Rozdział 5

241 32 9
                                    

Paul cały rozpromieniony siedział w kuchni popijając kawę. Słoneczko świeci, ptaszki ćwierkają, Barrett jęczy, Mercury gada po rosyjsku przez sen... co może pójść nie tak?
Nagle głośny dźwięk klaksonu rozbrzmiał na terenie całej rezydencji.
Roger Taylor: Kogo kurwa niesie o tej godzinie?!
Wkurzony, z maseczką na twarzy, w różowym szlafroku i papilotach, otworzył podwójne drzwi i wyszedł na zewnątrz. Po chwili dołączył do niego Brian z suszarką, usiłując sprawić, aby jego włosy były puchate, Paul z wściekłą miną i zgniecionym kubkiem w dłoni, Ringo w kapeluszu kowbojskim i okularach jak z Matrixa i George po prostu... no George.
Pod domem stał hipisowski van z namalowanym plakatówkami napisem ,, Pokuj bo ja tak hcem''.
Roger: Wyłazić z tego gruchota wy stare, spleśniałe pluskwy Mercurego, bo wysadzę to cacko papierosem!
Brian: To tak się d-
Roger: Ze mną wszystko się da.
Z samochodu wylazł *prawdopodobnie* najebany Jimi Hendrix.
Jimi: Te, chłopaki! To tu ten melanżyk! Chlańska noc, nadchodzimy!
Paul: Że co-
Moment później z auta wyszedł George Michael, Jimmy Page i Mick Jagger.
Page: Zamknij się hipisie, bo zaraz ci odstrzelę te głupie fisi-misie.
Ringo: Co on właśnie powiedział?
George M.: On tak zawsze. Ma na nas za wysokie IQ.
Freddie: Paździoch! No no, kogo my tu mamy?
Zza rogu wyszedł nagi Mercury z widłami w ręce i starym, słomianym kapeluszu na głowie.
Harrison: Ringo, nie żeby coś, ale...
*zasłania Starrowi oczy dłonią*
Paul: A ty przypadkiem nie spałeś?
Mercury: Co ty tam muczysz? Ja od 5 godzin na nogach jestem i krowy doje! Taki to żywot rolnika! To pewnie pluskwa Marlena uczyła inne dzieci jej rasy rosyjskiego.
*Rogerina rzuca Freddiemu swój szlafrok*
Roger: Zasłoń się, bo patrzeć nie mogę.
Mercury: Dlaczego? Przecież czystego mam!
Taylor: Ale małego i zawszonego.
Hendrix: Ekhm... to może wejdziemy?
Nie czekając na niczyją odpowiedź, nowi przybysze wpakowali się do rezydencji.

George M.: Te, ty tam!
McCartney: Paul. Jestem Paul. Czy tak trudno zapamiętać? P A U L.
George: Ok, Patrick, czy mógłbyś-
Paulina: PAULLLLLLLL
*tymczasem u Mercurego*
Fred: Ratatatatata, mój dziadek miał brata, a ten brat miał pluskwę i lubił gwałcić mućkę....
Nagle z vanu Hendrixa wydobył się jakiś syk.
Mercury: Co to? Czyżby mućka?
*podchodzi do auta*
Pan rolnik: Co to jest? Wygląda jak krzyżówka orangutana z jaszczurą!
W metalowej klatce siedziała Yoko, której piana leciała z ust.
Freddie: No chodź! Taś taś!
*podchodzi coraz bliżej klatki*
Mercury: No chodź, chodź-
*u Majkela*
Jackson: Co to za hałasy?
*schodzi na dół i widzi cały ten bałagan i zamieszanie*
Jimi: Page, ostrzegam cię! Jeszcze raz powiesz, że hipisi to dno, to zrzeknę się na 30 sekund hasła ,,Love and Peace'' i wtedy będzie nieprzyjemnie!
Jimmy: Yhy.
Lennon i Hendrix: Love and Peace! Love and Peace! Love and Peace!
Page: No ale ja przynajmniej jestem lepszym gitarzystą od ciebie.
Jimi: Nie powiedziałeś tego-
Jimmy: Jestem najlepszym gitarzystą.
Hendrix: Lennon, kto jest najlepszym gitarzystą?
Lennon: Yoko...?
Jimi: *mordercze spojrzenie*
John: Ty, ty!!
Page: Ringo, kto jest lepszym gitarzystą?
Starr: Em... ośmiornica...?
*chwila ciszy*
Hendrix: Em...Ekhm...
Michael: Co  t u  s i e  d z i e j e?
Jagger: A takie zebranie biznesowe.
*nagle wchodzi Mercury z Yoko na smyczy*
Fred: Patrzcie jakiego słodkiego mam piesia!
Lennon: Oh, YOOOOOKOOO!
Michael: ZAMKNIJ SIĘĘĘĘ

Naćpane Lata 80sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz