9

139 7 0
                                    

Team partner Itachiego wparował do jego pokoju z impetem.

- Nie podoba mi sie fakt - zaczął ostro rekin.
- Że straszydło ma za nami łazić - dokończył wskazując na mnie palcem.

Otworzyłam usta, uprzednio wypuszczając Itachiego z uścisku.

- Ale.. - zaczełam.

Kisame wbił we mnie zimne tęczowki.

- Ale Yuki... zapamietaj jedno, Ty nigdy nie będziesz jedną z nas, Pain Cie wziął, bo jesteś wszechmogąca, ale nigdy nie będziesz człowiekiem, rozumiesz ? - wysyczał.

Przygryzłam wargę w pół uśmiechu.

- To mi nowina.. - wymruczałam.

Kisame poczuł się przeze mnie olany dlatego też poczułam wir mas powietrza powodowany przez jego miecz lecący w moją stronę.

Z szybkoscią światła uniosłam dłoń w której zmaterializowała się ciężka katana. Sparowałam cios.

Itachi przyglądał się całemu zajściu z lodową mimiką.

- Uuuu - zahuczała ryba.
- To widzę że na szermierce znasz się rownie dobrze, co na mąceniu w głowie. - zakpił.

Opusciłam kataną miecz kisame do parteru.

- Zaatakuj mnie jeszcze raz, a dam powód Itachiemu żeby mnie odprawił. - zaciśnełam usta.

Kisame uśmiechał się szeroko.

- Proszę proszę, straszydło się stawia... to będzie interesujące. - wysyczał.

Spojrzałam w stronę Itachiego.
Jego wzrok wciąż wklejony był w moją katanę.

- Itachi hm ? - zaczepiłam.

Podniósł na mnie lekko zamglone spojrzenie.

- Piękna katana - zaopiniował i ruszył w stronę drzwi.

- Idziemy - rozkazał.

Posłusznie ruszyłam się z miejsca trącając barkiem spiętego Kisame.

Rekin korzystając z okazji chwycił mnie za ramię i szepnął do ucha.

- Itachi i tak będzie martwy za jakiś czas, a ja z chęcią popatrze jak się zatracasz... coś mi mówi, że prawidłowo jest nie okazywać Ci sympatii koleżanko - mówił

Szarpnełam ramieniem.

- Będę miała z Ciebie energii na lata - odpowiedziałam z uśmiechem i pusciłam mu oko.

Szliśmy w milczeniu do najbliższej wioski pozyskac informację na temat jakiegoś ruchu oporu przeciwko amegakure a raczej na temat jego lidera.

Czas drogi przemijał mi na rozmyśleniach...

Itachi będzie martwy za jakiś czas.

Czy to ma związek z jego bratem ? Z tym co mówił Kisame ? Z jego klanem ?

Obiecaj że nie zabijesz mojego brata...

- Oi Yuki - poczułam szarpnięcie.

Itachi spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Odpłynełaś na cała drogę, o co chodzi? - zapytał.

Pokreciłam głową..

- Potrzebuje doby, bo jestem "głodna" muszę wrócić na chwilkę do lasu - odpowiedziałam na szybko

- Jak tylko skonczymy misję - skomentował Itachi.

- A teraz do dzieła - zarządził.

Mieliśmy przesłuchać lidera ruchu oporu. Rzuciłam sobie w twarz pyłkiem kamuflującym i ubrałam kieckę którą dostałam od konan na aktualną misję.

- uuuu Straszydło, wyglądasz jak człowiek - zacmokał Kisame.

- Zgiń - skomentowałam nietrafiony komplement.

Dwójka moich towarzyszy udała się do hostelu, w którym mają przebywać do czasu częsci mojej misji.

Udałam się do sali barowej, w której ów delikwent przebywał..

Zachowując się jak najbardziej ludzko, usiadłam przy ladzie barmanskiej i zamowiłam szklankę jakiegoś badziewia, w między czasie używając swojego uroku do wypracowania zainteresowania ze strony celu.

Mężczyzna nie kazał długo na siebie czekać.

- Witaj - wyszeptał nachylając się nade mną.

Przygryzłam dolną wargę, zawsze działała na itachiego, więc tu tez powinno sie udać.

- Jesteś sama ? -zapytał.

Skinełam głową.

Mężczyzna przystawił do mnie swoje krzesło.

- Czy mogę ? - zapytał.

- Oczywiscie - odparłam z zadowoleniem.

Moj boże, jak on smierdział... nie ma szans ze wgryzę mu się w szyję... ochyda

Mężczyzna z każdą chwilą przybliżał się do mnie, a ja w odwecie wplotłam mu dłoń we włosy zataczając koła..

Obiekt mruczał z rozkoszy...

- Nigdy Cię tu nie widziałem... - wyszeptał owładniety moim czarem.

Przysunełam się do jego ust i językiem przejechałam po wargach.

- I już nie zobaczysz - to mówiąc wbiłam zęby w jego szyję, pozbawiając go wolnej woli.

W tym samym czasie poczułam jak mężczyzna napiera na mnie z ogromną siła, zdematerializowałam ciało a on runął na podlogę za mną łamiąc deski. Przede mną stał rozjuszony Itachi.

Odwróciłam się za siebie szukając mężczyzny.. leżał obity zahipnotyzowany w wielkiej dziurze w podłodze.

Itachi szarpnął mną bym spojrzała w jego stronę.

- Co to miało kurwa być? - wycedził przez zęby.

- Z każdym napotkanym mężczyzną wchodzisz w takie intymne relacje ? - prawie krzyczał.

Położyłam dłoń na swoim czole..

- Itachi, to tylko misja, masz tam - wskazałam palcem.

- leży, widzisz ? Jest twój. - mówiąc to usiadłam z powrotem na krzesło.

Itachi nie trzymał swoich emocji na smyczy, korzystając z okazji, że wypłoszyliśmy ludzi z baru tym całym zajściem, Uchiha złapał mnie za w pasie i rzucił na blat, po czym zawisł nade mną.

- Jesteś moja, sama się deklarowałaś, i nie ma już odwrotu - mówiąc to pocałował mnie z wielką pasją i agresją na zmianę.

- mhmm - mruczałam mu w usta.

Chwyciłam go za głowę dociskając mocniej do siebię.

Znów złapał mnie w swoje sidla...

Cholerna misja.

Ghost story ( Itachi x Yuki )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz