Rozdział 10: To nie jest randka.

4.1K 574 206
                                    

Każdy zostawia komentarz, chcę zobaczyć ile Was jest!

#RegainMemoriesWatt

Gwendolyn

Próba chłopaków to naprawdę fajna sprawa. Są dobrzy w tym, co robią i cieszę się, że już drugi raz w tym tygodniu zostałam na nią zaproszona. Zostali poproszeni o zagranie na urodzinach córki jednej z nauczycielek, więc ćwiczą, bo chcą wypaść dobrze. A ja, jako fanka numer jeden, musiałam być na tej próbie. Bardzo się cieszę, że ich zespół się rozwija. Widać, że lubią to robić, są w tym dobrzy i jeśli nie spoczną na laurach, na pewno zajdą daleko. 

Potem idziemy z Blake'iem na dobry obiad. Nie wiem, czy wyglądam na wychudzoną, potrzebującą dotuczenia, czy jak, ale on chyba tak uważa. No, ale nie będę narzekać, bo lubię spędzać z nim czas.

Wsłuchuję się w cover piosenki Shut up and dance, tupiąc nogą. Lubię ten utwór. Mam nadzieję, że niedługo zaczną pisać swoją muzykę, bo chciałabym usłyszeć coś ich autorstwa. To może być naprawdę dobre. Wiem, że pisanie muzyki nie jest łatwe, ale liczę, że postanowią to zrobić. Ba, muszą, nie odpuszczę im. Kończą grać, a ja klaszczę głośno z uśmiechem. Blake zwiesza gitarę w szyi, zwiastując, że to już koniec na dziś. Czekam, aż ustali kolejną próbę z chłopakami. Podnoszę się z krzesełka i zgarniam torbę z podłogi, przewieszając ją przez ramię. Zakładam ręce na piersi i uśmiecham się pod nosem.

Fajnie tu z nimi być. Podoba mi się ta szkoła, choć w zasadzie nie mam żadnego porównania, to ta mi się podoba, tak mimo wszystko. Cieszę się, że poznałam moich starych znajomych i liczę, że będę miała z nimi kontakt, ale nie wiem, czy gdybym w tym momencie miała podjąć decyzję, to czy wróciłabym do North Toronto. Raczej nie. W Leaside faktycznie miałam czystą kartę i dobrze to wykorzystałam. Tak myślę.

— Gwen, możemy iść?

Potrząsam głową, wyrwana z toku myśli i spoglądam na Blake'a, po czym potakuję z uśmiechem, który nadal mam przyczepiony do twarzy.

— Jasne. Na razie, chłopaki! — Macham ręką w ich kierunku, zmierzając w stronę wyjścia.

Odpowiadają coś chórkiem, co ma przypominać pożegnanie, ale każdy mówi co innego, więc ich słowa zlewają się w jedno, niezrozumiałe coś. Śmieję się cicho pod nosem i razem z Blake'iem wychodzimy z sali. Staram się dotrzymać mu kroku, ale on ma o wiele dłuższe nogi, niż ja i chodzi bardzo szybko, choć już i tak zwolnił, bo ostatnim razem poprosiłam go, żeby chodził troszkę wolniej, co na szczęście zrobił. Doceniam.

Wychodzimy ze szkoły i kierujemy się w stronę samochodu Blake'a, który stoi niemalże osamotniony na dużym parkingu. Jest tu jeszcze kilka pojazdów, ale w porównaniu do poranka i generalnie części dnia, gdzie w szkole są wszyscy uczniowie, panują pustki. W budynku są tylko osoby, które mają jakieś pozalekcyjne aktywności, no i część pracowników. Wsiadamy do pojazdu. Zapinam pas. Blake robi to samo i odpala silnik.

— Gdzie dziś jedziemy? — pyta mnie, wyjeżdżając z placu parkingowego.

— Nie wiem, Blake. Powinieneś już ogarniać, że nie znam zbyt wielu miejsc.

Chłopak śmieje się cicho pod nosem i przeczesuje włosy palcami. Są już coraz bardziej brązowe i zdecydowanie wolę takiego Blake'a, niż wersję blond.

— Fakt. Zabiorę cię do Sophie's. Mają tam bardzo dobre jedzenie.

Kiwam głową. To on ma tutaj większą wiedzę w dziedzinie restauracji w Toronto, więc chyba nie pozostaje mi nic innego, jak mu zaufać. Droga mija szybko, bo Sophie's nie znajduje się zbyt daleko od naszej szkoły. Blake parkuje przy chodniku na wyznaczonym miejscu i oboje wysiadamy z samochodu. Lokal już z zewnątrz wygląda obiecująco. Biała elewacja z żółtym napisem Sophie's i białym płotkiem ustawionym przed wejściem. Bardzo urokliwie. Wchodzimy do środka. Ściany są pomalowane na jasno i to bardzo ładnie przeplata się z szarymi i limonkowymi akcentami. Zajmujemy jeden z wolnych stolików, a kelner przynosi nam karty.

Regain MemoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz