Byłaś właśnie, w trakcie pakowania się na, prawię miesięczną, misię, na obrzeżach Suny. Byłaś szczęśliwa, że po 2 miesiącach oszczędzania się, przez skręconą kostkę, miżesz wrócić do służenia swojej wiosce.
-Co jeszcze.... niech pomyślę... Ubrania na zmianę, mam, zwoje, spakowane, dodatkowe bronie również... prowiant.... Zapomniałam o prowiancie!-Przybiłaś sobie piątkę z czołem, po czym jak piorun zleciałaś po schodach do kuchni i otworzyłaś lodówkę. Twoja brew zadrgala niebezpiecznie, zauważając, że w lodówce znajduję się tylko mleko. No tak. Odkąd twój ojciec wrócił z misji, z waszego domu, podczas dwóch dni, znikają zapasy na tydzień. Trzeba przyznać, twój tata nie tylko lubi gotiwać, ale też bardzo lubi dużo i smacznie zjeść.-Cholera...-Mruknęłaś pod nosem. Już miałaś krzyczeć, po swojego ojca, gdy twoja irytacja wzrosla jeszcze bardziej, gdy przypomniałaś sobię, że trzeci, również i go wysłał na misję.
Wesychnęłaś głęboko, aby się uspokoić, zabrałaś swoję pieniądze i popędziłaś na miasto. Gdy byłaś już na tylę blisko straganów, zwolniłaś tępa, by nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Zastanawiając się, co przygotujesz sobię jako prowiant i przy okazji na obiad dla swojego ojca zaczęłaś przechodzić ze stoiska do stoiska, porównując jakość, jak i cenę porządanych przez ciebie przedmiotów. Gdy wszystko czego potrzebowałaś, znajdowało się w siatkach, naglę zauważyłaś stragan, z dobrze wyglądającymi warzywami i owocami, oraz przyprawami. Twoja dusza kucharki obudziła się w tobue niemal odrazu i pewnym sievie krokiem podeszłaś do zauważonego wcześniej straganu.
***
Jak to już bywało, gdy wybierałaśsię na większe zakupy, przeceniłaś swoje umiejętności. Dźwigałaś teraz około dwudziestu coś kilo. Przeklinałaś się w duchu, że dałaś się zwieść tamtemu stoisku.... a później jeszcze paru innym. Zamim wyszłaś na drogę prowadzącą do twojego domu minęło coś koło godziny, a przed tobą jeszcze większa połowa. Jęknęłaś męczeńsko, patrząc na drogę, która prowadzila pod górkę.
***
W tym czasie blondwłosy ninja udał się na spacer, który chciał zakończyć wizytą u ciebie w domu. Zmieżał już w stronę twojej rezydencji, gdy zauważył, z oddali jakąś dziewczynę, dzwigającą siatki, najprawdopodobniej z zakupami. Jego natura gentelmena obudziła się i żwawym krokiem zaczał zmieżać w kierunku "damy w opałach". Gdy był na tylę blisko, że tą dziewczyną, byłaś ty. Na jego usta odrazu wpłynął uśmiech ipodbiegł do ciebie, aby zrównać krok z twoim.
-Taka piękność, nie powinna dźwigać takich ciężarów, pozwoli pani, że pomogę.-Chłopak odebrał od ciebie siatki z zakupami, a do ciebie dopiero teraz doszło, kto przed tobą stoi. Nie ważne, jak bardzo zły miałabyś humor, to widok uśmiechniętej tważy twojego chłopaka, zawsze wprowadzał cię w dobry nastrój.
-Minato.-Uśmiechnęłaś się pięknie w jego stronę, odrazu przytulając blindyna, sprawiając, że stracił równowagę, prawie się przewracając. Zadowolony chłopak położył wolną rękę na tył twojej głosy i uścisnął.
-Dzień dobry kochanie.-Mruknął cicho do twojego ucha.
-Tia.... cześć. Wiesz, że spadłeś mi z nieba, mój ty wybawco?-Oderwałaś się od niego i kożystając z okazji, że jest lekko pochylony, pocałowałaś go w policzek
-Wiem.-Minato uśmiechnął się na twój gest.-Co cię sprowokowało do zakupu tylu rzeczy?-Zapytał.
-Pusta lodówka i olbżymi żołądek taty.-Zaśmiałaś się cicho.
Chcłopak na wspomnienie o twoim ojcu zdrętwiał, przypominając sobie, ich pierwsze spotkanie, które zakończyło się tym, że najprawdopodobniej zginąłby tam, gdyby nie twoja obecność.
-Spokojnie-Zaśmialaś się z jego reakcji.-Do jutra jie ma go w domu.-Mówisz,, a mimika jego twarzy wyraża ulgę.
Po tych słowach zaczeliście wracać do twojego domu. Przy wejściu otworzyłaś chłopakowi drzwi i pozwoliłaś wejść z twoimi zakupami.
Chłopak zaniusł to co miał w rękach do kuchni i wrócił do ciebie.
-Dzięki Minato.-Uśmiechnęłaś się do niego, co szybko odwzajemnił.
Kożystając z okazji, że blondyn jest już w twoim domu zabraliście się za luźną rozmowę, podczas której ty zaczęłaś przygotowywać jedzenie.
-[Imię], powiesz mi dlaczego po twoim domu wręcz walają się wszelkiego rodzaju bronie i ubrania?-Zapytał podejżliwie, a ty zaśmiałaś się nerwowo. No tak, nie mówiłaś Minato, że wyruszasz na misję... i to jeszcze tak długą.
-Cóż...Hokage zdecydował się wysłać mnie ma misję.-Odpowiedziałaś krojąc warzywa. Usłyszałaś tylko dźwięk odsuwanego krzesła, po czym poczółaś dłonie oplatające cię w talii i głowę na swoim ramieniu.
-Z kim ruszasz?-Mruknął pytająco w twoje ramię. Uśmiechnęłaś się pod nosem, nadal przygotowywując jedzonko.
-Sama, jest większe prawdopodoboeństwo, że wrogowie nie zauważą ninja z innej wioski.-Odpowiedziałaś.
-Nie puszczę cię samej.-Mruknął, bardziej zaciskając swój uścisk.
-Oj Minato...-Odwróciłaś się w jego stronę, zarzucając ręce na jego szyję.-Przecież nic mi nie będzie, jestem silną kunoichi.-Zaczęłaś uspakajająco masować jego kark i spojrzałaś mu głęboko w oczy.
-Wiem...-Mruknął chowając twarz w twoim zagłębieniu szyjnym.-Obiecaj, że wrócisz jak najszybciej...
-Obiecuje skarbie.-Przeczesałaś dłonią jego włosy.
###
Roździał nie sprawdzony