rozdział 10

771 37 56
                                    

Jirou

Po śniadaniu poszłam z Kaminarim do mojego domu po sukienkę jednak przy dobieraniu odpowiedniego ubioru wybrałam jednak spodnie. Gdy już miałam wszystko przygotowane wróciliśmy do domu Kaminariego i całą resztę dnia oglądaliśmy seriale i się leniliśmy. Tak, to był świetny dzień.  W pewnym momencie spojrzałam na telefon. To była Momo. Ciągle chciała się spodkać. Wydzwaniała do mnie i pisała wiadomości. Coraz bardziej się jej boje.

( Dzień imprezy )

Gdy się już ubrałam ( na zdjęciu powyżej ) poszłam się pokazać Kaminariemu. Miałam na sobie luźną czerwoną koszule w białymi i czarnymi liniami. Do tego zwykłe dżinsy i czarne trampki. Myślę że całkiem niezły outfit. Ale jeszcze zapytam się Kaminariego na wszelki wypadek.

- Kaminari chodź zobaczyć czy dobrze wyglądam.

- Już idę.

W momencie gdy Kaminari przekroczył próg mojego pokoju widać było że jest zdziwiony. Jest aż tak źle?

- I jak? Może być?- zapytałam z nikłym przeczuciem że zaraz powie że wyglądam beznadziejnie.

- Pięknie wyglądasz. Ja zaraz się ubiorę to też mi powiesz czy dobrze wyglądam okej?- ja tylko kiwam głową.

No nie powiem zdziwiło mnie to że mnie tak skomentował. Spodziewałam się że powie że nie ładnie wyglądam taki był zdziwiony. No cóż może zdziwiło go coś innego.

- Jirou chodź już jestem gotowy.

- Już idę.

Gdy przekroczyłam próg pokoju chłopaka szczena mi na podłogę opadła. On był tylko w dżinsach i jakiejś koszulce. On tak chce tam iść?! Mowy nie ma on tak tam nie pójdzie.

- I jak?

- Źle. Chodź, trzeba ci coś innego znaleźć.

Po moim buszowaniu w jego szafie a raczej wywaleniu wszystkiego chociaż nie do końca ponieważ jak tylko otworzyłam szafę to wszystko samo wypadło. Szukałam i szukałam aż w końcu znalazłam.

Teraz Kaminari mniał na sobie szare spodnie w paski i jakieś czarne koszulo podobne coś oraz czarne trampki. No i tak to możemy iść.

Wzięłam jeszcze torebkę wsadziłam do niej jeszcze kilka kosmetyków na wypadek jakby makijaż mi się rozmazał. Kaminari wziął plecak z naszymi rzeczami a potem wyszliśmy.

Droga do domu Kirishimy nie była strasznie długa. Dwadzieścia minut z buta. Przez ten czas zabawialiśmy się inteligentną konwersacją. Jak na Kaminariego to nawet bardzo inteligentną.

Gdy doszli do domu Kirishimy była idealnie osiemnasta. W drzwiach powitał ich Kiri. Potem poszli do salonu o zobaczyli że Momo, Mina, Sero, Hagakure i Ojiro już przyszli.

Po upływie dziesięciu minut wszyscy goście już byli i zabawa zaczęła się w najlepsze. Nim się obejrzałam muzyka już grała, dużo osób tańczyło a okoliczne chlejusy już zaczęły pić. No pięknie i co ja mam teraz zrobić pomyślałam.

Usiadłam przy mini barku i zaczęłam przyglądać się całemu zamieszaniu. Po dłuższej chwili moje zajęcie już jest nudne więc dołączam do tańczących i już po chwili skakałam na parkiecie.

Po godzinie skakania i tańczenia wszyscy już są zmachani i dołączają do chlejusów. Po pół godzinie nikt już nie jest całkowicie trzeźwy. Niektórzy wypili po jednym piwie a niektórzy już chodzą slalomem. Nagle słyszymy huk o podłogę a potem jak zawsze po alkoholu radosne głosy chłopaków.

- O to mamy pierwszego zgona. Jak zwykle pierwszy, Midoriya!!!- tak, Midoriya każdą niemal imprezę przesypia ponieważ zawsze na początku chłopaki ładują w niego czystą a chłopak ma słabą głowę.

Ja wypiłam tylko jedno piwo i jestem prawie trzeźwa. Chyba coś się dzieje bo tamci się zaczęli krzątać przy stole.

Potem jak zwykle było losowanie kto z kim śpi. Niestety, ja wylosowałam Momo. No to świetnie. Nagle Mina wykrzyczała.

- Chodźcie panie i panowie. Pora grać w butelkę.- to wymyśliła. Jak widać nie było dużo chętnych.- Kto nie będzie grał śpi z Minetą!- wydarła się a zaraz po tym wszyscy oderwali się by zacząć grę.

Pierwsza kręciła Mina. Wypadło na Bakugou.

- Wyzwanie.- rzucił oschle.

- No dobra pomyślmy.- oj już pora modlić się za Bakugou. Ja się boje co ona wymyśli.- Masz spać z kirim w pokoju.- nie takie złe to wyzwanie. Z tego co wiemy to oni są w związku ale nie chcą się przyznać. Słodko.- Ale musicie spać w jednym łóżku przytuleni do siebie.

- Dobra.- ale widok. Bakugou burak. W tym momencie roześmiałabym się ale chcę jeszcze pożyć.- Teraz ja kręcę.

No i wypadło na... Hagakure. Oj biedna dziewczyna, Bakugou ją zmasakruje. Chociaż z drugiej strony dobrze że na nią wypadło, jest tak pijana że rano nic nie będzie pamiętała.

- Czy podoba ci się Ojiro?- zapytał ze spokojem wymalowanym na twarzy. Ale skurwiel.

- No oczywiście że tak! Przecież jest taki przyyystojnyyyy!!!- krzyknęła jakby nigdy nic.

A Ojiro akurat siedział koło niej i aktualnie był czerwony jak dorodny pomidor.

- Aleś ty czerwony. Hahahaha Hahaha- mówiąc to Hagakure złapała jego twarz i mocno pocałowała w nos. O jacie, teraz to on jest fioletowy. Tylko pytanie czy to że szczęścia czy to taki rumieniec.

I tak o to mamy już dziesiąty rozdział. Szczerze, to nie myślałam że będę taka systematyczna i że tak szybko to pójdzie. Ciekawe czy dotrwam do dwudziestego rozdziału.

Pozdrawiam

llisek_kurwisek

Wybierz właściwie [BNHA] KamijiroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz