę zamku.
- Cudnie, z kilkoma raz dwa się uporam.
- Po co tam idźmy? - znów pyta.
- A siedź cicho – mówię szturchając go lekko w bok bo nie ma czasu na pogadanki i ruszyłam ciemnymi schodami w dół.
Już za pierwszym za zakrętem natrafiamy na strażnika, który jest ewidentnie zaskoczony naszym widokiem i w sumie mu się nie dziwię. Ja też bym była zdziwiona widokiem księcia i damy dworu w lochach, w samym środku ataku rebeliantów. Zastanawiało mnie kiedy zauważą inni strażnicy nieobecność księcia w jego komnacie i kiedy zaczną go szukać. Mam nadzieję, że jeszcze się nie zorientowali, że go nie ma.
Ale na rozmyślania przyjdzie pora potem. Zaskoczonemu strażnikowi wbiłam nóż w brzuch, na co osunął się z jękiem na podłogę i już mi więcej nie przeszkadzał.
- Droga wolna – uśmiecham się zuchwale do księcia. Przechodząc obok zakrwawionego ciała, próbował się nie wzdrygnąć na co ja się zaśmiałam pod nosem.
Potem znów napotykamy kolejne dwie osoby pilnujące celi, więc jednego powalam mocnym kopalniakiem, przy czym on z nieciekawym odgłosem uderzającej czaszki o ziemie, upada na posadzkę, gdzie rozlewa się krew. Pokonanie drugiego z nich zajmuję mi trochę więcej czasu. Po tym jak zadałam mu pięściami kilka ciosów, które sprawnie obronił, stwierdziłam, że nie będę się z nimi cackać i sięgnęłam po większy sprzęt. Z połów sukni wyciągnęłam niewielką, lecz ostrą szable. Wymieniliśmy z strażnikiem kilak ciosów, bo wyciągnął zza pazuchy swoją szpadę, ale brakowało mu mojego refluksu i umiejętności, więc w końcu przedarłam się przez jego obronę. Po zadani kilku dobrych ciosów z mojej strony, ten padł wyczerpany i pokonany na podłogę.
Miałam nadzieję, że nie fatygowałam się na darmo i lokaj dalej tu będzie utrzymywany przy życiu, bo inaczej cała ta akcja była bez sensu, a ja dalej nie będę miała jak się porozumieć z mafią, bo było w tym momencie konieczne.
CZYTASZ
Córka mafii
AventureJedenaście słów. Dwa zdania. Jedno ostrzeżenie. "Trzymaj się ode mnie z dala. Nie zawaham się cię zabić." Moja rodzina nie jest jak twoja, moje życie nie jest takie jak twoje, moje zadanie jest inne niż twoje... Czemu? Bo moja rodzina to mafia, ca...