🌼12🌼

434 24 11
                                    

Obudziły mnie promienie słońca padające prosto na moją twarz przez odchyloną firankę.  Podniosłam się do pozycji siedzącej i się przeciągnęłam. Czułam przyjemne ciepło rozchodzące się od mojego lewego ramienia aż po samą szyję.

Nie wiem ile spałam po oznaczeniu przez Thomasa, ale wiem że było warto i wiem że ktoś mnie w końcu docenia. Teraz jestem pełnoprawną Luną stada.

Wstałam z łóżka i wraz z ubraniami udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic.

Po skończonej rutynie wyszłam z sypialni i skacząc po schodach jak małe dziecko weszłam do kuchni.
Widok jaki tam zobaczyłam bardzo mnie rozbawił. Amir i Dylan rzucający w siebie ciastem na naleśniki i Thomas, który próbuje ich uspokoić.

- Dość! - cała trójka się na mnie popatrzyła - ja nie będę tego sprzątać! Wy sprzątacie, ja skończę robić naleśniki - grzecznie pokiwali głowami i zabrali się za sprzątanie.

W między czasie dałam buziaka w policzek Thomasowi i zabrałam się za przyrządzanie śniadania.

Chłopcy nakryli również do stołu, a w między czasie przyszli państwo Sangster, Ava i Cody.

- Skarbie muszę ci o czymś ważnym powiedzieć. Od razu tez cię uprzedzam, że może ci się to nie spodobać - spojrzałam na niego, był speszony i zmartwiony.

- Coś się stało Tommy?

- Chodzi o to Charlie, że u nas w stadzie jest tradycja. Gdy Alfa znajduje swoją mate, wyprawia bal na który są zaproszone wszystkie watahy świata - ostatnie słowa powiedział bardzo szybko, było widać, że bał się tego jak zareaguje.

- Racja, nie podoba mi się to. Jednak jest to tradycja, nie można jej pominąć, dlatego nie mam innego wyboru jak się zgodzić. Możesz mi pozostawić wybranie i udekorowanie sali. Sala królewska chyba będzie idealna i może w kolorystykę sali pójdziemy w srebro i ciemną zieleń? - był zdziwiony jak reszta osób przy stole, chyba się tego nie spodziewali.

- No powiem ci Ava, nie dość, że zdolności przywódcze to i organizacyjne - zaśmiałam się na słowa Amira i wszyscy wróciliśmy do jedzenia.

Cały dzień zleciał mi i Thomasowi na przygotowaniach. Wybieranie dodatków na sale, kwiatów oraz zastawy. Projektowanie zaproszeń także nie było łatwym zadaniem.

***

To już dzisiaj. Dzień w którym odbędzie się bal i spotkam moją „rodzinę".

Jest godzina 15.30. Za niedługo powinna przyjść do pokoju Luny Pani Sangster, Ava, Carol i oczywiście ciocia Ruth. Jak dobrze, że Thomas zgodził się ją zaprosić. Usłyszałam pukanie do drzwi, które prędko otworzyłam. Stały w nich dziewczyny z swoimi przyborami i sukniami w takich poszwach żeby się nie zniszczyły.

Dwa dni temu byłyśmy wszystkie na zakupach i wybieraliśmy kreacje. Myślałam, że nigdy nie wyjdziemy z galerii.

W pokoju panował istny bałagan, każda z nas chciała ładnie wyglądać i może odrobinkę panikowałyśmy, że nie zdążymy. Koniec, końców stałyśmy w pokoju już uszykowane. Teraz czas na pamiątkowe zdjęcie. 

Dziewczyny były przepiękne. Pani Sangster postawiła na długą sukienkę w kolorze bordowym z brokatem tego samego koloru. Carol wybrała sukienkę przed kolano, obcisłą, w kolorze granatowym. Ava miała taką samą sukienkę jak Carol, tylko w kolorze brudnego różu. Za to ciocia Ruth postawiła na klasyczną długą czarną sukienkę.

Co tu dużo mówić, wyglądały pięknie.

Ja przez długi czas nie mogłam znaleźć sukienki i to wszystko wina Pani Sangster i cioci Ruth.

W końcu powiedziałam, że chce postawić na coś skromnego i nie chce się wyróżnić. Znalazłam ją w małym sklepie, dziewczyna która szyła te sukienki tylko na mnie spojrzała i pobiegła na zaplecze, jak miałam wychodzić ona wróciła z tym czego szukałam. Ciemnoniebieska sukienka, podkreślająca talie i rozkloszowana w dół, przed kolano. Była idealna. 

Po zrobieniu zdjęcia ruszyłyśmy do auta. Prowadziła jedna z naszych bet. Po około 10 minutach byłyśmy na miejscu.

Stresowałam się i to bardzo. Pilnowałam aby wszystko było dopięte na ostatni guzik, jeżeli coś się zepsuje będę miała to sobie za złe. Weszłam do środka i skręciłam w prawo w boczny korytarz wraz z Jules. My wychodziłyśmy z swoimi partnerami przez schody znajdujące się naprzeciwko wejścia do sali balowej.

- Stresujesz się?

- I to jak bardzo. Bardzo się starałam żeby wszystko było idealne. Wiadomo będą jakieś małe mankamenty, mam również nadzieje, że uda mi się jak najdłużej unikać mojej rodziny - spojrzałam na Jules, która patrzyła na mnie współczująco.

- Też się stresowałam. Nawet jeżeli coś nie pójdzie po twojej myśli idź przez wszystko z uniesioną głową Luno - skłoniła się i ruszyłyśmy dalej. Przed kotarą stał już mój mate i były Alfa. Gdy nas zobaczyli można było zobaczyć w ich oczach nutkę szoku.

- I jak? Podoba się? - odkręciła się wokół własnej osi i spojrzałam w czekoladowe oczy Thomasa. Ten tylko podszedł do mnie i mocno przytulił.

- Wyglądasz przepięknie Skarbie.

- Alfo, Luno czas zaczynać wszyscy już są - zza kotary wychyliła się głowa Dylana na co się zaśmiałam bo wyglądał komicznie - i z czego rżysz? Tylko się nie posikaj z śmiechu - pokazał mi język, a ja jemu.

- Dobra Dylan zaczynaj - Mój mate mówiąc to przewrócił tylko oczami co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.

- Drodzy goście! Witam wszystkich na balu z okazji znalezienia bratniej duszy Alfy Watahy Wilczej Gwiazdy! Ale najpierw przywitajmy Dawnego Alfę wraz z jego partnerką! Christopher Sangster i Jules Sangster! - wszystko było doskonale stąd słychać. Państwo Sangster wyszli kiedy kotara się delikatnie odsunęła.

Ściągnęłam rękę Thomasa, nerwy wzięły górę, bałam się tego wszystkiego.

Spokojnie Skarbie

Wzięłam wdech i słuchałam.

- Teraz wisienka na torcie dzisiejszego wieczoru. Alfa i Luna Watahy Wilczej Gwiazdy. Thomas Brodie Sangster i Charlie Blackwolf!

Wyszliśmy trzymając się za ręce. Z uśmiechem na twarzach machaliśmy do zebranych gości.

- Witam wszystkich tu zgromadzonych! Zgodnie z tradycją wszystkie Alfy i ich partnerki mają swój pierwszy taniec! Zapraszam na parkiet! - byłam zdziwiona bo Thomas mi nic o tym nie mówił, ale mus to mus.

Czekoladowooki wystawił w moją stronę rękę, którą przyjęłam i zeszliśmy po schodach. Gdy wszyscy się ustawili zabrzmiała wolna muzyka.

Może i taniec nie jest moją mocną stroną, ale Thomasa już tak. Tak dobrze mi się z nim tańczyło i nie chciałam aby to się kończyło.

W połowie utworu zaczęły dołączać do nas inne pary w tym moi przyszli „teściowie".

Wieczór mijał bardzo przyjemnie, w miłej atmosferze i ciągłych śmiechach.

Do czasu...


Hej! 😅

Wiem, że jedno przepraszam to za mało, ale i tak bardzo bardzo przepraszam 😭🐺

Delta | Thomas SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz