ROZDZIAŁ 20 CZYM ON JEST?!

2.2K 90 57
                                    

Perspektywa Polski:

-N-nie. T-tylko ja nie lu-bię do-tyku...-wymamrotałem.

Niechciałem, żeby o tym wiedzieli ale jakoś wyszło to na jaw... Czuje, że mówię coraz więcej, a powiedziałem stanowczo za dużo...

-Przez NIEGO?-spytał NATO.

-Nietylko...- powiedziałem najciszej jak umiałem, ale panowała prawie 100% cisza i było mnie dobrze słychać.

-Spokojnie nikt nic Ci już nie zrobi. My tego dopilnujemy.- NATO mówił jakby szczerze i wiarygodnie, ale ja mu niewierzyłem.

On brzmi jak Wielka Brytania przed wojną. Historia uwielbia się powtarzać.
A ja nic na to nie poradzę...

Zacisnąłem rękę... To boli...
Boli mnie to, że zdrada jest gorsza od najgorszych tortur! Patrzenie na przyjaciela jak na wroga... Kiedyś sojusze były mocne, nierozrywalne, bo w grę wchodził HONOR!
Teraz to tylko jak kogoś wykożystać...

-A to twoje skakanie po drzewach?-USA jest ciekawski...

-...

-A... Jak to zrobiłeś w tędy gdy uratowałeś mojego syna?-spytał RFN.

Jemu chyba należy się prawda... To moja wina, że o mały włos niezginą...

-J-ja... J-ja to p-po pro-stu to u-umiem...-jąkałem się...

Bałem się ich teraz bardziej niż Rzeszy...

-Jak to umiesz?-RFN pytał dalej.

-P-prze-po-wied-nia...

I CHUJ! PĘKŁEM! NIC NIE POWIEDZIAŁEM NA JAKŻE MIŁYCH I KULTURALNYCH PRZESŁUCHANIACH RZESZY, A TU NIEWYTRZYMAŁEM PODCZAS ZWYKŁEJ ROZMOWY!!!

!!!ZAJEBIŚCIE!!!

(Komuś w końcu musiałem powiedzieć...)

Czułem zimno, to znaczy, że jest przy mnie. Czuje się trochę... lepiej... Czuje, że to zimno tworzy wokół mnie powłokę i jestem w niej... bezpieczny...

W sumie to może masz racje...

(Oczywiście, że mam! Znam cię!)

Powoli zacząłem się powoli uspokajać. Panowała cisza... Oni nic pewnie nie ogarniają... Jestem dla nich jak jakieś mistyczne zwierzę, które jest płochliwe i potrafi czynić ,,cuda''.

-Jaka przepowiednia?-byli na prawdę ciekawscy...

Nie mówię już nic... Nie ufam im...

Unii chyba odbija... On ... On mnie.. przytulił... Nie podoba mi się to... Po prostu mi się niepodoba...

A MÓWIŁEM ŻE NIENAWIDZE DOTYKU!! !MU-WI-ŁEM!!!

-Polska ty jesteś cały zimny... Dobrze się czujesz?-spytał...

Czuje jak ten opatrunek który przykładem sobie do pustki w miejscu prawego oka jest już cały przesiąknięty krwią...

-Polska?-spytał NATO.

Nie odpowiadam... Nie i koniec..

Perspektywa Unii:

Zaczynam się o niego bać... Niewiem gdzie jest jego ojciec, ale jak go dorwe to go zabije gnoja gołymi rękoma! Jak tak można nietroszczyć się o dziecko.

Zero czułości...
Zero rozmów...
Zero reakcji...

A może to on jest tą postacią? Może to on go męczy. Nie mogę tego tak zostawić!

-A twój ojciec?-musiałem spytać.

-Nie żyje...-mówił bardzo cicho Polska.

Chyba nie chciał nikomu o tym mówić... To co powiedział mnie zaniepokoiło skoro jego ojciec nieżywe to... Polska sprawuje władze nad jego ludźmi...

-Od kiedy nie żyje?!-krzyknąłem.

Polska zakrył głowę rękami. To był impuls. Martwiłem się i tyle. On może umrzeć jeśli nie będzie dbał o swoich ludzi...

-POLSKA!-trochę mnie poniosło.

On skulił się trochę i zaczął się trząść.

-Unia! Uspokój się.-powiedział do mnie RFN.

-Ty wiesz, że on może umżeć!!!-odkrzyknąłem

-E e e... Calm down!-USA chyba nie widzi problemu.

-OGARNIJCIE SIĘ WSZYSCY!!!-rozdarł się NATO.

Dopiero teraz chyba się zoriętowałem jak to wygląda. Zerknąłem na Polskę. Zakrywał twarz rękami i cały się trząsł. Mocniej do przytuliłem olewając to co mówił, ale nie pomogło... Chyba zadziałało wręcz przeciwnie.

-oh... Przepraszam Polska... Tylko wiesz bo ...to też mój ...,,interes"...-starałem się go uspokoić- Polska?

Powoli oddalił ręce od tważy... Kawałek gazy który przyłożył sobie do krwiawiącej ,,pustki'' był przesiąkniety krwią. Z tważy wciąż kapała mu krew. Był cały brudny.

-Nie, nie, nie, nie, nie...-teraz to dopiero zacznę panikować

Szybko sięgnąłem do apteczki i wyjąłen z niej nowe oparunki. Chciałem mu pomóc, ale on nie chciał... Wziął gazę i gdzieś poszedł, a ja po chwili poszłem za nim.

Weszliśmy do łazienki. Polska obmył tważ i ręce z krwi, po czym przyłożył nowy opatrunek... Stałem w dzwiach opierając się o futrynę i spoglądałem na to co robił. Jego zazwyczaj smutne oko wyglądało jak by się świeciło na czerwono. Tuż obok mnie był włącznik od światła... A może ono naprawdę się świeci? Wpadłem na pewien pomysł.

Weszłem do środka i oparłem się o ścianę tak aby nacisnąć na włącznik i wyłączyć światło.

-Ups...- powiedziałem kiedy zgasło.

Polska zamkną oko i wziął głęboki oddech. Następnie je otwożył i spojżał na mnie. Rzeczywiście oko świeciło się jaskrawo na czerwono. Wyglądało to niesamowicie. Cała łazienka była oświetlona na czerwono.

-Mógłbyś zapalić światło-powiedział bez emocji.

Jego oko znowu wyglądało na smutne i obojętne, ale jednocześnie na groźne gotowe zaatakować. Z pod opatruku również wydobywało się światło. Nic nie odpowiedziałam tylko z powrotem zapaliłem światło.

Dusza jak piórko - Jak wiele może stracić? | Countryhumans Poland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz