6

178 6 0
                                    

Jeżeli lis ma racje, to czymś to przypłace, mogę nawet ściągnąć na siebie gniew stwórcy...

- eee mam to gdzieś - mówiłam do siebię.

- Nikt mi nie bedzie podkładał pod nos, co jest dla mnie najlepsze.

Po gonitwie z gorącego punktu w końcu dotknęłam muru organizacji.

- Akatsuki mmhmm - mruczałam
- Oby sie udało..

Ja Youkai drapieżnik, Ty człowiek ofiara.
Tak jest Itachi.. albo może tak było. Nie wiem co sie stanie z nami, ze mną... chcę żyć jak Ty...

Zsunełam się w głąb twardego gruntu prosto do pokoju shinobi, był pusty.
Wynurzyłam swoją bladą twarz przez drzwi.

- Pięknie...

Wszędzie unosił się zapach ludzi.
Mieszał się z zapachem Itachiego, przez co trudniej było mi go zlokalizować.

Zaczełam przechadzać się po siedzibie. Zaglądałam do pokojów w większości pustych.

- Szlag... nikogo, zresztą kogo miałabym zapytać.

O cześć jestem morderczym demonem z lasu, szukam człowieka tego i tego..

Idiotka... karciłam się w myślach, potrząsając głową.

Spacerowałam już dobre pół godziny ostatecznie zatrzymując się w pokoju przypominającego cos w rodzaju salonu obrad. Rozsiadłam się wygodnie w krześle z zamiarem czekania.

Z zamyśleń wyrwały mnie przyspieszone kroki, zbliżające się w miejsce mojego posiedzenia. Wyciszyłam swoją aurę, przez co stałam się transparentna.

Mężczyzna o zwierzęcych rysach twarzy usiadł zaraz obok mnie energicznie się rozglądając... jak by czuł.

Ale ja za to też czułam... intenstywny zapach Itachiego na jego ubraniach... przylgnełam do mężczyzny i zaczełam owijac go moimi włosami... w tym samym czasie właczając aure. Szybkim ruchem dłoni zakryłam mu usta.

- Nie krzycz - zażądałam.
- Nawet sie nie ruszaj - wyburczałam.

Mężczyzna rozluźnił się.

Przekręciłam się w jego stronę.

- Twoje jutsu na mnie nie działa, nic co zrobisz nie uratowało by Twojego życia w starciu ze mną. Ale nie zabije.

Shinobi podniósł rękę zahaczając o moją.

- Yuki - wyszeptał.

- Itachi jest na misji.. zabierz ze mnie te kudły - poprosił.

Oparłam się dłońmi pod brodę cofając atak.

- Czyli teraz to każdy zna moje imię ? - zapytałam.

Mężczyzna wyprostował się, przełykając ślinę.

- Znam legendy poza tym Itachi rozmawiał z Painem na temat koalicji z pewnym demonem... a z tego co wiem, tylko ty chcesz współpracy.

Słuchając przejechałam paznokciem po twarzy ninja przygryzając dolną wargę.

Spiął się.

- Osobiscie uważam, że nie jest to genialny pomysł... - wyszeptał.

Cmoknełam.

- Nie pachniesz aż tak dobrze Panie...

- Kisame... tak się nazywam - odpowiedział szybko.

- Tak więc, Kisame... żadnego z was nie tknę, przy Itachim mam niezły trening silnej woli - zaśmiałam się.

- Aczkolwiek chciałabym poznać całą orgę.

Kisame podciągnął się na krześle.

- Wiem że Pain chce Ciebie pozyskać, skoro sama wyraziłaś wolę. Poznasz wszystkich w swoim czasie. Zastanawia mnie tylko, dlaczego twór taki jak Ty, chce żyć tak jak my, nędzni ludzie. - zapytał.

Uśmiechnęłam się na to pytanie.

- Bo widzisz, istnieje dekady... praktycznie nie umiem określić właściwego okresu mojego stworzenia. Ale przez ten cały czas przy nikim nie czułam tego, co przy Itachim, chcę więc żyć jak on, czuć jak on... jak najdłużej będzie to możliwe.

Shinobi nabrał powietrza w usta.

- A czy może wiesz, że w świecie ludzi Itachi Uchiha to bezwzględny masowy morderca ? Wiesz że zabił cały swoj klan? Coś w rodzaju małej osady ? - zapytał z ekscytacją w oczach.

Przylgnełam bliżej do znów napiętego shinobi tak, że moje usta stykały się z jego uchem.

- A czy Ty wiesz, że potrzbował byś kilku tysiecy lat, żeby zabić tylu ludzi w miernej polowie ilu ja już wykończyłam ? Nie zapominaj z kim rozmawiasz. - wysyczałam

Kisame odsunął się z krzesłem na dość bezpieczną odległość.

- Straszydlo - wysyczał w pół uśmiechu
- Nie wyobrażam sobie życia z Tobą pod jednym dachem - zaśmiał się.

- Przywykniesz - odpowiedziałam szorstko.

Siedzieliśmy w milczeniu dłuższą chwilę, po czym Kisame skiną głową w kierunku drzwi.

W tym samym czasie poczułam intensywne mrowienie.

- Itachi - wyszeptałam.

- Taa, też czuję jego czakrę.

Spojrzałam się z rozbawieniem na shinobi.

- Żałuj, że nie możesz poczuć tego co ja.

Mówiąc to przeskoczyłam stół i pognałam w dół korytarza.

Nasze oczy spotkały się.

Nigdy tak szeroko się nie uśmiechałam.

- Itachi... nareszcie.. poczułam ulgę.

Ghost story ( Itachi x Yuki )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz