XI. Troska

548 37 28
                                    

Otworzyła oczy. Czuła niewyobrażalne zmęczenie, które sprawiało, że utrzymanie otwartych oczu wydawało się jej teraz jednym z największych wyzwań. Kiedy obraz powoli zaczął jej się wyostrzać zauważyła Uchihę podpartego plecami o ścianę , przysypiającego w pozycji siedzącej. Usłyszała jak chrapnął, po czym ocknął się potrząsając głowa, na co lekko się uśmiechnęła. Chciała wypowiedzieć jego imię, jednak miała tak sucho w ustach, że wydobyło się z nich jedynie mlaśnięcie. Sasuke momentalnie to zauważył i podniósł się. Chwycił kubek z komody i zaraz nalał do niego zimnej wody. Podszedł do różowowłosej i podnosząc lekko jej głowę, pomógł jej się napić. Czuła jak zimna ciecz przyjemnie zwilża jej gardło. Delikatnie złapała jego nadgarstek, dając tym samym do zrozumienia, że może odstawić naczynie na bok. Odłożył kubek na szafkę obok i przysiadł na skraju łóżka.

-Byłam...

Zaczęła jednak on przerwał jej stanowczo.

-Sakura najważniejsze, że nic Ci nie jest, a o tym, że dałaś złapać się w genjutsu na tak niskim poziomie, do tego nadużywasz pieczęci....

Westchnął przeciągle po czym dodał.

-Porozmawiamy o tym później.

Nie chciał się z nią kłócić, widząc ją w tym stanie. Ona sama miała podobne zdanie na ten temat, ponieważ w każde wypowiedziane słowo czy ruch musiała wkładać tak wiele wysiłku, a poza tym wiedziała, że miał cholerną rację.

-Spałeś?

Zapytała tylko, na co on lekko się uśmiechnął.

- Czuwałem. Nie mogłem ryzykować, zawsze ktoś mógł nas zaatakować. Pakkun zmylił trop, ale nadal musimy być czujni.

Kiwnęła głową i spojrzała gdzieś przed siebie w martwy punkt na ścianie. Przecież ta marna sztuczka kilka lat temu nie zrobiłaby na niej najmniejszego wrażenia. Nie potrafiła się z tego otrząsnąć. Była przecież shinobi, a pozwoliła na to by jej przeciwnik zagrał jej na emocjach posługując się jej córką. Naraziła powodzenie misji, a także bezpieczeństwo swoich towarzyszy oraz samą siebie. Bez wątpienia Rin była dla niej najważniejsza i jak widać rzutowało to na jej zachowanie nawet teraz, kiedy znajdowała się kilometry od Konohy. Przez chwilę przerażona pomyślała, o tym co jeśli by tu była i ktoś by jej zagroziłby? Co jeśli postawiłby życie jej córki na równi z sukcesem misji? Choć ten scenariusz był mało prawdopodobny, cały czas w głowie różowowłosej huczało od pytań. Czy jako matka nie powinna już uczestniczyć w misjach, a jej miejscem na stałe powinien zostać szpital?

-Bałem się, że Cię stracę...

Głos Sasuke wyrwał ją z pętli myśli, która ją pochłonęła. Spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem i jeszcze raz odtworzyła to co właśnie do niej powiedział. Jego ton głosu był tak nienaturalny i niepasujący do niego samego. Uchiha czuł jakby coś ściskało mu gardło z trudem pozwalając mówić, dlatego też nic więcej nie dodał, a jedynie położył rękę na jej policzku, gładząc go lekko kciukiem. W tym geście było tyle czułości, tyle skrywanych przed nią, przez ten cały czas emocji. Sakura przełknęła głośno ślinę, a ich spojrzenia się spotkały. Do tej pory zimne i puste ciemne tęczówki, teraz pałały niespotykanym ciepłem, a mrok który większość ludzi napawał strachem, otulał ją i pozwalał na zatopienie się w nich bez pamięci. Poczuła jak jej serce zaczyna przyspieszać, a policzek, którego dotyka wręcz zaczyna ją palić. Gdyby się nie odezwał przysięga, że mogliby trwać tak na wieki.

-Prześpij się jeszcze chwilę i zaraz wyruszymy.

Kobieta uśmiechnęła się słabo i ponownie zamknęła oczy, od razu zasypiając z przemęczenia. Sasuke odgarnął zbłąkane kosmyki z jej twarzy i zaczesał je za ucho, a ona jedynie mlasnęła cicho przez sen. Na moment przez jego twarz przemknął uśmiech, a on przysiadł na podłodze tuż obok. Wpatrywał się chwilę w jej twarz. Moment, w którym zniknęła w lesie, po czym zobaczył jak upada na kolana i nie odpowiadała na jego wołanie sprawił, że serce mu stanęło. Był w stu procentach pewien, że gdyby nie fakt, że już dawno przebudził wszystkie formy Sharingana, ten stałby się dla niego kluczowy. Na wszystkich bogów, przecież gdyby nie jej umiejętności, gdyby nie pieczęć na jej czole klęczałby teraz nad jej martwym ciałem. Nie mógł sobie wyobrazić życia z inną kobietą, ale jeszcze bardziej nie potrafił przyjąć do wiadomości, że już nigdy nie mógłby jej zobaczyć. Lód jego serca powoli topniał, najpierw za pośrednictwem Hirokiego i Yoshie, a teraz uczuć, które dawno zapomniane, teraz budziły się w stosunku do Sakury. Z początku wydawałoby się, że po masakrze klanu i stracie rodziców oraz później ukochanego brata stan jego serca nigdy nie wróci do normy, a tymczasem zaczynał kochać, a w jego planach pojawia się marzenie o rodzinie. Kto by pomyślał, że Sasuke Uchiha może się, aż tak zmienić.

Sztuka Wyboru - SakuraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz