9

4.2K 307 104
                                    

Cisza. To ona odpowiedziała Bakugou. Nie uzyskał żadnego zaprzeczenia, ale potwierdzenia także. Spojrzał wreszcie na Todorokiego, by doznać jeszcze większego szoku niż wtedy, gdy dotarło wreszcie do niego, co jego znajomy tak skrupulatnie próbował ukryć cały ten czas. Że też blondyn nie miał nawet szansy wypróbować swojego planu, który chodził mu po głowie przez cały dzień... Byłoby ciekawie. I na pewno milej niż przy wydarzeniu sprzed chwili.

Katsuki dostrzegł na twarzy młodszego łzy, regularnie wypływające z jego oczu, mozolnie spływające i skapujące na ziemię. Heterochromik był cały roztrzęsiony. Cóż, to raczej nie jest przyjemne przeżycie, gdy trzech mężczyzn zaciągnie cię do zaułka i zacznie molestować. Dodatkowo musiał zestresować go fakt, że były to alfy. Blondyn aż nabrał ochoty, żeby się wrócić i zemścić, jednak teraz musiał zaopiekować się tym nerwowym kłębkiem emocji. Że też musiał od razu pytać się o jego seksualność. Mógł chwilę poczekać, a nie od razu go tym dobijać. Bakugou mentalnie uderzył się w twarz. Czasem w ogóle nie myślał.

– Hej, już jest okej. – Katsuki wyprostował się, by podejść bliżej Todorokiego, a następnie położyć mu dłonie na ramionach. – Oni już nic ci nie zrobią. – Jego ton był, aż dziwnie miły. W ogóle do niego nie pasował. No ale musiał się postarać, żeby jakoś uspokoić chłopaka. Przecież nie będzie się darł tak jak zawsze. To mogłoby przynieść tylko negatywne skutki.

Zdziwiony nagle poczuł, jak wokół niego kurczowo zaciskają się ręce. Zdziwiony przez pewien czas nie reagował, przyswajając, co się właśnie stało, aż wreszcie odwzajemnił uścisk (oczywiście nie tak mocno). Shouto nic nie mówił, tylko wciskał twarz w koszulkę niższego, przy okazji ją mocząc. Blondyn zaczął delikatnie kreślić kółka na jego plecach, chcąc jak najszybciej doprowadzić go do porządku. W normalnej sytuacji już dawno by się na niego za to wydarł. Ba! Nawet by do tego nie dopuścił.

Po dobrych kilku minutach heterochromik wreszcie odkleił się od swojego wybawcy. Cały czas wzrok miał spuszczony, zapewne bojąc się reakcji Bakugou, po tym, jak go przytulił. Nigdy nie byli ze sobą blisko i takie czułości wydały mu się teraz wyjątkowo niezręczne. Poczuł to dopiero, gdy już się uspokoił. Wcześniej rządziły nim zbyt silne emocje, by zapanować nad tym odruchem i w ogóle się nim przejmować.

– Przepraszam – wyszeptał zmęczonym tonem. Gdyby mógł, jak najszybciej opuściłby blondyna i w samotności udał się do domu. Tyle że myśl iż sytuacja sprzed chwili mogłaby się powtórzyć, napawała go zbyt dużym lękiem, by włóczył się teraz sam po mieście.

Katsuki przeczesał dłonią swoje włosy, zastanawiając się, jak ma się zachować. Chciał go dopytać o jego tajemnicę, ale to pewnie zestresowałoby go jeszcze bardziej. Zmrużył oczy i zacisnął usta, myśląc gorączkowo nad tym, co robić. I rzeczywiście udało mu się wymyślić coś niepozornego, a skutecznego.

– Chodźmy już – oznajmił, nie komentując zachowania młodszego. To byłoby tu całkowicie zbędne.

Szli w ciszy, powoli zbliżając się do osiedla, na którym obaj mieszkali. Todoroki wciąż nie mógł się otrząsnąć z tych wszystkich okropnych myśli. Nawet nie dotarło jeszcze do niego, że jego niezwykle ważna tajemnica już przestała nią być. Jednak Bakugou nie mógł o niej zapomnieć. Im dłużej o tym wszystkim myślał, tym bardziej wszystkie fakty zaczynały ze sobą współgrać. Zachowanie jego dziadka, tajemnicze pudełko, które wypadło z kieszeni heterochromika, jego ucieczka z księgarni. Teraz nabierało to sensu i mimo że blondyn na razie nie mógł tego potwierdzić, w głowie machinalnie wziął to już sobie za fakty.

Kiedy wreszcie stanęli przed blokiem, w którym mieszkał blondyn, Todoroki posłał mu niepewne spojrzenie.

– Mógłbyś mnie...

– Przenocuj u mnie. – Katsuki przerwał mu, już wcześniej przeczuwając, że o to poprosi. A to było mu na rękę, pałeczka była po jego stronie.

Kolorowowłosy wlepił w niego zdezorientowane spojrzenie, a usta aż lekko rozchyliły mu się ze zdziwienia.

– Przecież to tylko kawałek stąd... – Shouto próbował jakoś go nakłonić. Wizja spania w jednym mieszkaniu, sam na sam z alfą pewnie nie była dla niego zbyt optymistyczna. Czemu się tu dziwić?

– No to idź sam. – Bakugou przyjął lekceważącą postawę oraz zirytowany ton. Musiał wypaść wiarygodnie, a to akurat nie było trudne, ze względu na jego charakter. – Mi się nie chce łazić tam i z powrotem – prychnął.

Heterochromik spuścił głowę, bijąc się ze swoimi myślami. Przecież już tyle lat zna się z blondynem. Chyba nic mu nie zrobi? Nie powinien... Z drugiej strony mógłby przejść te kilkadziesiąt metrów. Prawdopodobieństwo, że natknie się na kogoś wrogo nastawionego, nie było zbyt duże. Jednak strach był teraz silniejszy niż jego logiczne myślenie. Nie miał zamiaru narzucać się znajomemu, ale jeszcze bardziej nie chciał wracać całkowicie sam. Wreszcie westchnął i kiwnął lekko głową.

– Dobra, dzięki – mruknął z grzeczności.

Katsuki tylko wzruszył ramionami, a następnie wszedł do środka. Tak naprawdę w środku czuł ekscytację. Jeszcze chwila i na dobre rozgryzie Todorokiego! Zmusi go do wyjawienia każdego najmniejszego szczegółu. Przede wszystkim, dlaczego tak się z tym krył.

Zatrzymali się na trzecim piętrze pod drzwiami o wdzięcznym numerze siedem. Gospodarz wygrzebał klucze z kieszeni, a następnie przy ich pomocy dostał się do środka. Nie czekając na swojego gościa, zdjął buty i kurtkę, a następnie skierował się do kuchni.

– Chcesz coś do picia? – zapytał, sięgając po szklanki.

Heterochromik niepewnie podążył w jego ślady.

– Nie, dzięki – odrzekł.

Mieszkanie nie było jakieś ogromne, ale naprawdę przytulne. Miejsca mimo wszystko było tu pod dostatkiem. Z niewielkiego przedpokoju można było dostać się do kuchni z aneksem oraz stołem z miejscem dla dwóch osób. Była ona utrzymana w jasnych kolorach, nie było widać w niej wyraźnych śladów użytkowania, bo panował tam niezwykły porządek.

– Chodź – nakazał Bakugou, dopijając wodę ze szklanki i odkładając naczynie do zlewu.

Shouto skierował się za nim do nieco większego od kuchni salonu. Ściany miały tu kolor podobny do kremowego. Na ścianie wisiał już starszy model telewizora, a w kącie stała kanapa, którą blondyn zaczął rozkładać.

– Tu będziesz spać – oznajmił pustym tonem. – Zaraz dam ci coś do przebrania. Łazienka jest naprzeciwko – wyjaśnił, po czym poszedł najpewniej do swojej sypialni.

Kolorowowłosy posłusznie skierował się tam, gdzie mu wskazano. To pomieszczenie było najmniej pokaźne z całego mieszkania. Dominowały tam jasne kafelki, a wyposażone było w to, co każda zwykła łazienka. Chłopak przysiadł na skraju wanny z kabiną w oczekiwaniu na Katsukiego. Blondyn wreszcie pojawił się z jakimś podkoszulkiem i spodenkami, które położył na niewielkiej szafeczce.

– Tylko nie siedź tu za długo. Nie mam zamiaru słuchać narzekania rodziców na wysokie rachunki za wodę – burknął i wyszedł.

Blondynowi pozostało już tylko czekać.

Zna ktoś dobry sposób na poprawę humoru?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zna ktoś dobry sposób na poprawę humoru?

Yuanfen | Bakutodo OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz