27.

129 7 0
                                    

*Blanka*

Niepotrzebnie wracałam do Poznania. Będąc tutaj, wszystkie wspomnienia do mnie wróciły. Gdybym tylko mogła wygarnęłabym Dominikowi wszystko to, co chcę powiedzieć.

A potem?

Potem bym go obdarowała pocałunkami przepełnionymi miłością i tęsknotą.

Jednak to się nigdy nie wydarzy. Ja nie zbiorę się na odwagę i nie porozmawiam z ukochanym. A Dominik? Pewnie jest teraz szczęśliwy i dzisiejszy wieczór spędzi ze swoją nową dziewczyną.

Powoli zaczyna się ściemniać. Teoretycznie dzień się kończy, ale dopiero teraz zacznie się zabawa. Ludzie będą świętować początek nowego roku.

Mimo, że ten dzień jest dla mnie tak ważny, chcę go spędzić sama. Nie mam zamiaru iść do Leny i Jeremiego. Nie będę im przeszkadzać.

Zapatrzona w ekran telefonu szłam ulicami Poznania, wracając do hotelu.
W pewnym momencie poczułam, że na kogoś wpadam. Podniosłam głowę, żeby przeprosić przechodnia za nieuwagę.

Nagle zatopilam swój wzrok w tych intrygujących zielonych tęczówkach. Zapatrzyłam się w oczy, które uwiodły mnie dokładnie trzy lata temu.

Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Stałam w bezruchu i w milczeniu. Ani ja, ani Dominik nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem. Zrezygnowana tym całym wydarzeniem spuściłam głowę w dół i zaczęłam iść. Wymijając Dominika, poczułam lekki ucisk na moim nadgarstku.

Zdziwiło mnie to. Odwróciłam się w stronę mężczyzny i ponownie spojrzałam w jego oczy.

Zatracam się w nich. Za każdym razem kiedy spojrzę w jego oczy, widzę swój cały świat.

Westchnęłam, mając nadzieję, że wydam z siebie chociaż jedno słowo.
Stchórzyłam, kolejny raz stchórzyłam.

Ponownie spuściłam głowę. Kilka sekund później spojrzałam ostatni raz w oczy ukochanego i delikatnie wyrwałam rękę.

- Przepraszam - wyszeptałam i odbiegłam w stronę hotelu.

Nie mogłam dłużej tego znieść. Nie potrafiłam w dalszym ciągu trwać w tej sytuacji. Mnie bolało jego zachowanie, a mężczyznę prawdopodobnie bolało moje.

Czułam, że ktoś za mną idzie. Wiedziałam, że to Dominik. Będąc przy hotelu, odwróciłam się w stronę dwudziestolatka.

Młody mężczyzna stanął na przeciwko mnie. Patrzyłam w jego stronę. Nie zważając na jego uczucia odwróciłam się na pięcie i weszłam do środka budynku.

Usłyszałam tylko donośny krzyk:

- Blanka! Kocham cię!

Czy to było szczere? Nie wiem. Nie miałam zielonego pojęcia, co o tym myśleć. Wiem, że zraniłam Dominika uciekając od niego, ale nie mogłam postąpić inaczej. Nie potrafiłam.

Wyszłam na balkon, żeby ochłonąć. Spojrzałam na puste ulice. Czułam się samotna w ten dzień. Zawsze go spędzałam z kimś, czy to z Leną, czy przez ostatnie lata z Dominikiem.

Nawet mój ukochany zrezygnował ze stania na dworze i prawdopodobnie wrócił do domu.

Stałam na świeżym powietrzu jeszcze chwilę. Gdzieś w oddali słyszałam huk strzelających fajerwerek. Na swojej twarzy czułam chłód. W sumie nie ma co się dziwić, na dworze jest mróz.

Zmarznięta postanowiłam wrócić do pokoju i poleżeć. Jednak nie było mi to dane, gdyż zauważyłam Dominika wchodzącego na taras.

Mężczyzna nigdy nie odznaczał się dobrą sprawnością fizyczną, dlatego rozejrzałam się dookoła, mając w zamyśle poszukiwanie drabiny. Faktycznie, to po niej Dominik wszedł na balkon.

Mój ukochany stanął po drugiej stronie barierki. Spojrzał na mnie i chwilę milczał. W pewnej chwili chrząknął.

- Nie uciekaj już ode mnie, proszę cię.

Dominik spojrzał mi w oczy. Powtórzyłam gest młodego mężczyzny i zaczęłam wpatrywać się w jego zielone tęczówki. Brunet złapał mnie delikatnie za rękę i dalej patrząc w moje oczy powiedział:

- Kocham cię. Chcę być przy tobie na zawsze, tylko proszę pozwól mi na to.

Przybliżył się do mnie i złożył czuły pocałunek na moich ustach.

Na zawsze/Dominik ŁupickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz