Team partner Itachiego wparował do jego pokoju z impetem.
- Nie podoba mi sie fakt - zaczął ostro rekin.
- Że straszydło ma za nami łazić - dokończył wskazując na mnie palcem.Otworzyłam usta, uprzednio wypuszczając Itachiego z uścisku.
- Ale.. - zaczełam.
Kisame wbił we mnie zimne tęczowki.
- Ale Yuki... zapamietaj jedno, Ty nigdy nie będziesz jedną z nas, Pain Cie wziął, bo jesteś wszechmogąca, ale nigdy nie będziesz człowiekiem, rozumiesz ? - wysyczał.
Przygryzłam wargę w pół uśmiechu.
- To mi nowina.. - wymruczałam.
Kisame poczuł się przeze mnie olany dlatego też poczułam wir mas powietrza powodowany przez jego miecz lecący w moją stronę.
Z szybkoscią światła uniosłam dłoń w której zmaterializowała się ciężka katana. Sparowałam cios.
Itachi przyglądał się całemu zajściu z lodową mimiką.
- Uuuu - zahuczała ryba.
- To widzę że na szermierce znasz się rownie dobrze, co na mąceniu w głowie. - zakpił.Opusciłam kataną miecz kisame do parteru.
- Zaatakuj mnie jeszcze raz, a dam powód Itachiemu żeby mnie odprawił. - zaciśnełam usta.
Kisame uśmiechał się szeroko.
- Proszę proszę, straszydło się stawia... to będzie interesujące. - wysyczał.
Spojrzałam w stronę Itachiego.
Jego wzrok wciąż wklejony był w moją katanę.- Itachi hm ? - zaczepiłam.
Podniósł na mnie lekko zamglone spojrzenie.
- Piękna katana - zaopiniował i ruszył w stronę drzwi.
- Idziemy - rozkazał.
Posłusznie ruszyłam się z miejsca trącając barkiem spiętego Kisame.
Rekin korzystając z okazji chwycił mnie za ramię i szepnął do ucha.
- Itachi i tak będzie martwy za jakiś czas, a ja z chęcią popatrze jak się zatracasz... coś mi mówi, że prawidłowo jest nie okazywać Ci sympatii koleżanko - mówił
Szarpnełam ramieniem.
- Będę miała z Ciebie energii na lata - odpowiedziałam z uśmiechem i pusciłam mu oko.
Szliśmy w milczeniu do najbliższej wioski pozyskac informację na temat jakiegoś ruchu oporu przeciwko amegakure a raczej na temat jego lidera.
Czas drogi przemijał mi na rozmyśleniach...
Itachi będzie martwy za jakiś czas.
Czy to ma związek z jego bratem ? Z tym co mówił Kisame ? Z jego klanem ?
Obiecaj że nie zabijesz mojego brata...
- Oi Yuki - poczułam szarpnięcie.
Itachi spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Odpłynełaś na cała drogę, o co chodzi? - zapytał.
Pokreciłam głową..
- Potrzebuje doby, bo jestem "głodna" muszę wrócić na chwilkę do lasu - odpowiedziałam na szybko
- Jak tylko skonczymy misję - skomentował Itachi.
- A teraz do dzieła - zarządził.
Mieliśmy przesłuchać lidera ruchu oporu. Rzuciłam sobie w twarz pyłkiem kamuflującym i ubrałam kieckę którą dostałam od konan na aktualną misję.
- uuuu Straszydło, wyglądasz jak człowiek - zacmokał Kisame.
- Zgiń - skomentowałam nietrafiony komplement.
Dwójka moich towarzyszy udała się do hostelu, w którym mają przebywać do czasu częsci mojej misji.
Udałam się do sali barowej, w której ów delikwent przebywał..
Zachowując się jak najbardziej ludzko, usiadłam przy ladzie barmanskiej i zamowiłam szklankę jakiegoś badziewia, w między czasie używając swojego uroku do wypracowania zainteresowania ze strony celu.
Mężczyzna nie kazał długo na siebie czekać.
- Witaj - wyszeptał nachylając się nade mną.
Przygryzłam dolną wargę, zawsze działała na itachiego, więc tu tez powinno sie udać.
- Jesteś sama ? -zapytał.
Skinełam głową.
Mężczyzna przystawił do mnie swoje krzesło.
- Czy mogę ? - zapytał.
- Oczywiscie - odparłam z zadowoleniem.
Moj boże, jak on smierdział... nie ma szans ze wgryzę mu się w szyję... ochyda
Mężczyzna z każdą chwilą przybliżał się do mnie, a ja w odwecie wplotłam mu dłoń we włosy zataczając koła..
Obiekt mruczał z rozkoszy...
- Nigdy Cię tu nie widziałem... - wyszeptał owładniety moim czarem.
Przysunełam się do jego ust i językiem przejechałam po wargach.
- I już nie zobaczysz - to mówiąc wbiłam zęby w jego szyję, pozbawiając go wolnej woli.
W tym samym czasie poczułam jak mężczyzna napiera na mnie z ogromną siła, zdematerializowałam ciało a on runął na podlogę za mną łamiąc deski. Przede mną stał rozjuszony Itachi.
Odwróciłam się za siebie szukając mężczyzny.. leżał obity zahipnotyzowany w wielkiej dziurze w podłodze.
Itachi szarpnął mną bym spojrzała w jego stronę.
- Co to miało kurwa być? - wycedził przez zęby.
- Z każdym napotkanym mężczyzną wchodzisz w takie intymne relacje ? - prawie krzyczał.
Położyłam dłoń na swoim czole..
- Itachi, to tylko misja, masz tam - wskazałam palcem.
- leży, widzisz ? Jest twój. - mówiąc to usiadłam z powrotem na krzesło.
Itachi nie trzymał swoich emocji na smyczy, korzystając z okazji, że wypłoszyliśmy ludzi z baru tym całym zajściem, Uchiha złapał mnie za w pasie i rzucił na blat, po czym zawisł nade mną.
- Jesteś moja, sama się deklarowałaś, i nie ma już odwrotu - mówiąc to pocałował mnie z wielką pasją i agresją na zmianę.
- mhmm - mruczałam mu w usta.
Chwyciłam go za głowę dociskając mocniej do siebię.
Znów złapał mnie w swoje sidla...
Cholerna misja.
CZYTASZ
Ghost story ( Itachi x Yuki )
FanfictionZrodzona z ziemi, wody i ognia.. Stworzona do życia w ciszy i cieniu głębokiej nocy... Youkai o spojrzeniu mrozniejszym od najcięższej zimy..