IX. Dylematy

462 33 16
                                    

Siedziała na werandzie i ubierała swoje długie do kolan buty, rozmawiając w tym czasie z Pakkunem. Była bardzo ciekawa gdzie nagle zniknął i co dla niego było tak ważne, skoro do tej pory nie odstępował jej na krok, upewniając się, czy Uchiha aby na pewno nic nie kombinuje.

-Na suczki?

Powtórzyła za nim po czym zaczęła się śmiać.

-Jesteś psem ninja, a nie jakimś podwórkowym kundlem.

Mówiła ze łzami w oczach, kiedy nieudolnie próbował się wybronić. Nigdy w życiu nie pomyślałaby, że  Pakkun ma takie zapędy, ale w końcu jaki pan taki pies. Wytarła łzy, które zabrały się w kącikach jej oczu. Czuła, że wieczór z rybakiem i jego córka dobrze jej zrobił i chociaż była na misji rozluźnił się, zupełnie zapominając o problemach, które zostawiła w domu. Nie liczył się teraz Kakashi, żadne kłamstwa czy inne intrygi. Była spokojna, ponieważ wiedziała, że Rin jest bezpieczna otoczona opieką przez ojca, a także wszystkie ciocie i wujków. Koniec końców również  sam Sasuke nie okazał się taki zły, a nawet był lepszy, niż go zapamiętała. Przez chwilę miała nawet wyrzuty sumienia, że była dla niego taka niemiła. Gdy ona rozmawiała z Pakkunem, brunet  żegnał się z Hirokim serdecznym uściskiem. Rybak nadal trwając w uścisku powiedział ściszonym głosem, tak by tylko Sasuke mógł  usłyszeć.

-Powodzenia synu.

Uchiha dobrze widział czego tyczą się te słowa i był mu za nie cholernie wdzięczny. Kiedy odsunęli się od siebie brunet zaczął grzebać w torbie, którą miał na ramieniu w poszukiwaniu jego zdaniem niewielkiej rekompensaty. Wyciągnął zwitek banknotów i wręczył je swojemu przyszywanemu ojcu, który momentalnie rozszerzył oczy, widząc taką ilość pieniędzy.

-Nie chcę twoich pieniędzy.

Fuknął oburzony, marszcząc przy tym swoje krzaczaste brwi. Uchiha jakby był jego odbiciem w lustrze, zrobił tą samą minę, po czym wcisnął mu parę zwiniętych w rulon banknotów.

-Bierz, napraw strzechę. Jestem Ci winny o wiele więcej niż te parę ryo.

Jego ostry ton nie znosił sprzeciwu. Co jak co, ale pieniądze były rzeczą, na którą Uchiha nie mógł narzekać, jako, że przez ostatnie parę lat wykonywał misję rangi A, a większość zarobku odkładał. Miał zaoszczędzoną dość pokaźną sumę, której zbytnio nie miał na co wydawać nie mając rodziny, a stronił od prostytutek czy innych uciech tego pokroju.  Zrezygnowany Hiroki westchnął i schował do kieszeni wciśnięte mu pieniądze.

-Pamiętaj, że bez względu na pieniądze, twój status czy rangę jesteś dla mnie jak syn i zawsze jesteś tu mile widziany.

Poklepał bruneta po ramieniu w iście ojcowskim geście, na co ten jedynie skinął głową. Chociaż nigdy by tego nie przyznał słysząc te słowa poczuł w sercu ogromną radość i ciepło, coś co nie zdarzało się za często. Sakura wstała z desek werandy i pokłoniła się z szacunkiem przed gospodarzami, na co dwójka roześmiała się, a za chwilę szerokie ramiona starszego mężczyzny obejmowały ją z ogromną troską, a młoda Yoshie ucałowała oboje na pożegnanie. Po czułym pożegnaniu ruszyli w drogę.

-Odwiedźcie nas niedługo!

Usłyszeli jeszcze krzyk dziewczyny za sobą, co wywołało na twarzy Sasuke uśmiech. Ile by oddał, żeby następnym razem przyprowadzić tam Sakurę jako swoją narzeczoną.

Dojście do portu nie zajęło im zbyt wiele czasu, jednak znalezienie odpowiedniego statku okazało się dość problematyczne. Sasuke krążył po niewielkim porcie, dopytując o cenę transportu do Kiri kapitanów kutrów czy też innym mniejszych statku.

Sztuka Wyboru - SakuraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz