ROZDZIAŁ 32

1.7K 85 27
                                    

Perspektywa Polski:

Chyba mi się udało trochę mu zainponować. Mam nadzieję. Mi smakowało nie wiem jak jemu...Nie słyszę tego co mówi, ale czuję jak pogłaskać mnie po głowie. Czyli?

Kurwa mać zjebać tyle co ja to trzeba być chorym na wszelkie sposoby. Raczej mi się tego nie uda naprawić, ale nie zaszkodzi spróbować... Może nie zaszkodzi...

Czuję dziwną potrzebę wyjścia na dwór. Jest tu tak duszno czy tylko mi się zdaje? Po kilku minutach po prostu nie wytrzymałem... Wyszłem z domu, przez balkon oczywiście i poszłem w kierunku w którym czułem przepiękny zapach lasu. Drzewa, świeże powietrze... Czułem, że tego mi było trzeba. Pomimo tego czułem się jednak dziwnie... Chyba to przez to, że naprawdę lubiłem śpiew ptaków i widok zieleni.

Usiadłem pod jednym z drzew rozkoszując się samym zapachem. Las to w pewnym stopniu mój przyjaciel... Nie rani, nie powie ci jak żyć, nie oskarża, ale pomoże się zrelaksować. Po prostu jest i za to go kocham, tak samo jak morze i góry. Jest piękny...

Nagle poczułem ból... Niezwykle silny ból w klatce piersiowej gdzieś niedaleko serca... Czegoś takiego nigdy nie czułem... To było nie do zniesienia...
Walczyłem z tym jak mogłem...
A mogłem naprawdę niewiele...
Co się dzieje?!

Po chwili trwającej chyba wieczność w końcu gwałtownie przestało... Poczułem, że leżę na twardej i zimnej posadźce. Wyciągnąłem ręce przed siebie, ale nic nie poczułem otworzyłem oczy. Myślałem, że nic nie zobaczę i wielkie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem przed sobą drzwi... Dobrze znajome drzwi... Drzwi które zawsze były otwarte, a pomimo tego nie mogłem się wydostać z tego przeklątego pokoju... Grube łańcuchy przytrzymywały mnie przy ścianie. To jest niezwykle wkurzające kiedy nie możesz wyjść przez otwarte na oścież drzwi... Oprócz nich nic nie było... Nie mogłem też zabardzo się ruszać...

Pojawiło się pytanie: wejść... czy nie? Wiem co tam mogę znaleźć i w sumie nie chciałbym tego widzieć... A z drugiej strony może to inne drzwi? Może za nimi nie ma ziemnego, ciemnego, wstrętnego, pokoju?
Może tam jest inny świat?
Może nikogo nie spotkam?
Może tam nie ma śladów mojej obecności?
Może...
Morze jest głębokie i szerokie.
Po prostu tam wejdę i tyle!

Uchyliłem leciutko drzwi i zobaczyłem, że w środku jest ...
pełno krwi...znajomy widok... I pewna postać przykuta do ściany.

.

.

.

Ale to nie byłem ja...

To był ktoś inny...

W rogu jak zawsze stał stół gdzie były ,,zabawki'' Rzeszy. Ciarki mnie przeszły na samą myśl o nich...

Ta postać siedziała w drugim rogu tak jak ja kiedyś, ale była wyższa i dziwnie ubrana, mając na myśli dziwnie mam na myśli w wojskowy mundur. Zrobiło się mi jej żal... Podeszłem i siadłem obok niej. Nie widziałem twarzy było za ciemno... Ta postać była lekko zgarbiona, a na jej rękach znajdowały się te przeklęte kajdany... Położyłem głowę na ramieniu tajemniczej postaci. Ta chyba obróciła głowę w moją stronę.

-Co ty tu robisz?-usłyszałem smutny, nieznajomy głos.

-Nic...

-Nie chcesz mi nic zrobić?

-Nie. Dlaczego bym miał?

Postać skuliła się bardziej i milczała. Nie wiem kto to. Nie poznałem go po głosie, ale zachowywał się jak zwykły kraj.

-Wydziałem tyle zła, a ty nie chcesz mi nic zrobić?- zapytał po chwili.

-Nie potrafię... Nawet gdyby mi kazali nie umiem wziąć jakiegoś narzędzia i  zabić lub jakoś mocno skrzywdzić bez pretekstu...

To niestety prawda... Nawet gdyby osoba, której wcale nie znam, zniszczyłaby pół świata nie umiałbym bym jej zranić... Znam ten ból...

-Jeśli okazujesz litość niewolnikowi oznacza, że sam nim kiedyś byłeś... Prawda?

-... Tak... Niestety nie raz...

Stara, średniowieczna zasada... Każe potępiać niewolników...

-Kim ty jesteś?-zapytałem.

Chciałem wiedzieć. Może go znam? A nóż to na przykład Napoleon*.

( *Napolen- chodzi tu o Francję za czasów napoleońskich.

Lekcja historii:

Sam Napoleon jest uważany przez wszystkich za zbrodniaża wojennego tak jak Hitler... Wszystkich z wyjątkiem Polaków... Dla nas to taki ,,bochter'', ,,przyjaciel'', któremu wiernie pomagaliśmi, a on chciał utwożyć  państwo polskie i UDAŁO MU SIĘ. Księstwo warszawskie w prawdzie istniało jakieś 7 lat, ale istniało... Dlatego Polska po słowach:

,,Wydziałem tyle zła, a ty nie chcesz mi nic zrobić?''

pomyślał, że to może być on.)

Perspektywa ,,tegoniwiadomokogo":

Ta malutka postać obok mnie posturą kogoś mi przypominała... Nie widziałem wiele, ale jak potwierdził to że był niewolnikiem i to nie raz, to znam tylko jedną taką osobę... To nie możliwe... Nie widzę jego twarzy i nie wiem...

Co mam ja mu odpowiedzieć?!
Przecież on w ułamku sekundy pewnie zmieni zdanie! Albo mnie zostawi... Tutaj... Samego...

-Nikim kogo być chciał znać... A ty? Jakim krajem jesteś?

Tylko nie mów, że jesteś Polską... Proszę...

-Ja ... nie jestem krajem...

-To kim jesteś?- może to sojusz...

-Raczej czym...

-To... Czym... jesteś?-ok teraz to nie wiem...

-Zabawką...

CZEKAJ! CO?!

-Jak to zabawką... -to może być jednak on...

Szanse na to w przeciągu sekundy wzrosły i wujebały poza skale... Ja sam go tak wiele razy nazwałem... To nie jest on... Nie no teraz to wmawiam to sam sobie... Chcę znać prawdę...

-No... Taką co można się nią pobawić, a jak się zepsuje to można ją ... nooo ... można wyrzucić...-to raczej napewno on... Tylko jakiś zrezygnowany i cytuje... Mnie...

Teraz to się czuję fatalnie... On tutaj jest, a ja się zraz popłaczę... Nie czułem, że robię mu aż taką krzywdę... Nic do mnie nie docierało, nikt mi nie powiedział jak to boli i musiałem sam  to dopiero poczuć...

On jest aż taki mały? Czuje jego głowę na moim ramieniu. Jest taka malutka...

Dusza jak piórko - Jak wiele może stracić? | Countryhumans Poland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz