IV. Przepraszam

607 46 18
                                    

Ciężko dyszał, przewalając swoim ostrzem kolejne drzewo i coraz bardziej pustosząc otaczającą go przestrzeń. Powrót do wioski nie oznaczał dla niego wolnego od pracy nad sobą czy misji, cały czas musiał być w formie. Do tego jeszcze po jego ostatnim spotkaniu z Sakurą chciał jakoś rozładować kłębiące się w nim myśli czy emocje. Wracał myślami do ich spotkania, słów, których użył. Czy naprawdę był, aż takim idiotą? Szczerze nie dziwił się jej reakcji. Wielki Pan Uchiha przybywa po latach i oczekuje, że padnie mu do stóp. Był cholernie na siebie zły i sam do końca nie był w stanie powiedzieć dlaczego. Tak naprawdę dobór słów wiele by nie zmienił w tej sytuacji czy też naprawił jego błędów z przed lat. Kucając, wbił w ziemie katanę i oparł na nadgarstku swoje czoło. Czuł, że trening pozwolił mu wylać jedynie parę kropel z tego kielicha przepełnionego goryczą, ale również złością i frustracją. Uspokoił oddech i schował katenę do pochwy na plecach. Rozejrzał się po polu i uznał, że czas wracać. Nadal zamyślony, cały brudny i spocony szedł przez ulice Konohy w stronę swojego domu. Już nie nosił tej co za młodu rozpiętej koszuli, która uwydatniała jego umięśniony tors. Raczej krył się za ciemnym płaszczem, co sprawiało, że jego muskularna klatka oraz sylwetka pozostawały poza zasięgiem oczu młodych kobiet z Wioski Liścia, których do dziś był ulubieńcem,  pomimo swoich zbrodni.  Miał wrażenie, że wręcz dodawało mu to uroku, a raczej budowało wizerunek niepokornego buntownika, który był wyjątkowo atrakcyjny dla kobiet. Jego odsłonięte oko lekko drgnęło , gdy przechodził obok stoiska z warzywami.  Zatrzymał się na chwilę i chwycił w dłoń trzy pomidory, podając je młodej blondynce, która stała po drugiej stronie straganu. Lekko się zarumieniła, gdy pakowała mu warzywa. Podając siatkę powiedziała, że to na koszt firmy, jednak on wręcz wcisnął jej gotówkę w dłoń i odszedł, rzucając za siebie, że reszty nie trzeba. Naprawdę starał się być sympatyczny i miły, jednak, interakcje międzyludzkie momentami wręcz sprawiały mu psychiczny ból. Wymuszone uśmiechy, radosny ton głosu, to coś czego nie potrafił tak łatwo z siebie wykrzesać. Jedynymi osobami, które wydobywały go z jego skorupy była jego drużyna. Kakashi, Naruto i Sakura... no właśnie Sakura. Czy jeszcze mógł nazwać ją swoją przyjaciółką? Westchnął mimowolnie, a zanim się zorientował przechodził już obok muru z wymalowanym wachlarzem na ścianie.  Wszedł na ganek i przekręcił klucz w drzwiach. Uchylił je lekko, po czym przywitało go jedynie skrzypienie drewnianej podłogi. Zostawił pomidory w kuchni i udał się do łazienki mając nadzieje, że wraz z kurzem i piaskiem z jego ciała spłynie całe napięcie. Strumienie wody skapywały z jego przydługich czarnych włosów, a obraz zimnych oczu Sakury i równie lodowaty ton głosu kolejny raz do niego powracał. Uderzył jedyną pięścią w kafelki przed nim i oparł o nie czoło.

-Sakura....

Wyszeptał ledwie słyszalnie wśród szumu wody. Zakręcił zawór i zaczął wycierać swoje ciało ręcznikiem. Gdy wszedł do sypialni, zarzucił na siebie t-shirt i krótkie czarne spodenki, po czym sięgnął po jedną z książek leżących na regale. W posiadłości Uchiha znalazł wiele starych książek, jego matka uwielbiała czytać, zresztą Itachi, gdy był młody również. Tak jak Sakura, przeszło mu przez myśl. Oparł się o bezgłowie łóżka i otworzył książkę na pierwszej stronie. Opowieść wydawała się dość banalna, jednak kontynuował starając oderwać swoje myśli od tego co tu i teraz. Książka opowiadała historię jakiegoś wojennego bohatera sprzed lat. Z lektury wyrwało go pukanie do drzwi. Spodziewając się, że mógł to być Naruto, któremu obiecał wyjście na ramen, niechętnie odłozył książkę, a następnie ruszył w stronę drzwi. Jak ogromne było jego zdziwienie, gdy za drzwiami ujrzał kobietę o różowych włosach, która cały dzień zaprzątała jego myśli.

-Jak mogłeś mnie zostawić. 

Warknęła i nagle popchnęła mężczyznę, który lekko się zachwiał nie spodziewając się takiej reakcji. Spojrzał na nią zaskoczony. Nie tyle co jej słowami, a obecnością w tym miejscu, a także jej bezpośrednim zachowaniem.

Sztuka Wyboru - SakuraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz