rozdział 16

608 32 34
                                    


             Jirou

      Do kąt biegłam? Pewnie już się domyślacie. Do jednego miejsca, gdzie uwielbiałam chodzić, ponieważ była tam osoba która mnie rozumiała i jeszcze pół godziny temu coś do mnie czuła z wzajemnością oczywiście.

      Biegłam ile sił w nogach. Po pokonaniu kilku przecznic byłam już na miejscu cała zdyszana. Lecz teraz w mojej głowie pojawiło się pytanie.

       Co ja mam zrobić? Przecież on nie chce mnie widzieć. Nie wbije do niego do domu i mu wszystkiego nie wyjaśnię. Nie będzie chciał mnie słuchać.

        Postanowiłam iść na żywioł. Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi Kaminari. Ale nie wyglądał tak jak Kaminari którego znam. Miał podkrążone oczy i był blady. Bardzo blady. I śmierdziało od niego papierosami.

- Czego chcesz?- spytał zachrypniętym głosem.

- Ja... przyszłam żeby ci wszystko wyjaśnić.

- Nie mamy już o czym rozmawiać. Bawiłaś się moimi uczuciami.- powiedział z obrzydzeniem.

- To nie prawda! To ona mnie pocałowała.- powiedziałam ze spuszczoną głową.

- Nie obchodzi mnie to. Jesteście siebie warte. A skoro już mi powiedziałaś swoją  wersję wydarzeń to wynoś się.

             Nie mogąc zrobić nic innego po prostu odeszłam od drzwi i udałam się do domu. Przez Momo straciłam jedyną osobę która mnie rozumiała. Straciłam go. Jestem słaba. Taka słaba.

               Gdy dotarłam do domu poszłam do pokoju i się w nim zamknęłam. Zaczęłam płakać. Dlaczego? Dlaczego musiałam go stracić. Czy nie mogę być szczęśliwa?

               Nie wiem co teraz powinnam ze sobą zrobić. Postanowiłam się komuś zwierzyć. Tylko komu? Zawsze takie rzeczy mówiłam Kaminariemu.

               Mina wszystkim rozgada. Z Sero nie mam takiego dobrego kontaktu. To może Kirishima. Wszyscy go lubią i często rozwiązuje cudze problemy. Ale ja z nim nie mam kontaktu. To będzie głupio wyglądało jak tak do niego zadzwonię. A więc został mi... o nie. Nie jestem pewna czy jak wykonam ten telefon będę jeszcze żywa. Nikt inny mi nie został. Idę pisać testament. Mamo módl się za  to. Dzwonimy do Bakugou.

pierwszy sygnał...

drugi sygnał...

trzeci...

- Czego...

- Bakugou mam sprawę.- powiedziałam przez łzy.- Przyjdziesz do mnie?- on tylko prychnął. Proszę powiedz że przyjdziesz! Chce jeszcze trochę pożyć.

- Będę za dziesięć minut. I nie maż się bo ci tak zostanie.- i rozłączył się. Szczerze to byłam bardzo szczęśliwa że się zgodził. Po dziesięciu minutach Bakugou stał przed moim domem i czekał aż mu otworze.

           Wpuściłam go do środka i od razu poszliśmy do mojego pokoju.

- To o co chodzi?- spytał w końcu siadając na moim łóżku.- Pokłóciłaś się z Pikachu?- lekko kiwnełam głową.- No to opowiadaj o co poszło.- powiedział jakby bardziej zirytowany.

           Podczas tłumaczenia mu jakże skomplikowanej sprawy mojego życia której wam nie opisze bo mi się nie chce ( sory jestem leniwa), Katsuki wyglądał na zdziwionego. W sumie to trudno żeby nie był zdziwiony.

- No i potem Momo mnie pocałowała. Kaminari powiedział że nie chce mnie znać bo myślami że ja ją no wiesz...- zaczęłam płakać. Znowu musiałam sobie przypominać te chwile.

- Mówiłem ci żebyś się przestała mazać bo ci tak zostanie. Ale widzę że sprawa jest skomplikowana. Rozumiem. Czy na tamten ulicy jest jakaś kamera?- pokiwałam głową na tak.- Dobra załatwię sprawę. Pogadam z nim. Nie przejmuj się.

- Ale...- chciałam zaprzeczyć ale on mi przerwał.

- Nie ma ale. Przecież mówiłaś że Pikachu nie chcę cię widzieć więc ja z nim pogadam i wszystko załatwię. Nie martw się.- powiedział kładąc mi rękę na ramieniu.- Ja już idę. I idź już wreszcie spać. Tak na marginesie to wyglądasz teraz jak gówno.

- Dzięki.- jak na Katsukiego to było bardzo miłe.

            Potem wstał i wyszedł. A ja zastosowałam się do jego poleceń. Wzięłam ubrania i skierowałam się do łazienki. Przejrzałam się w lustrze. Jestem cała blada, mam przekrwione oczy, suche usta, moje włosy to jakaś szopa i jeszcze... kuźwa nie wiem.

              Faktycznie wyglądam jak gówno. Bakugou to się jednak zna na rzeczy. Po krótkim upokarzaniu samej siebie i wyzywaniu od gówien odkręciłam wodę do wanny i się rozebrałam. Gdy wanna była już prawie pełna zakręciłam kurek z wodą i weszłam do wanny.

              Woda była gorąca. Umyłam się a potem uznałam że mi się nie chce wychodzić więc poczekałam aż woda była już zimna. Wyszłam z wody i się wytarłam. Spusciłam wodę z wanny, przebrałam się w piżamę i poszłam spać do pokoju.

               Weszłam do mojego pokoju i już chciałam kłaść się spać kiedy w oczy rzuciło mi się nasze wspólne zdjęcie z Kaminarim w jakiejś kawiarni. Samotna łza spłynęła po moim policzku.

- Dobranoc.- szepnęłam i położyłam się spać.

Hej hej hej! Oto ja! I kolejny rozdział!750 słów. Też się cieszę. Jeśli oczywiście ktoś to czyta (nikt nie czyta). Na dzisiaj to już wszystko. Do zobaczenia! Rozdział za dwa dni.

Pozdrawiam

llisek_kurwisek

Wybierz właściwie [BNHA] KamijiroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz