rozdział 19

616 32 34
                                    


Nagle ktoś wskoczył do pomieszczenia wybijając okno. Był to...

Bakugou

        Szedłem sobie spokojnie do domu Jirou bo zapomniałem jej powiedzieć o tym że już byłem u Kaminariego. Miałem iść do Kirishimy ale no cóż. Bywa. A więc wracając szedłem sobie spokojnie do domu mojej znajomej lecz kiedy byłem już prawie pod drzwiami usłyszałem jakby cichy płacz.

        No trochę mnie to zdziwiło. Usłyszałem płacz. Czy jakby szkoch. To nie był zwyczajny płacz dziecka. Ja znałem ten głos. Należy on do dziewczyny do której domu właśnie chciałem wejść. Dość niepokojące.

        Postanowiłem więc wejść od strony balkonu ponieważ Jirou mieszka na trzecim piętrze nie jest to takie trudne.

        A więc poszedłem od strony balkonów. Znalazłem balkon na który mam wejść i zacząłem moją wspinaczkę. Niestety nie mogłem używać mojej indywidualności ponieważ wszyscy by mnie usłyszeli.

         Wróć, to nie było to takie proste. Te balkony są jakieś lewe. Trzy razy prawie spadłem. Bym się kurwa zabił. Ale na końcu na końcu mojej tułaczki dotarłem do właściwego balkonu.

          Wyjąłem zza okna i to co zobaczyłem było... no pojebane na pewno. Yaoyorozu miała nóż który przykładała do szyi Kyoki. A Kaminari stał przy wejściu i tylko się na nie gapił. Ale z takim nieobecnym wzrokiem. No mówię pojebane. Po pierwsze to jak ona tam kurwa weszła i czy Pikachu jest naćpany?

           Jednak postanowiłem poczekać na rozwój wydarzeń. Po chwili Jirou się rozryczała a Pikachu zaczął powoli podchodzić do Yaoyorozu. Czyli robią wymianę. Szybko połączyłem fakty.

          Olśniło mnie. Czyli Momo chciała zabić Kaminariego żeby jej nie przeszkadzał w relacji z Kyoką więc chciała go zabić. Gdyby Mineta był na miejscu Pikachu to bym po prostu tam usiadł i czekał albo poprosił o popcorn. Ale no kurwa niestety nie wypada.

          Gdy Momo już wypuściła Jirou i tym razem nóż był przy szyi Pikachu postanowiłem wkroczyć do akcji.

           Tak kolokwialnie mówiąc wypierdoliłem okno przy okazji skacząc do środka. Niestety ta ekhem SUKA zdarzyła w napadzie paniki przeciąć kawałek szyi Pikachu.

             Z jego rany na tychmiast zaczęła lecieć krew. Ja szybko zareagowałem i zabrałem nóż tej jebniętej kurwa psychicznej idiotce. Po czym związałem jej ręce sznurkiem który zupełnie przypadkiem znalazł się w mojej kieszeni.

- Ja ją zabieram do bohaterów. Załatwię sprawie.- po czym hamsko sobie wyszedłem.

              Może i im pomogłem ale straciłem na to za dużo czasu. O wiele za dużo i już dzisiaj nie zdążę pójść do Kirishimy! Kurwa mogłem im nie pomagać. Miałbym w tedy czas się z nim po... ekhem no ten tego właśnie. No trudno zrobi się za drugim razem.

             Z takimi myślami poszedłem oddać tą sukę yandere w ręce wychowawcy.

                         Jirou

            Po tym jak Bakugou obezwładnił Momo i wyszedł pobiegłam natychmiast po wodę utlenioną i bandaże. Gdy wruciłam rana Kaminariego już mocno krwawiła. Wzięłam się za opatrywanie rany ciętej. Zeszło mi się z tym około dwadzieścia minut i krwawienie ustało.

          Odetchnęłam z ulgą. Więc jednak jest bezpieczny. Siedzi teraz koło mnie i wpatruje się uważnie w moją twarz tymi swoimi miodowym oczami chociaż udaje że tego nie zauważam.

           Nie wiem co mu powiedzieć. Przeprosić? Podziękować za niby ratunek? Zapytać się dlaczego się zgodził na wymianę? Czy nadal mnie nienawidzi? Każde z tych pytań nie było odpowiednie.

- Dlaczego tu przyszedłeś?- spytałam cicho. Bałam się jego odpowiedzi. On tylko spuścił głowę w dół i się smutno uśmiechną.

- Bo jestem idiotą i powinienem sobie kupić okulary.- powiedział i westchnął. Nie rozumiałam o co mu chodzi. On jednak potem znów zaczął mówić.- Chodzi o tą kłótnię pod twoim domem. Jestem kompletnym idiotą ponieważ uwierzyłem od razu w to co zobaczyłem i zdążyłem cię znienawidzić w sekundę i to było... tak bardzo cię za to wszystko przepraszam. Naprawdę byłem kompletnym idiotą i...

- Nie musisz już nic mówić.- powiedziałam jeszcze że spuszczoną głową. Lecz później ją podniosłam a na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.- Cieszę się. Bardzo.

              Później poszliśmy do recovery girl alby wyleczyła ranę Kaminariego i poszliśmy do jego domu ponieważ u mnie byli rodzice. Chcieliśmy pobyć sami. W drodze do jego domu nie odzywaliśmy się do siebie.

               Nie była to krępująca cisza. Każde z nas myślało nad tym czy czujemy to samo co wcześniej, czy to co było wcześniej było prawdziwe, czy to co nas łączy.

    Wreszcie się pogodzili. Szczerze mówiąc miałam nadzieję że wyjdzie lepiej ale nie jest źle. 730 słów. Trochę krótszy niż poprzednie. Jest początek września a ja już mam zawalony cały tydzień zajęciami.😖 Świetnie. Standardowo rozdział za dwa dni jak się wyrobie. Nie wiem jak wy ale ja nie mam kompletnie żadnej koncepcji jak napisać kolejny rozdział.

Pozdrawiam

llisek_kurwisek

               

            

Wybierz właściwie [BNHA] KamijiroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz