Część IV

257 17 0
                                    

Nazajutrz wieczorem miałam zjeść uroczystą kolacje w sali jadalnej. Bleee. Z tego co udało mi się dowiedzieć od mojego lokaja – współprzymierzeńca, taka kolacja jest organizowana co tydzień i jest na niej cała śmietanka towarzyska, a ja z racji mojej przykrywki, jako damy dworu z zamku kuzynki księcia, też zostałam zaproszona. To doskonała okazja by przyjrzeć się bliżej księciu i temu przez kogo jest otaczany, choć osobiście gardzę takimi uroczystościami. W końcu jednak dobrze wiedzieć jak w ogóle wygląda książę, bo jak dotąd wiem tylko, że jest miej więcej w moi wieku i jest brunetem. A głupio by było przez pomyłkę zabić jakiegoś młodego lokaja z brązowymi włosami zamiast księcia, choć pewnie dało by się to zamaskować.

Po jakimś czasie wieczorem w swojej komnacie, słyszę znów pukanie do moich drzwi. Jęczę w duchu bo pewnie ta pokojówka znów wróciła by, jak to powiedziała, przygotować mnie do spania. Postanowiłam spróbować dowiedzieć się o niej jak najwięcej, skoro jak widać nieuniknione jest, że będzie się tu ciągle szwendać, dobrze by było wiedzieć w co ona gra i mieć na nią haka. Mówię „proszę", a ona wchodzi do pokoju. Dopiero teraz jak jej się dokładnie przyglądam zauważam, że jest może tylko o kilka lat starsza niż ja. I była całkiem ładna, ma blond włosy, niebieskie oczy, zgrabny nosek.

- Jak nasz na imię? - pytam ją, w końcu od jakiś informacji muszę zacząć.

- Carla, panienko. W czym mogę panience pomóc?

Nie umiem się pogodzić z tym, że będzie mnie obsługiwać. Jestem przyzwyczajona do radzenia sobie samej w każdej sytuacji, zwłaszcza, że nie raz miałam krew na rękach, ale nie mam co narzekać, muszę się przystosować.

- Rób po prostu to co do niebie należy - mówię krótko i zwięźle.

Dziewczyna kiwa posłusznie głową i znika w pomieszczeniu obok, które jest przestronną łazienką. Irytuje mnie ta jej po słuszność i ten miły ton w głosie. Tak jakby nie miała własnego charakteru i była dokładnie taką jaką jej każą.

- Życzy sobie panienka do kąpieli sól morską, olejki, kulę kąpielowe czy tylko mydła zapachowe? - pyta pokojówka z łazienki.

A co za różnica?! Na co dzień myje się najzwyklejszy białym mydłem o ile w ogóle mam czas na kąpiel. Ale tu wszyscy myślą, że jestem damą dworu. Coś mi się wydaje, że coraz ciężej będzie mi utrzymywać takie pozory.

- Sama wymyśl jakąś fajną mieszankę tego wszystkiego – odpowiadam jej bo nie mam zamiaru się tym przejmować.

Kiedy chwilę później wchodzę do łazienki, gdzie unosi się zapach lawendy. Mimo wszystko czuję jak moja irytacja do tego miejsca odrobinę maleje.

- Mam pomóc panience ściągnąć to wszystko?

Podążając za jej wzrokiem zauważam, że chodzi jej o wielką, wielowarstwową sukienkę którą mam na sobie.

- Nie sama sobie poradzę, możesz iść.

Mimo iż wiem, że sama nie dam rady zdjąć tego wszystkiego to nie mam zamiaru jej na to pozwolić, pomijając, że pod ostatnią halką mam broń.

Kiedy wychodzi  z łazienki moje przypuszczenia okazują się słuszne. Całe wieki zajmuję mi zdjęcie tego wszystkiego. No bo kto normalny umie sam sobie ściągnąć wiązany na plecach gorset?! W końcu się z tego wyplątuje, a moja sukienka to teraz jeden wielki supeł i mieszanina rozmaitych tkanin. Nie wiem jak pokojówka to doprowadzi do wcześniejszego stanu, ale to już nie mój problem, w końcu to ona od tego tu jest, nie ja. Moim zadaniem jest wyeliminowanie księcia, a nie bawienia się w przebieranki. Jakby ode mnie to zależało to bym chodziła w moim czarnym kombinezonie na misje w którym spędziła połowę życia.

Kiedy wchodzę do wanny, po dokładnym ukryciu mojej broni, przyjemność gorącej kąpieli mnie zaskakuje. Zazwyczaj u nas w dworze w którym mieszkamy, ciepła woda szybko się kończy, więc nie było mi dane zaznać zbyt wielu luksusów gorących kąpieli. Tak więc teraz z błogim odprężeniem oddaje się gorącej przyjemności i wdycham przyjemny zapach lawendy. Lecz nie jestem w stanie zbyt długo wytrzymać w wannie, w końcu to ciepło zaczyna mi dokuczać, przeszkadzać i działać na nerwy. Może i kąpiel była przyjemna, ale co za dużo to nie zdrowo, a zwłaszcza ja powinnam mieć tego świadomość. Mimo wszystko trzeba przyznać, że wychowałam się w spartańskich warunkach.

Kiedy opuszczam łazienkę, a pokojówka w końcu zostawia mnie samą myśląc, że lada moment się położę sapać, ja wiem, że moje zadanie na dziś dopiero się rozpoczyna. Szybko przebieram się z nader miękkiego szlafroku w czarny jak noc obcisły kombinezon, w którym wyglądam jak ninja. Przypinam do pasa sztylet i wyciągam z szafki plany zamku. Czas dokładnie zapoznać się z tym budynkiem tak by nikt inny mi nie przeszkadzał i nie musiała udawać jakieś tam damy dworu. Teraz to się zacznie frajda i zabawa. Czas na nocne zwiady

Córka mafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz