Rozdział 4: Blake, weź ją na barana.

4.8K 625 349
                                    

#RegainMemoriesWatt na Twitterze (X)

Gwendolyn

Czuję się dziwnie w czarnej sukience i z błyszczykiem na ustach. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek była tak ubrana. Może dlatego, że po wypadku jeszcze ani razu nie byłam. Jestem bardzo zestresowana tym wyjściem, bo chłopcy powiedzieli mi, że będzie tam dużo ich znajomych, z którymi chętnie mnie poznają.

Mama nadal nie jest zbyt  pozytywnie nastawiona do tego wyjścia, ale pomogła mi dobrać sukienkę i nawet podpowiedziała, jak powinnam się pomalować. Nawet, uwaga, oddała mi kosmetyki, których używałam przed wypadkiem! Było ich dość sporo, więc się zdziwiłam. Miałam w czym wybierać, ale i tak ograniczyłam się do kilku podstawowych, bo pozostałych nie za bardzo potrafiłam użyć. Muszę się dowiedzieć co do czego służy i jak tego użyć, żeby się nie skrzywdzić. Pomalowałam rzęsy i usta błyszczykiem i jest okej.

Tata zaproponował, że mnie zawiezie do szkoły i potem odbierze, za co jestem mu naprawdę wdzięczna. Blake i Max obiecali, że będą na mnie czekać przed wejściem, a Tyler stwierdził, że musi być z drużyną. Cóż, jego towarzystwo nie jest mi konieczne do szczęścia. Wolę rozmawiać z tamtą dwójką. Są zabawniejsi i milsi.

— Gwen, jesteś już gotowa? Tata mówi, że musicie już jechać. — Mama staje w drzwiach mojego pokoju i przygląda mi się, choć nie wygląda na zbyt zadowoloną. Odwracam się w jej kierunku. — Nie wolisz zostać w domu?

— Nie. Już idę.

Zgarniam z łóżka torebkę i kurtkę, którą  zakładam na siebie. Razem z mamą wychodzimy z pokoju i schodzimy na dół, gdzie czeka na nas tata, który trzyma w ręku kluczyki do samochodu. Wygląda na dość zadowolonego tym, że wychodzę dziś z domu. Ja też jestem zadowolona. To mój pierwszy wieczór, którego nie spędzę w domu w towarzystwie rodziców ani w szpitalu i z którego będę miała jakiekolwiek interesujące wspomnienia. A przynajmniej, mam nadzieję.

Wychodzimy z domu, zanim mama znowu podejmie próbę powstrzymania mnie przed wyjściem. Wsiadam do samochodu i czekam, aż tata obejdzie pojazd. Zapinam pas, a on w tym czasie zajmuje miejsce kierowcy.

— Tato? — zaczynam cicho, gdy jesteśmy już w drodze. — Miałam jakieś portale społecznościowe? — pytam.

Nie chciałam pytać o to mamy, bo zapewne odpowiedź brzmiałaby tak samo, jak na pozostałe pytania, które dotyczyły mojego życia przed wypadkiem — mam zacząć od nowa. A ja jednak chcę coś wiedzieć o tym, kim byłam i jaka byłam. Nie stałam się całkowicie inną osobą, nie urodziłam się jako ktoś zupełnie inny.

— Ten...Facebook, tak?

— Między innymi.

— Miałaś. Ale nie wiedzieliśmy, czy inny nie ma do tego dostępu i informatyk z mojej firmy zadbał o to, żeby zostały usunięte.

Mówi to spokojnie, jakby to było zupełnie normalne, a ja nie wiem, jak na to zareagować. Jak to - usunięte? Przecież tam mogły być jakieś rozmowy, zdjęcia, cokolwiek, co w jakiś sposób mogłoby mi pomóc.

— Dlaczego? Przecież nie miałam znajomych. Kto miałby mieć do tego dostęp?

Tata zawiesza się na chwilę. Ciągle patrzy na drogę i marszczy brwi, a ja wpatruję się w niego, oczekując odpowiedzi.

— Nie miałaś znajomych i nie wszyscy cię lubili, Gwen. Nie wnikaj, okej? — Ton jego głosu jest oschły i wcale nie brzmi, jak tata.

Ciarki przebiegają mi po plecach i robi mi się przykro, ale nie zamierzam mu tego pokazać. Zaciskam usta i przenoszę wzrok na drogę. Nie mówię nic do niego, aż do czasu, gdy zatrzymuje się na szkolnym parkingu. Jest tutaj trochę samochodów, które nie wyglądają jak samochody biednych ludzi, ale w końcu to licytacja charytatywna. Bogacze są tutaj mile widziany.

Regain MemoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz