Nie cierpiał tego, jak sny o niej na niego działały i tego, jak potem przez długi czas nie potrafił wyrzucić jej ze swojej głowy.
"Ogarnij się Uchiha"
Karcił siebie w myślach, spoglądając na swoją mokrą twarz w odbiciu lustra. Co ona z nim robiła? Kolejny raz przemył twarz wodą i wytarł ją ręcznikiem. Kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, aż drgnął.
"Co jest do cholery?"
Przeszło mu przez myśl i bez zastanowienia ruszył w stronę drzwi frontowych. Kiedy już się przed nimi znalazł, przełknął ślinę i nacisnął na klamkę, będąc przekonanym, że za drzwiami ujrzy tą, która jeszcze chwilę temu obdarowywało go swoimi pocałunkami i pieściła w jego snach. Jednak na progu zamiast różowych długich włosów, ukazała mu się blond czupryna i szereg białych wyszczerzonych zębów.
-Wybacz, że tak późno, ale ciężko oderwać się od tego cholernego biurka. Mamy teraz tyle zamieszania z egzaminem na chunina, dattebayo. Trzeba załatwić formalności, rozdzielić funkcje, przemyśleć i zatwierdzić przebieg...
Uzumaki wpadł w lekki słowotok, tłumacząc swoje bieżące sprawy, jednak kiedy zlustrował Uchihę swoimi niebieskimi zmęczonymi tęczówkami, urwał i zaśmiał się, widząc wypukłość w okolicy bokserek.
-Stary wiem, że cieszysz się na mój widok.- klepnął bruneta w ramię i zaśmiał się kolejny raz- ale na litość boską wrób z tym coś. Ogarnij się i idziemy na ten ramen, dattebayo.
Naruto wyminął zażenowanego Sasuke w drzwiach i zakładając ręce za głowę, ruszył w stronę salonu, po czym wygodnie rozsiadł się na kanapie. Brunet w tym czasie wziął zimny prysznic i doprowadził się do porządku. Kiedy już ubrany w czarną bluzę z herbem klanu Uchiha i spodenki wszedł do salonu, szturchnął Uzumakiego, który przysnął na kanapie. Blondyn leniwie przeciągnął się i podrapał po głowie, wstając. Obaj mężczyźni opuścili posiadłość bruneta i ruszyli w stronę budy Ichiraku. Mimo tak długiego czasu poza wioską Sasukę miał wrażenie, że Naruto wcale się nie zmienił, oczywiście siedząc za biurkiem czy podczas innych publicznych wystąpień był poważnym Czcigodnym Hokage, od którego bił respekt i siła, jednak w relacji z nim był tym samym uśmiechniętym i rzucającym głupimi tekstami chłopakiem z młodzieńczych lat, choć na jego twarzy zaczynały pojawiać się pierwsze zmarszczki, a przekrwione oczy zdradzały zmęczenie. Od czasu objęcia urzędu siódmego, również to Naruto zamiast Kakashiego widywał się z nim podczas trwania jego odkupieńczej misji szpiega i zdawania wszelkich raportów.
-Jak zawsze milczysz Sasuke, ale też coś blado wyglądasz. Ramen dobrze Ci zrobi.
Naruto zaśmiał się, po czym huknął przyjaciela w plecy. Uchiha zgromił go wzrokiem, jednak musiał przyznać, że mimo wszystko, choć irytowało go bezpośrednie zachowanie przyjaciela, gdzieś w głębi bardzo je doceniał. Drużyna siódma była dla niego namiastką rodziny, a blondyn był dla niego jak brat i jak to rodzeństwo często dogryzali sobie czy też droczyli się w ten, czy inny sposób.
-Wiem, że jesteś uparty jak osioł, ale byłeś może u Sakurci? Na pewno bez problemu poradziła sobie z tą paskudną raną.
Uchiha mruknął jedynie krótko w odpowiedzi, na co blondyn spojrzał na niego swoimi niebieskimi tęczówkami, jakby chciał się upewnić, że przyjaciel nie chce go zbyć, a na pewno skorzystał z pomocy medyka. Gdy znaleźli się przy budce z jego ulubionym ramenem, odpuścił temat i zaczął się witać z właścicielem Ichiraku, zamawiając to, co zwykle i płacąc z góry za ich posiłek. Kiedy obaj wreszcie zasiedli na miejscu za barem, a Ayame podała im sake, Sasuke wreszcie się odezwał.
-Naruto... Ona mi się śni... -wyznał.
Uzumaki nie musiał pytać, o kogo chodzi. Doskonale wiedział, kogo dotyczyły sny młodego Uchihy, który nie cierpiał siebie za tą słabość. Nie cierpiał snów o niej, które później na jawie nie dawały mu spokoju, aż do momentu spełnienia, choć zdarzało mu się to dość rzadko, czuł wtedy wstyd i zażenowanie swoim zwierzęcym postępowaniem.
CZYTASZ
Sztuka Wyboru - Sakura
Hayran KurguAkcja rozgrywa się 7 lat po wielkiej wojnie shinobi, a dokładnie zaczyna od powrotu Sasuke do Konohy, który tym samym kończy swoją odkupieńczą misję. Po powrocie szuka nowego celu, a także spotyka swoich bliskich, którzy podczas jego nieobecności uł...