rozdział 18

638 36 24
                                    

                          Kaminari

           Biegłem ile sił w nogach do domu. Do domu Jirou. Kilka razy się potknąłem i byłem bliski do wyjebania się twarzą o chodnik. Ale nie ważne. Teraz ważne jest tylko to żeby jak najszybciej dobiec do jej domu. Jak najszybciej. Byle szybko.

           Aż w końcu dotarłem do wyznaczonego przez siebie celu. Wbiegłem na schody i cały zdyszany chciałem już dzwonić do drzwi kiedy zobaczyłem że są otwarte.

           Trochę mnie to zaniepokoiło. Jirou nigdy nie zostawia otwartych drzwi. Dziwne. Nawet bardzo. Wszedłem powoli do mieszkania i zacząłem szukać osoby która tu mieszka.

           Po chwili usłyszałem jakby cichy szloch. Nie rozumiałem co się tu dzieje. Cicho zbliżałem się do miejsca z którego słychać było ten głos. Okazało się że to z salonu. Gdy miałem już zajrzeć do pomieszczenia ale usłyszałem czyiś głos. Był bardzo rozbawiony.

- Chodź chodź nie krępuj się. Chyba że chcesz żeby coś jej się stało.- tylko jedna osoba mogła tak mówić. Momo.

           Gdy wszedłem do pokoju byłem w szoku. Momo trzymała klęczącą Jirou za włosy. I miała nóż. Był przystawiony do jej gardła. Chciała ją zabić. ( Wiem fantazja przejęła kontrolę ).

- Jeśli nie chcesz żeby coś jej się stało to radzę tu przyjść. Robimy wymianę.

                  Jirou ( 15 min wcześniej )

     
         Siedzę na kanapie i ubolewam nad swoim żałosnym losem. Dlaczego nie mogę być szczęśliwa? Dlaczego nie mogę być z osobą którą kocham? Dlaczego jestem taka żałosna? Dlaczego? I ciągle tylko te same pytania kłębią się w mojej głowie.

        Więc tak siedzę. A myśli nie dają mi już spokoju. Wiem że jestem żałosna, słaba i nie zasługiwałam na całe jego uczucie którym kiedyś mnie darzył. Łzy znowu płyną po moich policzkach.

        Nagle ktoś dzwoni do drzwi. Myśląc że to Bakugou podchodzę do drzwi i je otwieram. Za nich wychodzi Momo. Przerażona odsuwam się na bezpieczną odległość. Ona wchodzi do mieszkania jakby nigdy nic u zamyka drzwi.

- Co ty tu robisz?- pytam drżącym głosem.

- A wiesz tak przyszłam się przywitać. Wiesz tak po przyjacielsku. Może choćmy do salonu?- zapytała miło. Niestety w tamtej chwili jeszcze nie wiedziałam co ona kombinuje.

           Weszliśmy do salonu a ona usiadła na kanapie. Ja poszłam zrobić herbatę. Gdy już gorący napój był gotowy udałam się z powrotem do dużego pokoju.

           Jednak tam jej nie było. Położyłam tace z herbatą na komodzie. Po chwili ona zaszła mnie od tyłu i przystawiła nóż do gardła.

- Klękaj.- powiedziała. Jej głos był władczy.

            Zrobiłam to o co prosiła. Znowu jestem słaba i nie potrafię o siebie zadbać. Żałosna. Momentalnie po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Znowu... teraz to ja też jestem beksą. Żałosne.

- Ależ dlaczego płaczesz? Nie martw się za chwilę bedzie tu twój wybawca. Kaminari Denki. Może go pamiętasz?- powiedziała to już spokojnym i melodyjnym głosem. Była z siebie zadowolona.

            Dlaczego Kaminari ma tu przyjść? Przecież on nie chce mnie znać. On mnie nienawidzi. Nienawidzi... mnie. Więc po co miałby teraz przychodzić do mojego domu. Dlaczego chciałby być w jednym pokoju z osobą której nienawidzi.

            Na tą myśl jeszcze bardziej się rozpłakałam. Nagle można było usłyszeć otwieranie drzwi wejściowych do domu. Wstrzymałam oddech. Oby to nie był Kaminari. Pomyślałam. Może i mnie nienawidzi ale ja i tak nie chce żeby mu się coś stało.

            Jednak na moje nieszczęście lub szczęście był to właśnie Kaminari. Nieźle się wystraszył kiedy mnie zobaczył. Nie dziwię się. Pewnie wyglądam teraz jak kolokwialnie mówiąc gówno.

            Walić że ona ma nóż a ja tutaj sobie spokojnie myślę jak wyglądam. Tak świetnie. A może po prostu Momo mi poderżnie gardło i będzie po moich problemach. Kusząca propozycja. Ale chyba nie skorzystam. Chociaż może. Jednak moje rozważania nad tym czy się zabić przerwała jak zwykle Momo. Wredna suka.

- Jeśli chcesz żeby nic jej się nie stało to lepiej podejdź. Robimy wymianę. Ty za nią. Jeśli będziesz próbował kombinować od razu ją zabije.- powiedziała ostrym głosem.

              Kaminari stał chwilę nieruchomo. Później jednak zaczął wolno i ostrożnie podchodzić do dziewczyny. On chce się wymienić z Momo? Ale dlaczego? Za mnie? Przecież on...

              Powoli się zbliżał się do Momo aby się że mną zamienić. Nie rozumiałam tego.

- Nie martw się, wszystko będzie dobrze.- powiedział z tym jego prześlicznym uśmiechem. Już tego nie wytrzymałam. Od natłoku tych myśli na jego temat w mojej głowie znowu się rozpłakałam.

- Ale... dlaczego? Przecież mnie nienawidzisz.- powiedziałam łamiącym się głosem. Nic już z tego nie rozumiałam. Coś do mnie czuje, potem nienawidzi, a potem znowu czuję? Mocno porąbane.

                 W krótkiej chwili ja i Kaminari zamieniliśmy się miejscami. Patrzyliśmy sobie w oczy.

                 Jego były tak jasne. Patrzyły się na mnie z tymi swoimi wesołymi ognikami jakby chciały powiedzieć że wszystko będzie dobrze. Że nic mu się nie stanie.

                 Moje zaś wyrażały obawę. Strach. Jakby przestrogę żeby jak najszybciej uciekał. Bałam się o niego cholernie. Nagle ktoś wskoczył do pomieszczenia wybijając okno. Był to...

         Przepraszam że w takim momencie! Rozpisałam się. Chciałam napisać trochę więcej historii. Ale i tak jest trochę przy długi. Raczej takich długich pisać  nie będę. 830 słów. No ale cóż. Następny rozdział postaram się na za dwa dni. ( proszę nie gniewajcie się jak nie zdążę )

Pozdrawiam

llisek_kurwisek

           

         

Wybierz właściwie [BNHA] KamijiroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz