🌼9🌼

512 23 9
                                    

30.07 środa godz. 22:01

Cody już dawno spał, a ja siedzę z moimi przyjaciółmi w salonie i rozmawiamy.

Amir został z nami, tylko siedzi z daleka od Dylana, który cały czas próbuje go jakoś poderwać.

Ciesze się, że mam w końcu przyjaciela przy sobie i że w końcu wyrwał się z watahy mojego brata.

- No Kochanie chodź tu do mnie, wiem, że chcesz się przytulić - Dylan próbował coś zdziałać żeby Amir okazał mu choć trochę uwagi, natomiast Preston założył nogę na nogę i popatrzył na mnie.

Jedyne co mogłam rozbić to się roześmiać. Długo nie musiałam czekać, aby się do mnie dołączyli.

- Nawet nie wiecie jak się cieszę, że was mam. Moi bracia - uśmiechnęłam się do nich ciepło co odwzajemnili.

Dylan zerwał się z kanapy i podszedł do radia.

- Nie ma Thomasa to można się zabawić - popatrzył na mnie, a potem na Amira i poruszył śmiesznie brwiami na co znów się zaśmiałam.

Niedługo po tym cała nasza trójka tańczyła do piosenki Akcent-Kaylie.

Skakaliśmy, biegaliśmy i tańczyliśmy.

Jak dobrze, że ściany są dźwiękoszczelne bo już dawno dostalibyśmy po uszach.

Po wygłupach wszyscy padliśmy na kanapę. Oczywiście nie była ona na tyle szeroka więc wylądowałam na puchatym dywanie.

Ignorując śmiechy tych dwóch dekli zasnęłam na dywanie pod stolikiem kawowym.

***

31.07 godz. 07:13

Obudziłam się przez promienie słońca, które wpadały przez okna w salonie prosto na moją twarz.

Mruknęłam niezadowolona i wstałam z podłogi. O dziwo była nawet wygodna. Tamtej dwójki już nie było, oby Amir nie zrobił niczego Dylanowi.

Postanowiłam, że nie będę na razie budzić Cody'ego, a najpierw zrobię śniadanie. Jednak przed zrobieniem tych dwóch rzeczy muszę zażyć tabletkę. 

Ruszyłam do przedpokoju mozolnym krokiem. Szczerze to mam już dość tego całego ukrywania się, ja chcę po prostu żyć normalnie. Chcę założyć rodzinę i być normalnym zmiennokształtnym.

Wyciągnęłam z torebki listek tabletek i wycisnąwszy jedną, wróciłam do kuchni gdzie nalałam sobie szklankę wody. 

- Odłóż te tabletki - miałam właśnie włożyć do ust tabletkę, ale zamarłam. Głos należał do Thomasa, który stał kilka kroków za mną. 

Odłożyłam tabletkę spowrotem na blat i odwróciłam się w stronę Alfy. 

Wzrok miałam utkwiony w ziemi. Czemu ja byłam taka głupia i dałam się złapać, dlaczego nie słyszałam jak wchodzi?

- Avo, spójrz na mnie - jego błagalny głos, łamał mi serce. Podniosłam wzrok na niego w oczach miałam łzy, on również.

- Kim tak naprawdę jesteś Avo Blackwolf? - nie odpowiedziałam. Może to i dobrze? Jednak widziałam ból w jego oczach. Cały ten czas okłamywałam go, a wcale na to nie zasługiwał. Thomas zasługuje na prawdę.

Delta | Thomas SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz