ROZDZIAŁ 39

1.6K 85 78
                                    

Perspektywa Polska:

Dzwi się powoli otwożyły a w nich stał nie kto inny jak...

UNIA EUROPEJSKA...

Czego ja jeszcze należę do tego sojuszu? Czego? Po kiego huja? Teraz to mnie nie puści... Choć bym chciał wyjść to nie wyjadę. Dlaczego? Dlatego, że ON (czytaj:UNIA EUROPEJSKA) uważa, że dzieci nie mogą same o sobie decydować... My dzieci jesteśmy takie nieodpowiedzialne i nie wiemy co chcemy...

Ja wiem jedno... CHCE WYJŚĆ!!! O ile wcześniej mi ten dureń (czytaj:UNIA EUROPEJSKA) nie przeszkadzał to teraz jest wprost upierdliwy... Przyszłość daleka, ale pewna: WYCHODZĘ tak jak WB. No i wtedy dopiero będę miał kurwa święty spokój.

-Część. Jak się czujesz?-zapytał.

-Dobrze...-koszmarnie...

-Coś cię boli?

-Nie...-tylko wszystko na zewnątrz i we wnątrz.

-Wiesz chciałem poro- -coś mu urwało.-Co ty piszesz?

-No ten ten... to ...no to ...ten t- -zamknął mojego laptopa.

-Nie musisz tego robić.

-Ale-

-NIE MA ALE!

To już trzeci raz kiedy ktoś nie pozwala mi dokończyć zdania zaczętego od ,,ale''. Morał: nie zaczynać zdanie od ,,ale''.

-Musimy porozmawiać! O tym wszystkim! L-już chciałem się wytrącić, że nie ma o czym i nic się bardzo strasznego nie stało, ale to chyba nie będzie na miejscu...-Dlaczego mnie okłamałeś? Nie urodziłem się jakieś 12 dekad temu. Fałszujesz dokumenty!

-Aaa...Kto wierzył by mi w prawdę?...W to, że się urodziłem w 1700-którymśtam, żyłem 3 razy i miałem skrzydła? Takie dokumenty wyglądały by na oczywiście sfałszowane...

-... No nie... Ale teraz mam całą masę papierów do poprawki.

-A po co to poprawiać? Przecież ktoś kto to będzie czytał uzna to i tak za kłamstwo... Większość nie uwierzy puki nie zobaczy...

-Dobra... Wiesz nieważne... Ja... Ja po prostu się o Ciebie martwię...

-Wiem że nie... -to wiedziałem od samego początku-Wiem o co ci chodzi...-w końcy wyplułem te słowa z japy...

-Co?!

-O to o co wszystkim!-krzyknąłem i spojżałem prosto na jego twarz.- Mam tego już stanowczo dosyć! Mam tego dosyć, że każdy musi się mnie czepiać o tą popierdoloną przeszłości!!!

-Uspokój się! Staram się tylko chronić Europę! To nie moja wina, że to ty masz zdolności nadprzyrodzone!

-To odpuść! Popatrz jak ci to ,,chronienie Euroy'' wychodzi!-warknąłem i spowrotem odwróciłem głowę

Wszyscy traktują mnie jak przedmiot...
Niebezpieczna broń...
Zabawka...
Maszyna...
Tykająca bąba...
Śmieć...

Wiem, że nie jestem krajem.
Nigdy nie byłem.
Nigdy nie będę.

Może mi o tym przypominać co sekundę...

Panowała chwilowa cisza. Patrzyłem mu prosto w twarz. Nie boję się. Już niczego się nie boję... PRL obiecał nikogo nie zabić -zobaczymy ja to wyjdzie-, więc Europa na razie jest w miarę bezpieczna, tak jak chciał mój brat...

-Posłuchaj... Tu nie chodzi o to by tą moc jakoś zlikfidować. Chce mieć pewność, że umiesz ją jak i siebie kontrolować i wiem, że to nie moja sprawa co się działo w przeszłości, ale zrozum jeśli siedzisz w tym sam to się z tego tak łatwo niewygrzebiesz. Chce w końcu znać prawdę. O co chodzi z tą przepowidnią, z tą mocą, z nimi i wszystkim innym?-powiedział w miarę spokojnie.

Teraz nie ma już sensu mówienie czego kolwiek.

-Zadałem pytanie...-powiedział po chwili mojego milczenia.

-Nie muszę odpowiadać, ale jak bardzo chcesz ,,poznać prawdę'' to możesz spróbować znaleźć mój dziennik. Podpowiedź: jest w Europie.

Unia wziął głęboki oddech.

-Dobra... Ta maska została w mojej sali po tym jak ...się ... to wszystko się... działo...-powiedział po czym położył czerwony materiał na blacie biórka.-Masz...

-Dzięki...-czy on już da mi spokój...?

Unia wyszedł z mojego pokoju. To mnie trochę zdziwiło... Normalnie to by coś jeszcze powiedział, dogadał, czy coś... Nie? Czy te ostatnie wydażenia zmieniły jego sposób patrzenia na mnie? Nie, nie, nie... Muszę przestać o tym wszystkim myśleć... Im więcej pytań tym mniej odpowiedzi.

Ja wciąż mam nadzieję na tą lepszą przyszłość... Że będzie lepiej... Może już nic się nie zmieni? Heh... Chciałbym...

Nagle przyszedł do mnie RON. Jakby zmartwiony, ale nie wiem dokładnie... Nie lubię zabardzo patrzeć nikomu w oczy jeśli nie muszę... Wydaje mi się to trochę wyzywające...

-Co robisz?-zapytał.

-Teraz już nic...

-Aaa...Co chciał Unia?

-Przyniósł maskę...

-Dobrze... Ale chciałbym z tobą porozmawiać... Zejdziesz ze mną na dół?

-Tak... Jasne...

Zeszłem na dół po schodach do salonu. O dziwo okazało się, że Unia wyszedł. Myślałem, że zostanie na jakąś dłuższą chwilę...

RON zaprowadził mnie do salonu, gdzie na kanapie leżał PRL. Usiadł obok niego i wziął mnie na kolana, po czym przytulił... Wydaje mi się, że coś z nim jest nie tak... To ten sam RON co z RON z przed rozbiorów?

-Wiesz Polska... Czuję, jak trudno Ci jest znosić te wszystkie problemy, które nagromadziły się z czasem... I wiem, że nie byłem najlepszym rodzicem na świecie, ale ... -zaczął mówić RON.- Ale chciałem ci tylko powiedzieć, że jestem z ciebie naprawdę dumny... Nie jesteś taki jak ja... Jesteś napewno stokroć lepszy... Żałuję tego, że nie mogłem z tobą być, gdy najbardziej mnie potrzebowałeś... I to moja wina, że do tego wszystkiego w ogóle doszło... Jestem nieodpowiedzialny...

On chyba zaczął płakać... Wtuliłem się w niego. To chyba sen... Czy tylko ja jestem taki dziwny? Czy ten świat w końcu może przestać?

-Przepraszam... Chciałbym zostać ... Zostać i wszystko naprawić... Ale ...nie mogę...-kontynuował.

-Dlaczego?-spytałem półszeptem.

-Muszę wracać z PRL-em do świata nieśmiertelnych... Ale będę czuwał... Zawsze, wszędzie nad twoją małą, niewinną duszą... Będę tam na ciebie czekać...

Czułem jak czerwony płyn zaczyna mi się wylatywać z oczu...

-Ale ty tu musisz zostać- powiedział PRL stawiając na moich kolanach przednie łapy .- To jeszcze nie ten czas... Ale twoja dusza to złoto, klejnot, który jest wiele wart w każdym stanie: w całości lub w drobnym proszku. Strzeż tego świata aniołku. To twój cel i przeznaczenie.

Pogłaskałem go po głowie... Milusie ma to jego futerko... Chyba nigdy go nie zapomnę...

-Musimy już tam wracać...-stwierdził po chwili.

-Teraz?-spytałem.

-Niestety tak synku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Niestety tak synku... Dbaj o siebie RP.-powiedział RON i po chwili razem z PRL- em zmienił się pył, którego poniósł wiatr gdzieś w nieznane przez uchylone okno.

Siedziałem teraz już sam na kanapie... Chwila... Jak RON mnie nazwał?

Dusza jak piórko - Jak wiele może stracić? | Countryhumans Poland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz