rozdział 12

656 32 15
                                    

                     Jirou

          Gdy wreszcie się obudziłam miałam zamiar leżeć w łóżku i nigdy już z niego nie wstawać lecz przeszkodził mi Kaminari który chyba nie chciał żebym dalej spała. Usiadł na łóżku i rozciągnął się, ziewając. Potem spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie.

- Możesz jeszcze trochę pospać, ale kiedy wrócę do pokoju masz wstać. Zrobię ci śniadanie.

- Mhm.- mruknęłam

             Kaminari w tym czasie poszedł do kuchni czerwonowłosego i przygotował dla mnie kanapki i sok bananowy. Jednak gdy znów wrócił do pokoju ja nadal leżałam pod ciepłą kołdrą i nie zamierzałam z niej wychodzić. Kaminari miał jednak inne plany.

             Złapał za moją kołdrę i mi ją zabrał. Ja tylko zwinęłam się w kłębek by było mi cieplej. Ale Kaminari na tym nie poprzestał. Po pewnym czasie zabrał mi też poduszkę. Moją poduszkę! Jak on mógł.

              Lecz potem zrobił coś jeszcze gorszego. Po chwili w jego ręce pojawiła się szklanka wody. Szybko łącząc fakty zeskoczyłam z łóżka.

- Dobra wstaje.- powiedziałam niechętnie, po czym udałam się z chłopakiem do kuchni.

              Kiedy chciałam zrobić krok do przodu przed oczami pojawiły mi się mroczki i musiałam się podeprzeć ściany. O nie, znowu?

- Kaminari, wiesz może ile wczoraj wypiłam?

- Trzy piwa. A co głowa cię boli?- zapytał z troską. On to jednak ma dobrze. Może wypić ile chce a kaca nigdy nie ma. Jak ja bym tak chciała.

- Głowa mi pęka.

- Dobra chodź śniadanie czeka.- kiwnełam głową i już chciałam iść do kuchni kiedy Kaminari niespodziewanie wziął mnie na ręce jak pannę młodą i zaniósł do kuchni na śniadanie. Coś czuję że to będzie udany dzień. Walić tego kaca wezmę tabletki i będzie dobrze.

                Na śniadanie Kaminari przygotował kanapki i sok bananowy. On to wie czego mi trzeba. Potem poszliśmy się przebrać. Na dworze było raczej zimno a ja oczywiście nie wzięłam żadnej bluzy. Widząc że Kaminari wziął dwie, dyskretnie jedną mu ukradłam.

                Od razu założyłam ją na siebie i opatuliłam się ciepłym materiałem. Pachniała Kaminarim. Przyjemna woń goździków i cynamonu lekko drażniąca nos. Ale on ładnie pachnie. Gdy tak się rozwodziłam nad jego zapachem nie zauważyłam że ktoś do mnie podszedł.

- A ładnie to tak komuś zabierać bluzy?- domyślacie się chyba kto to powiedział prawda?

- Nie wzięłam swojej a twoje są cieplejsze.- powiedziałam uśmiechając się.- Co chciałeś?

- Zbieraj się. Wracamy już. Chyba że chcesz sprzątać puste butelki po piwie w całym domu i czyścić obrzyganą wannę.- powiedział z swoistym spokojem.

- No to lepiej się wynośmy puki jeszcze mamy szansę.- mówiąc to Kaminari pomaga mi wstać. Potem zabieramy swoje rzeczy i wychodzimy z domu Kirishimy. Biedny teraz musi sprzątać ten syf.

                Droga do domu była długa więc mieliśmy o czym rozmawiać. O imprezie, o tym jak Mineta rzygał do wanny, o tym że niedługo znowu do szkoły i wiele innych rzeczy. Zapytałam się też Kaminariego wreszcie o tą gitarę. Powiedział że jak będziemy w domu to jej poszuka.

                 Gdy byliśmy już w budynku ja poszłam zrobić coś do jedzenia bo byłam jeszcze głodna a Kaminari poszedł po szukać tej gitary.

                  Z zamysłem zrobienia sobie kanapki poszłam do kuchni i zaczęłam kroić chleb. Potem wzięłam szynkę, położyłam ją na kromce pieczywa. Następnie wzięłam do ręki pomidora i już chciałam go kroić ale w tym samym momencie spojrzałam na mój palec z plastrem.

                   Pamiętam kiedy to się stało. Kaminari mi go przykleił. Z niewiadomej mi przyczyny zaczęłam gapić się do mojego palca. Uśmiechałam się jak głupia. Po jakimś czasie jednak się ogarnęłam i wróciłam do robienia kanapki. Po chwili moja kanapka była już gotowa do spożycia. Szybko ją zjadłam i poszłam do pokoju. Gdy sprawdzałam telefon okazało się że Momo znowu chciała się spodkać. Pisze do mnie co najmniej dwa razy dziennie.

- Jirou znalazłem!- w tym momencie do mojego pokoju wparował Kaminari cały brudny i w kurzu. Trzymał on w ręce zwykłą gitarę klasyczną. Położył ją na łóżku.- Zagrasz mi coś?

- Tak ale najpierw się umyj. Jesteś cały brudny.

                  Lekko się uśmiechnął po czym poszedł w stronę drzwi. Zatrzymał się jednak przed nimi i odwrócił do mnie

- Trzymam cię za słowo. Masz mi coś zagrać.- powiedział po czym wyszedł.

                   Wzięłam do ręki gitarę i zaczęłam ją obracać. Widać było że jest pożądana. Zaczęłam ją stroić. Po dziesięciu minutach była gotowa.

                    Lekko szarpałam struny i stawiałam palce na gryfie tak aby powstała melodia. Nawet dobrze mi wychodziło. Postanowiłam zagrać ,,seven years". Zaczęłam grać.

                   Jestem pod wrażeniem że jeszcze pamiętam jak się to gra. Nauczyłam się ten piosenki gdy miałam dziesięć lat. I tam już zostało że mam ją w pamięci.

                   W pewnym momencie ktoś wszedł do pokoju ale nie zauważyłam kto to. Zbyt zajęta byłam graniem. Nagle ten ktoś zasłonił mi oczy i trochę się zaniepokoiłam kto to może być.

- Kim jestem?

  Tak, to znowu ja. A razem ze mną kolejny rozdział.790 słów. Całkiem nieźle. Klasycznie za dwa dni następny rozdział.

Pozdrawiam

llisek_kurwsek

Wybierz właściwie [BNHA] KamijiroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz