Rozdział 12

91 17 9
                                    

Gilmour: Więc... Naszą nową piosenkę nazwiemy... ,,Shine On You Crazy Diamond''.
Mason: Ok, mi się podoba.
Wright: Mi też, fajna nazwa.
Klose: No, ładnie ładnie. Kojarzy mi się z... Nie ważne... A co ty o tym sądzisz Waters?
Waters: Nie podoba mi się... Od kiedy wogóle David jest tutaj radżą?!!! TO JA JESTEM PANICZEM, A GILMOUR TO STARE PRUCHNO!!!!!
Mason: Ej albo on albo Syd.
Barrett: O, ekipa mówi o mnie. Przy okazji, wydrapie mi ktoś takie coś na plecach? Wygląda jak wulkan z żółtą lawą. 
Wright: Waters, ty nie narzekaj na Davidka, bo gdyby nie on to na koncertach takie dzikie stworzenie sapałoby na ludzi.
Klose: Ej Barrett, w ogóle to jak tu się dostałeś?
Syd zaszczekał, jakby mu kolonia pcheł w dupę wlazła.
Wright: A niech spierdala! Nie będzie nikt z nas mu tej pąkli wydłubywał!
Barrecisko: A ja chcem do zespołu dołączyć. 
Mason: NIENIENIENIE!!!!!
Klose: Barrett.... WYNOCHA NAM STĄD!!!!!!!
Richard Wright sięgnął pod swoją spraną bluzę i wyciągnął sprej na komary. Skierował go w stronę Barretta, a potem zaczął psikać tym na niego.
Syf: *psie okrzyki gwałtu*
Barrett zaczął biegać po całym pokoju rozwalając przy tym książki stojące na pułkach, żarcie na stole, obrazy i legendarny pierwszy egzemplarz płyty The Piper at the Gates of Dawn. Płyta jako iż była winylowa upadła na podłogę i rozpadła się na milion kawałków. Jeden z nich poleciał Masonowi w oko. 
Mason: AŁA KURWA MOJE OKOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!
Barrett szybko spierdolił z pokoju, a za nim Klose.
Klose: WRACAJ TU KURWA TY PIEPRZONY ROBAKU!!!!!!!!!!!!
Wright: A co z płytą?!!!!!!!!!!!!!
Gilmour: I tak jest w niej Barrett, więc od zawsze była do śmieci.
Waters: TE, RADŻA!!!!!!!!!!!!

Tymczasem w salonie...

McCartney nacisnął guzik Buzza Astrala, a ten odpowiedział: ,,Es gruesta!'' . Na kanapie naprzeciwko niego siedział Ringo trzymający Harrisona za rękę. Paul sięgnął po słownik hiszpańskiego. 
Ringo: Widzisz Georgie, mówiłem, że Buzz to najlepszy prezent dla Paulisia. 
McCartney: Ale Ringo, on powiedział ,,jest gruby''.
Ringo: Zobaczył Lennona i tak już mu zostało.
Harrison: Pamiętacie jak Lennon był normalny?
Paul: ...
Starr: ...
Buzz: Es mi mierda!
Do salonu wszedł Michael.
Jacko: Hej kochani moi! Co tam porabiacie?
Ringo: Znaleźliśmy u Deacona pierwszą część Toy Story na DVD i teraz oglądamy.
Paul wstał z kanapy i odłożył Buzza na stole kawowym. 
Paulinka: Michael... Musimy porozmawiać...
Harrison: Ej ciszej trochę, zaraz będzie moment z Buzzem jako pani Hrabina.
Michi: Co się stało Pauliś...?
Nagle po schodach na dół zbiegł Prince w swoim fioletowym szlafroczku.
Prince: EJ LUDZIE MAM SUPER WIEŚCI!!!!!
Paul: Nie teraz Prince...
Harrison: Właśnie, nie teraz. Podlądam przez okno Georga Michaela jak pomaga Jaggerowi wyjść z jakiegoś rowu w ogrodzie.
Prince: Ah, ale lecimy na Grandkanarię!!!!!!!
Roger Taylor: GDZIE?!!!!!!!!!!
Harrison: Skąd ty tutaj Barbie?
Roger: CICHO! PRINCE, KTO JEDZIE?!!!! TY I JA?!! TAK?!!!!!! ALE NIE BĘDZIE BRIANA?!!!!!!!!! TAK?!!!!!! OSTATNIO CIĄGLE MNIE WKURWIA!!!!!!!
Brian: Nie wiedziałem, że moja wygrana w scrabble aż tak ciebie denerwuje.
Roger: MORDA W KUBEŁ BROWNIE!!!!!!!!!!
Mercury: Ogre, ty się nie drzyj, bo krowy mi płoszysz, a teraz mam czas na dojenie.
Ogre: Mermery, ty bardziej jesteś ogre!!! Po chuj ci uszy Shreka i szmaty Jaggera?!!!
Ringo: Cicho bo strzelę laserkiem Buzza!!!!!!!!!!!
Wszyscy: ..............................
Prince: Miałem tam lecieć tylko z Michaelem z okazji jego urodzinek, ale mogę zabrać wszystkich.
Taylor: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!
Mercury: Kura rura!!! Alleluja!!! Biorę świnię i jedziemy.
Brian: Prince, kiedy jedziemy?
Księciuniu: Za pół godziny musimy być gotowi.
Cała ekipa poleciała do pokoi na górę, zostali tylko trzej Beatlesi.
Paul: Uh, nigdy nie uda mi się tego powiedzieć Michaelowi!!! Ten Prince mnie tak denerwuje...
Ringo: Nie martw się Paulie, Majkul dalej cię kocha, tylko się z Princem długo nie widział, potem mu przejdzie i znowu będzie spędzał czas tylko z tobą.
Paul: Dziękuję ci... Martwi mnie po prostu to, że Michael już tego do mnie nie czuje...
Starr: Znam go, on cię okropnie kocha, nie zdradziłby ciebie z Princem.
McCartney: Tylko, że... On jest taki atrakcyjny, ciemniejsza karnacja, wyczucie stylu, bogactwo, taniec... Michael na pewno go kocha, nie mam przy nim szans...
Ringo: A wiesz czego Prince nie ma, a co ty masz? Złote serduszko. Widać, że ci na nim zależy, że go kochasz. Sam wiesz, że zrobisz wszystko dla Michaela...
Paul: Tak racja... Dziękuję ci bardzo Ringo... Cieszę się, że mam ciebie i Georga...
Harrison: Ej bo George Michael wpadł do rowu. 


Wszyscy stali pod domem Michaela z torbami, walizkami, a Mercury miał na smyczy bawoła.
Prince: O nie Freddie, do mojego luksusowego busa nie wejdziesz z... tym czymś.
Mercury: Ale my jedziemy moim autobusem.
Prince: Jak to twoim?
Mercury: No moim, bo w twoim Barrett przegryzł oponę. EEEEEEEEEEEEEEEEOOOOOOOOOOOOO LEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEENNOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOON!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pod dom podjechał autobus, który wyglądał jakby Mercury właśnie w nim rozpętał bajlando świń. Na dodatek ten gruchot kierował Lennon, który wjechał nim do rowu.

Waters: Czemu to nie ma ściany?Mercury: Nie ma klimatyzacji, także jest wiatr

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Waters: Czemu to nie ma ściany?
Mercury: Nie ma klimatyzacji, także jest wiatr.
Michael: A gdzie okna, aby podziwiać piękną przyrodę...?
Mercury: Szkła zabrakło. 
Lennon: Ej bo utknąłem!!!!!!!!!!
Brian: A stąd, gdzie pojedziemy?
Prince: Na lotnisko, no chyba, że ten grat się rozpadnie.
Roger: Mam nadzieję, że jedziemy pierwszą klasą.
Harrison: Możesz mieć nadzieje...

Oczywiście, aby ruszyć autobus potrzeba było go wyciągnąć z rowu. Na szczęście muzyczna patologia była na tyle liczna, że gdyby wszyscy razem popchnęli autobus, ten ruszyłby od razu. Ale dlaczego ,,gdyby?'' 

Bo połowa brzydziła się jego dotykać. 

Tak czy siak, po godzinie pchania starego grata, w końcu można było ruszać 
Mercury: NO, WIŚTA WIO I JEDZIEMY NA NAJPIĘKNIEJSZE WAKACJE NASZEGO ŻYCIA IHAHA!!!!
Roger: ...............................................

CZEMU TY WZIĄŁEŚ ZE SOBĄ BAWOŁA?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Naćpane Lata 80sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz