22

4.3K 292 214
                                    

Todoroki z początku kompletnie nie przejął się dziwnym gorącem, które promieniowało coraz bardziej przez jego ciało. Był w końcu w całkiem nowej sytuacji i myślał, że to może ona jest tego powodem. Jednak kiedy wreszcie odsunęli się od siebie z Bakugou, a blondyn przejechał kciukiem po jego ustach, Shouto poczuł t e dreszcze. To one wyrwały go z tego dziwnego stanu otępienia i przywróciły trzeźwe myślenie. A przynajmniej w pewnym stopniu, póki jego umysł jeszcze nie został zaćmiony przez pożądanie. 

– Nie rozumiem – wydukał heterochromik, odsuwając się nieco bardziej od chłopaka – ruje powinienem dostać dopiero za jakieś trzy, cztery dni. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby pojawiła się wcześniej – stwierdził, łapiąc się za swoje ramiona i lekko kuląc. 

Dlaczego musiał być akurat u blondyna, gdy to się stało. I jeszcze ten pocałunek. Nie, żeby się mu nie podobał, ale sprawił, że ruja tylko bardziej przyspieszyła swój przebieg. Jego zapach wzmocnił się niemal od razu, gdy zwykle zajmowało to do pół godziny. Tak samo ta paląca żądza. Shouto nakręcił się przez tę chwilę namiętności i teraz pragnienie tylko rosło. Fakt, że mieszkanie było wypełnione wonią alfy, a on jeszcze siedział mu na kolanach, nie pomagał. 

– Powinienem wracać do siebie – mruknął wreszcie, próbując odrzucić kuszącą wizję zostania na ten czas u Katsukiego. 

Czerwonooki zmarszczył brwi na jego słowa. Widział, jak ciało Mieszańca drży. Zapewne musiał powstrzymywać swoje odruchy.

– Nie puszczę cię w takim stanie, tylko spójrz na siebie – zbulwersował się i wreszcie pomógł mu zejść z jego kolan i usiąść obok. – Możesz mi zaufać, przecież nie zrobię ci niczego na siłę – obiecał, kładąc swoją dłoń na tej kolorowowłosego. 

Todoroki szybko jednak ją wziął, przyciskając do swojej klatki piersiowej. 

– J-ja, ja, j-ja... – zaczął się jąkać, przy okazji robiąc się coraz bardziej czerwony na twarzy, więc szybko odwrócił ją w drugą stronę. – Nie o to mi chodziło – odrzekł szybko. 

Bakugou uśmiechnął się podstępnie, stwierdzając, że jest to idealna chwila na podrażnienie się z chłopakiem. Gdzieś z tyłu pojawiła się u niego myśl, że jest słodki, kiedy tak się zawstydza i nie chciał, żeby ten stan szybko się zmieniał.

– Co chciałeś powiedzieć, hm? – Blondyn przysunął się bliżej niego tak, że jego usta niemal stykały się z uchem omegi. W tej pozycji jego nos był wręcz bombardowany przez intensywny książkowy zapach. Aż zakręciło mu się w głowie. – Nie musisz się krępować – wymruczał niskim głosem. 

– N-nie ważne. Po prostu potrzebuję prywatności – odrzekł, zaciskając panicznie palce na swojej bluzce. Coraz bardziej się wkopywał. 

Katsuki zdawał sobie doskonale sprawę, o co mu chodziło, nawet jeśli kolorowowłosy nie przyznał się do tego wprost. W końcu chłopak musiał jakoś rozładować rosnące w nim napięcie, a oczywiste było, że krępował się, robić to w nie swoim mieszkaniu.

– Przypomnę tylko, że teraz masz jeszcze mnie, nie tylko swoją rękę. – Czerwonooki zaraz po wypowiedzeniu tych słów, przygryzł płatek ucha młodszego. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo feromony heterochromika na niego wpływają.

Gest blondyna spowodował, że Shouto już nie wytrzymał i z jego ust uciekło ciche westchnienie. Czym prędzej zatkał sobie usta obiema dłońmi, jednak bezcelowo, bo alfa już doskonale usłyszał, jak na niego działa. Poza tym jego komentarz wywołał u chłopaka kolejną falę dreszczy, którą dominantowi również udało się dostrzec.

Mimo że Bakugou mógłby kontynuować, postanowił się wreszcie odsunąć. Umiał nieco naginać granice, ale ich nie przekraczał i to była zasadnicza część jego osoby. W końcu obiecał Todorokiemu, że go nie skrzywdzi i zamierzał się tego trzymać. Chciał dla niego dobrze, ale ostateczna decyzja należała i tak do kolorowowłosego.

– Shouto – zaczął poważnym tonem, chyba pierwszy raz używając imienia chłopaka świadomie – rozumiem, że możesz się czuć niepewnie i być skrępowany, ale dlaczego się powstrzymujesz? – zapytał. Już samo patrzenie na to, jak heterochromik próbował maskować swoje odczucia, mogło zmęczyć.  – W seksie nie ma nic strasznego, gwarantuję ci. Poza tym pomógłby ci ulżyć – dodał, obserwując omegę uważnie. Widząc, jak ten otwiera już usta, by odpowiedzieć, jeszcze szybko wtrącił – i nie próbuj mi wciskać kitu, że sobie z tym poradzisz. Ruja dopiero co ci się zaczęła, a ty już sprawiasz wrażenie, jakbyś był na granicy. 

Kolorowowłosy przełknął ślinę. Chłopak miał rację, nie warto się było teraz okłamywać, skoro on i tak nie do końca panował nad swoimi reakcjami i mógł łatwo się zdradzić. Dlatego postanowił zmierzyć się z prawdą. 

– Dobrze to ująłeś, krępuję się – odrzekł powoli. – Przecież wiesz, że nie znam się na... Tych sprawach. Może ty już masz jakieś doświadczenie, nie mam pojęcia, ale dla mnie to wszystko jest nowe i... No wiesz, stres i jakieś obawy zawsze towarzyszą ludziom w takich momentach. – Omega wreszcie wyrzucił z siebie to, co go męczyło, wywołując tym samym delikatny uśmiech u blondyna. 

Czerwonooki nie zastanawiając się długo, objął młodszego od siebie chłopaka i mocno przycisnął do swojego torsu. 

– Ze mną nie masz się czym przejmować – wyszeptał, zaczynają gładzić go po plecach. – Zapewniam, że poczujesz się wspaniale. Jedyne czego potrzebuję, to twojej zgody – stwierdził, zaciągając się książkowym zapachem, co jeszcze bardziej go nakręciło.

– T-tak teraz? – wydukał niepewnie heterochromik.

– A wytrzymałbyś, załóżmy, do jutra? – odparł blondyn. 

Przez chwilę panowała cisza. Kolorowowłosy bił się z własnymi myślami. W głębi duszy naprawdę tego pragnął, ba! Mógł powiedzieć, że chyba nawet czuł się gotowy na taki krok. Dzisiejsza kłótnia pomogła mu uświadomić sobie, że chce być blisko blondyna. Po tym, jak spędził z nim całą noc, bez niego czuł pustkę. Jednak w tym wszystkim słowa ojca wciąż nie dawały mu spokoju. 

Dziwka.

Bezwartościowa szmata.

Przegrana omega...

"Nie, stop Shouto. Po tylu latach, mimo tego, co mówili inni, znalazłeś swoją bratnią duszę. I jak się do tej pory okazuje, ten nadpobudliwy Bakugou z liceum, wcale nie jest taki zły. Co więcej, troszczy się o ciebie i nie wygląda na to, żeby istniały jakieś przeciwskazania do postawienia kolejnego wspólnego kroku. Dlatego do cholery zacznij wreszcie żyć po swojemu i skup się na tym, że odnalazłeś swoje szczęście. Z a s ł u g u j e s z na nie." 

– Katsuki...? – zaczął powoli kolorowowłosy.

– Tak? – Blondyn omal się nie zapowietrzył, słysząc, jak pięknie brzmi jego imię w ustach omegi. Całe szczęście jakoś udało mu się powstrzymać. 

– Kochaj się ze mną.  

Nawet

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nawet. Nie. Wiecie. Jak. Ciężko. Pisało. Mi. Się. Ten. Rozdział.

W jakieś 2h wydusiłam zaledwie 200 słów (dla porównania 1k zajmuje mi około 1,5/2h). Nie wiem, czy jestem zadowolona z niego koniec końców. Chyba jedyne co mnie cieszy to fakt, że wątek cimcirimcim (musiałam xd) nie jest, żeby być (czytaj nie na zasadzie shreksy = hahahah wyświetlenia +1), tylko rzeczywiście wprowadza do relacji bohaterów coś ważnego, rozwija ją. Taki mały sukces w tych wypocinach dzisiejszych.

Yuanfen | Bakutodo OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz