🌼11🌼

443 25 4
                                    

Czułam gorąco rozlewające się po moim ciele oraz podniecenie. Widziałam jak oczy mu ciemnieją jeszcze bardziej. Już nie są one czekoladowe są wręcz czarne.

- Proszę nie, zabierz mnie stąd - powiedziałam z urywanym oddechem. Nie chciałam tego robić, za krótko go znam. Jest moim mate, ale nie chce tego, nie teraz.

Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zaczął iść na górę wiedziałam, że idzie do naszej sypialni i wiem co będzie chciał zrobić.

- Zanieś mnie do pokoju Luny, nie chce teraz, j-ja nie jestem gotowa - patrzył na mnie złowrogo jednak wykonał moje polecenie.

Stałam przed białymi drzwiami opierając się o nie. Pocałowałam szybko Thomasa i uciekłam do pokoju. Słyszałam jak bije pięścią w drzwi jednak zaraz potem to ustało i słyszałam jak odchodzi.

***

Przesiedziałam w pokoju Luny dwa dni, co jakiś czas Thomas przynosił mi coś do jedzenia i picia. Gdy tylko otwierałam drzwi on próbował wejść jednak nie mógł.

Gorączka mi się skończyła i byłam gotowa na opuszczenie pokoju Luny. Otworzyłam delikatnie drzwi, nikogo nie było na korytarzu więc ruszyłam do naszej sypialni.

Thomasa tam nie było, pewnie siedział w gabinecie i załatwiał sprawy watahy.

Weszłam do garderoby gdzie wybrałam sobie ubrania i czysta bieliznę na dzisiejszy dzień i skierowałam się do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic.

Wychodząc już czysta i w ubraniu, zastanawiałam się czy iść do Thomasa teraz czy poczekać na niego w pokoju. Jednak mój mate wyprzedził mnie i sam wrócił do sypialni.

- Dzień dobry skarbie. Dobrze się już czujesz? - byłam bardzo zdziwiona tym co słysze. Od dziecka było mi wpajane, że jeżeli nie oddam się swojej Alfie, ewentualnie Becie to będę tego srogo żałować.

- Tak... Wszystko dobrze. Przepraszam cię Thomas za to, ale... nie jestem na to gotowa... za krótko cię znam i wiem że to żadne wytłuma...

- Rozumiem wszystko doskonale. My Alfy szybko przywiązujemy się do swoich mate ty też tak masz jednak twoja Omega mówi ci żebyś była ostrożna - podszedł do mnie i położył delikatnie rękę na moim rozgrzanym policzku - nie zrobię nic bez twojej zgody, dlatego zapytam. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i pozwolisz się oznaczyć?

Byłam zaskoczona, nawet bardzo, ale wiem, że jemu mogę ufać, w końcu to mój mate.

- Zgadzam się - po tych słowach poczułam jak wbija się w moje usta, natarczywie je smakują. Sama nie byłam lepsza, oddawałam każdy pocałunek.

Gdy poczuła, że łapie mnie pod nogi, zarzuciłam szybko ręce na jego kark. Potem leżałam już na łóżku, a usta Thomasa zaczęły schodzić niżej zatrzymując się na obojczyku. Było mi przyjemnie do czasu.

Poczułam ból, przechodzący od obojczyka i przeszywający całe ciało. Ból zastąpiło przyjemne ciepło i odczucie bezpieczeństwa oraz zmęczenie.

- Teraz odpocznij, dobrze ci to zrobi - słyszałam stłumiony głos Thomasa, a moje oczy same się zamykały.

***

Jestem taki szczęśliwy! Pozwoliła się oznaczyć! Mój skarb, teraz śpi, będę musiał wytrzymać pęd niej kolejny dzień. Było warto czekać na nią tak długo, a pomyśleć, że nie chciałem mieć bratanki duszy.

Wyszedłem z pokoju delikatnie zamykając drzwi aby nie obudzić Charlie. Potem skierowałem się do salonu.

- Zostaw mnie zboczeńcu! - szybko zbiegłem po schodach zobaczyć kto tak krzyczy i ujrzałem nieznajomą męska Omegę i Dylana.

- Ale kochanie, dobrze wiesz, że w końcu i tak będziemy razem - widać było, że mój przyjaciel jest załamany tym ze ta Omega go nie chce.

- A może byś cię się uspokoili i usiedli na tyłkach, żeby sobie wszystko wyjaśnić? - matę Dylana się wzdrygnął i momentalnie przestał skakać po całym salonie.

- Oo Thomas weź powiedz mojemu mate, że i tak będziemy razem

- Ale ja nie chce mieć bratniej duszy! - widać było, że słowa chłopaka bardzo ranią Dylana tylko, ze ja nie wiem co zrobić.

- Jak się nazywasz mała Omego? - chłopak patrzył na mnie spod byka. Chyba mu się nie spodobało określenie „mała Omego".

- Amir Preston - burknął pod nosem.

- Dobrze. To się dogadajmy. Dylan nie zmusisz swojej Omegi żeby cię odrazu pokochała. Charlie tego dalej nie czuje w końcu to Delta, ale do miłości potrzeba czasu. Amir daj mu szanse, a uwierz mi nie będziesz żałował tego bo Dylan jest wspaniałym człowiekiem.

Chyba do chłopaka dotarło to co mówię bo się zmieszał.

- Zróbcie sobie wyjście na piwo czy nawet zwykły spacer tu obok w lesie i pogadajcie z sobą, a nie się drzecie na cały dom kiedy Charlie śpi.

- Ehhh ja tylko przyjechałem do przyjaciółki, a nie szukać mate, ale dobrze dam temu debilowi szanse - Amir rozliczył ręce w geście poddania się, a Dylan tylko się szeroko uśmiechnął i usiadł na fotelu niedaleko Omegi.

- Jesteś przyjacielem Charlie? - usiadłem w drugim fotelu już bardziej zadowolony wiedząc, że mogę się więcej dowiedzieć o mojej mate.

- Od dziecka się z nią przyjaźnie. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Została wygnana bo stado chciało ją na przywódcę, a nie jej okrutnego „brata" Paula. Znieważenie Luny stada to była tylko dobra gra aktorska Lydi. Z tego co mi wiadomo złożyła przysięgę na księżyc, że nic takiego nie miało miejsca. Dalej jest tu z nami więc nic takiego nie zrobiła - byłem w szoku, nie wiedziałem, że moja Charlie miała zostać Alfą stada.

- Kiedy pierwszy raz ujrzałem Charlie nasze dusze się z sobą zgrały. Jest moją bliźniaczą duszą Thomas - teraz byłem w jeszcze większym szoku po tym co powiedział Dylan.

- Wow

- No właśnie „Wow". Ava zawsze była uparta, tak samo jak ja nie chciała mieć mate, bała się, że gdy się dowie o tym kim jest nie będzie jej chciał. Ty jej pokazałeś, że wcale tak nie jest. Masz u niej duże szanse. Wataha stanie się teraz o wiele silniejsza dzięki temu, że jest pół Alfą, pół Omegą. Jest wspaniała, nie daje się presji otoczenia, jest uparta, pomocna i przede wszystkim uwielbia dzieci, nie dziwie się, że została nianią - Omega się zaśmiała.

- Kochasz ją? - co za głupie pytanie.

- Tak

- Będziesz ją chronił?

- Nie ma innej opcji

- To masz moje błogosławieństwo - zaśmiał się, a ja wraz z nim. Myśle, że to odpowiednia osoba dla mojego przyjaciela.

- Alfo - zwróciłem głowę w stronę Bety.

- Tak John?

- Alfa z watahy Księżyca w Nowiu pyta się czy będziesz urządzał bal z okazji znalezienia swojej mate? - teraz to mnie wbiło w ziemie. Nasze stado ma tradycje gdy Alfą znajdzie swoją bratnią dusze w pierwszy tydzień od jej „pozyskania" wyprawia bal.

- Tak, trzeba przygotować zaproszenia. Myśle, że dobrym pomysłem było by wyprawienie balu w sali królewskiej na obrzeżach Aleksandrii, ale to będę musiał omówić z Luną. Powiadomię cię gdy coś ustalimy, a teraz wracaj do swoich obowiązków - zostałem sam z Dylanem i Amirem.

- Eeee jaki bal?

- Taka tradycja naszego stada, każda Alfą stada gdy znajduje mate wyprawia bal - nie chciałem tego robić tego przyjęcia - najgorsze jest to, że trzeba zaprosić wszystkie watahy z całego świata - widać, że Omedze się to nie spodobało, ale nic nie powiedział.

- Idę zobaczyć co z Charlie. Dała mi się oznaczyć - widziałem zdziwienie na ich twarzach, ale potem się uśmiechnęli - a wy macie się dogadać - zaśmiałem się i ruszyłem do sypialni. Uchyliłem drzwi. Charlie spała, wiec cicho wziąłem z garderoby piżamę i poszedłem wziąć prysznic, by następnie położyć się obok kobiety, którą pokochałem nad życie.

🐺
No i jest kolejny rozdział. Przepraszam za moją nieobecność tutaj, może teraz aktywność się poprawi. 😊

Delta | Thomas SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz