4

4.1K 320 65
                                    

– Ty cholerny Mieszańcu! Myślisz, że możesz mnie tak wykorzystywać idioto! Nie licz, że jeszcze kiedykolwiek pomogę ci w ten sposób! – Bakugou męczył Todorokiego już od kilku minut, a heterochromik mimo starań nie mógł go uspokoić. Blondyn jak na razie nawet nie dał mu dojść do słowa. – Możesz mi wyjaśnić, po cholerę uciekałeś z pracy?

Shouto przygotował się na to pytanie wcześniej, więc nie miał większego problemu z odpowiedzią.

– Znajomy miał niewielki wypadek niedaleko – odrzekł pewnym, aczkolwiek swoim typowo obojętnym tonem. – Prosił o pomoc – dodał.

Bakugou zmierzył go przenikliwym spojrzeniem, mrużąc przy tym oczy. Coś mu nie pasowało w jego odpowiedzi, chociaż tak naprawdę, gdyby się nawet uparł, nie mógłby znaleźć w niej niepasującego elementu. W końcu były to zaledwie dwa zadania. I chyba właśnie dlatego wydało mu się to podejrzane. Jego wypowiedź była zbyt krótka, nie zawierała żadnych szczegółów. Znajomy? Czyli kto? Niewielki wypadek? Jaki dokładnie? Niedaleko? Na jakiej ulicy? "Kłamiesz" miał ochotę powiedzieć, jednak się powstrzymał. Wolał go podejść, taka już była jego natura.

– Ha? Nie słyszałem, żeby ktoś do ciebie dzwonił – zauważył, ściągając brwi. Ciekawiło go, co w takim razie było prawdziwym powodem. No i dlaczego chciał go zataić? 

– No bo nie... – chciał się wytłumaczyć kolorowowłosy, ale blondyn skutecznie mu to uniemożliwił. 

– Czyli napisał SMS-a. Mogę go zobaczyć? – To tak naprawdę nie było pytanie a rozkaz. 

Heterochromik zacisnął usta. Nie spodziewał się, że chłopak będzie aż tak dociekliwy. Przygotował zaledwie kilkuzdaniową wypowiedź, gdy on zaczynał wypytywać go o takie szczegóły. SMS? Mógł powiedzieć, że go usunął albo telefon mu się wyładował. Jednak to byłoby zbyt proste tłumaczenie i jeszcze tylko utwierdziłoby Katsukiego w jego podejrzeniach.

– Co to ma za znaczenie? Przecież już wróciłem, a ty możesz iść spokojnie do dziadka – mruknął ostatecznie. Chyba nie widział lepszej opcji niż najzwyklejsze wymiganie się od odpowiedzi. 

– Nie zmieniaj tematu Mieszańcu! – Blondyn już miał go chwycić za bluzę, gdy jego telefon nagle zawibrował. 

Rzucił jeszcze chłopakowi spojrzenie typu "i tak się nie wymigasz", a następnie odebrał połączenie. Słysząc w słuchawce ten wesoły, ciepły głos, mimo wszystko trochę złagodniał. Zamienił kilka zdań z rozmówcą, a następnie wkładając telefon do kieszeni już o wiele spokojniejszy, zwrócił się do Todorokiego. 

– Dziadek zaprasza cię na herbatę – burknął, odwracając wzrok.

Shouto westchnął z ulgą. Czyli na razie temat skończony. Może nawet chłopak wkrótce o nim zapomni, pomyślał. Tak byłoby na pewno łatwiej i przede wszystkim bezpieczniej. 

– Uhm, okej. Możesz mu przekazać, że przyjdę, jak już zamknę – mruknął niepewnie kolorowowłosy. Nie miał nic przeciwko odwiedzinom w domu szefa. Ba! Nawet bardzo lubił spędzać z nim czas. Tyle że teraz oprócz nich miał być tam też Bakugou. A im więcej czasu będą ze sobą spędzać, tym większe prawdopodobieństwo, że blondyn czegoś się dowie. Mimo to nie mógł odmówić. Po prostu będzie musiał się mieć na baczności. 

– Tak właściwie – wtrącił się jeszcze blondyn – to mówił też, że możesz skończyć wcześniej – oznajmił, a Todoroki jakoś nie mógł w to uwierzyć.

Przez te trzy lata jego pracy podobna sytuacja zdarzyła się może z dwa razy. Czy jego szefowi aż tak zależało na tym, aby dawni znajomi spędzili ze sobą jak najwięcej czasu? A może to już po prostu urojenie tworzące się w przemęczonej głowie heterochromika?

– No... Dobra – odrzekł Todoroki i zaczął się brać za powierzchowne sprzątanie księgarni. 

Poprawił książki na półkach, szybko przetarł kurze i zamknął kasę. Upewniając się, że wszystko jest tak, jak być powinno, skierował się do drzwi, przy których cały ten czas czekał Bakugou. Nawet nie pokwapił się do pomocy, ale kolorowowłosy całkowicie rozumiał to po swoim wyskoku i nawet nie śmiałby go o to prosić. 

– Ach, mówiłeś coś o jakichś dokumentach – przypomniał sobie Shouto i zaraz zawrócił w stronę lady. – Pewnie chodziło o rozliczenie z ostatniej dostawy – chciał się upewnić, na co blondyn kiwnął tylko głową i podszedł bliżej do chłopaka. 

Heterochromik schylił się do szafki, w której wszystko było pochowane i zabezpieczone przed potencjalnymi intruzami. Zaczął spokojnie przeglądać plik kartek, który znajdował się w środku, w poszukiwaniu właściwego dokumentu. Tylko coś oczywiście musiało pójść nie tak. Nagle poczuł, jak z kieszeni jego bluzy coś powoli się wysuwa, a następnie ze stukotem upada na ziemię. Nie przejął się tym jakoś bardzo, wpierw myśląc, że to tylko telefon, ale zdał sobie sprawę, że ma go schowanego w spodniach. Posłał zdezorientowane spojrzenie w stronę owego przedmiotu, a widząc, że Bakugou również zwrócił na niego uwagę, zesztywniał. 

– Coś ci wypadło – mruknął znudzonym tonem blondyn. 

Gdy wyciągał rękę po pudełko, Todoroki oprzytomniał. Wyprzedził go i czym prędzej schował tabletki z powrotem do kieszeni bluzy. Zganił się w myślach za nieuwagę. Miał przynajmniej tyle szczęścia, że opakowanie wylądowało tyłem do góry i Bakugou nie mógł dokładnie zobaczyć, co to jest. 

– Ee, co to było? – wydukał blondyn, zdezorientowany wręcz panicznymi ruchami Mieszańca. – Nie mogłem tego widzieć? – podłapał od razu, znów wkraczając w strefę komfortu kolorowowłosego.

– Ech, nie – Shouto myślał gorączkowo nad jakąś wymówką – to te witaminy z wczoraj z apteki – palnął. 

Katsuki zgromił go spojrzeniem. Czyli to tłumaczenie też nie wypaliło. Ale czy go w ogóle dało się oszukać? W końcu zwracał uwagę na każdy głupi szczegół. 

– Agh, dobra Mieszańcu, bierz te dokumenty i nie pierdziel już – burknął wreszcie po dłuższej chwili – i tak ci nie wierzę – dodał, ale albo zrezygnował z tej rozmowy, albo (co gorsza) postanowił ją odłożyć na później. – Dziadek czeka – zauważył.

Todoroki nie chcąc już więcej kusić losu, szybko odszukał właściwą kartkę i pakując ją do teczki, wstał i skierował się do wyjścia. Poczekał, aż blondyn też opuści księgarnie, a następnie zamknął drzwi na klucz. W końcu mogli spokojnie udać się do pana Atshushiego, chociaż atmosfera wokół nich była dość dziwna i w pewien sposób niepokoiła Shouto. Jakby była zapowiedzią czegoś większego.

Tak dla jasności, rozdziały co sobotę c;Chociaż kończy mi się zapas, a ja nie mam czasu, żeby ich pisać 😅 alee bdz dobrze xd tak myślę 😁

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak dla jasności, rozdziały co sobotę c;
Chociaż kończy mi się zapas, a ja nie mam czasu, żeby ich pisać 😅 alee bdz dobrze xd tak myślę 😁

Yuanfen | Bakutodo OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz