To ten dzień. Dzień, w którym zaczynam życie od nowa, od zera. Czuję się beznadziejnie. Nawet się nie wyspałam, bo całą noc myślałam o tym dniu zamiast wypocząć. A teraz jest dzień i kiedy mam myśleć o śnie? Jestem głupia, bo mój ojciec mnie ogłupił. Tym zastraszaniem, nękaniem, presją, rządaniami. Powtarzam się i tego też mam świadomość, ale nie bez powodu. Właśnie tak wygląda moja codzienność. Worki pod oczami zaczęły powoli nabierać sinego koloru, ale wygląd to najmniejsze moje zmartwienie. Uczesałam włosy, umyłam ciało, buzię, zęby, i tak dalej.
Po tym spakowałam do torby ostatnie rzeczy. Stanęłam przed lustrem, poprawiłam swój ukochany naszyjnik i westchnęłam sama do siebie. Chciało mi się płakać, wyć, krzyczeć, że tu zostaję i kropka, ale co mi to da? Zaszeleści mi następnym pozwem przed twarzą i co wtedy? Znowu będę krzyczeć? Najlepiej się poddać. Tytanom nic nie będzie. Przeżyją bez jednego członka drużyny. Miejmy nadzieję... Jeszcze nie wiem jak zniesie to Robin. Ja i on zawsze mieliśmy taką dziwną przypadłość, że byliśmy niespokojni, gdy nie widzieliśmy siebie w pobliżu lub nie mieliśmy pewności, że drugie jest bezpieczne.
To nie była panika, a troska. Byliśmy jak partnerzy. On znał się na praktyce, a ja na teorii. Gdy on postępował zbyt impulsywnie, byłam jego rozsądkiem. Czasami wpadał w tarapaty, a ja byłam w stanie zrobić wszystko, by go z nich wyciągnąć. On dobrze o tym wiedział i ufał, że ze mną u boku nie spadnie na dno, a ja wiedziałam, że zrobiłby dla mnie to samo. Jego będzie mi brakowało najbardziej ze wszystkich - to pewne. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam bez zapału i otworzyłam. W drzwiach stanął Cyborg. Widziałam jego smutny wzrok, a to wystarczyło, żebym wiedziała co się dzieje. Przyjechał... Cyborg przepuścił mnie w drzwiach, a ja przeszłam i mozolnie pokierowałam się do salonu z torbą u mego boku.
Gdy weszłam do pomieszczenia, zastał mnie widok Tytanów stojących wokół mojego ojca, a twarze mieli zwrócone w moją stronę. Wyczekiwali mnie. Gdy zobaczyłam jego twarz, zrobiło mi się niedobrze. Może nabawiłam się jakiejś choroby przez ten stres. Zeszłam do nich, wchodząc w krąg. Spojrzałam na mojego ojca z rezygnacją. Miał duże, ciemne wory pod oczami, garba na plecach, głupawy uśmieszek, czarne, krótkie włosy, a figurę miał trochę... okrąglejszą. W dodatku był ubrany niechlujnie jak zawsze i miał ze sobą mały plecak, który przy jego postawie wyglądał co najmniej śmiesznie. Patrząc na ten pozew i na jego twarz, ciężko było stwierdzić, że taki człowiek mógł wpaść na coś takiego, a to było na jego korzyść.
- Jak tam? Gotowa na wyjazd? - uśmiechnął się głupawo.
- Poczekaj na zewnątrz. Chcę pożegnać się z przyjaciółmi - mruknęłam stanowczo.
On spojrzał na mnie jakbym kazała mu robić nie wiadomo co, po czym pokornie wyszedł jak taki baran. Westchnęłam patrząc na to, jakim jest niedorajdą i spojrzałam na Tytanów. Oni wszyscy mieli do niego oziębły stosunek. Ich spojrzenia wydawały się wypraszać go z domu, ale to niestety nie działało. Za to, gdy ich wzrok padł na mnie, stawał się pełen współczucia, troski i smutku.
- Życzę ci szczęścia, młoda - powiedział cicho Cyborg, chowając uczucia w sobie.
- Nie zapomnij o nas! - powiedziała Gwiazdka ze łzami w oczach.
- Trzymaj się tam - Bestia poklepał mnie po ramieniu.
- Musisz dać radę - mruknęła Raven, chcąc dać mi nadzieję.
- Gdybyś czekogolwiek potrzebowała lub czuła się samotna to dzwoń. Znajdziemy dla ciebie chwilę - zapewnił Robin.
Spojrzałam na nich załamana tym wszystkim, bo ich życzenia były powiedziane od serca, a to sprawiło, że już za nimi tęskniłam i to okropnie.- Dziękuję wam. Będę bardzo tęsknić... - spuściłam głowę ze łzami w oczach.
Po chwili poczułam na sobie czyiś uścisk. Podniosłam głowę i zobaczyłam Gwiazdkę, a potem dołączyli kolejno: Robin, Raven, Bestia i Cyborg. Odwzajemniłam uścisk bez zastanowienia.
- My też będziemy za tobą tęsknić - powiedział Robin po cichu, ściskając mnie nieco mocniej, a potem puścił razem z resztą z bólem serca, że musi to zrobić.
Wymieniliśmy się pełnymi rozpaczy spojrzeniami i wtedy przyszedł czas, by odwrócić się i odejść.
- Żegnajcie - powiedziałam, zarzucając torbę na ramię, a potem zaczęłam powoli podążać do wyjścia.
- Pa pa, przyjaciółko! - pomachała Gwiazdka.
- Uważaj na siebie! - wykrzyczał Robin w trosce.
- Dzwoń do nas! - przypomniał Cyborg.
Ja tylko spojrzałam na nich przez ramię i kiwnęłam głową z uśmiechem, co symbolizowało werbalne "dobrze" i wyszłam z domu. Moje wrażliwe usposobienie wychwytywało każde ich westchnienie, każdy ich cichy szloch, pociągnięcie nosem, brak oddechu, gdy się oddalałam. Zostawienie tych wszystkich smutnych dusz w tyle było bolesne, ale co mogłam zrobić? To było jak koszmar. Wsiadłam do samochodu niepewnie, zapięłam pasy i od tamtej pory nie oderwałam wzroku od wieży. Przez chwilę miałam nadzieję, że ktoś wybiegnie, wyciągnie mnie z pojazdu i wyraźnie powie mojemu ojcu, że nigdzie mnie nie zabierze, po czym wrócimy razem do domu, ale moje marzenia zostały zdeptane przez głośny ryk włączonego silnika i pisk opon.
Z każdą chwilą czułam jak mój cały świat się rozpada, jak tracę grunt pod nogami. Samochód nieubłaganie przyspieszał, a wieża była coraz dalej i dalej. Nigdy nie chciałam stracić jej z oczu, ale stało się to szybciej niż myślałam. Zaczęłam panikować, mój oddech zrobił się niespokojny, miałam łzy w oczach, gardło się zacisnęło, bym nie mogła nic powiedzieć. Byłam tak daleko od domu i nie miałam jak tam wrócić, a samochód nie stanął. Rozważałam nawet wyskoczenie z samochodu, ale ja nie mogłam tego zrobić. MUSZĘ z nim zostać. Zostawiłam z tyłu wszystko, co kochałam i wszystkich, których kochałam na rzecz nowego życia, którego nawet nie chciałam.
Usiadłam normalnie, by spojrzeć na ojca. Czy to w ogóle ważne, czego ja chciałam? Zaczynam nowy rozdział. Wieża nie jest już moim domem, Tytani nie są przyjaciółmi, a ja... no cóż. Nie jestem bohaterką. Teraz jestem zwykłą dziewczyną z rozbitej rodziny. I już nie Myth a Michelle. To koniec, nie ucieknę. Od teraz moje życie staje się czymś innym. Czymś zwykłym. Czy nie każdy bohater o tym marzy? O rodzinie? Cóż... zdaje się, że odbiegam od kanonu. Całą drogę, zadawałam sobie pytania, a na większość nie znałam odpowiedzi, ale wiedziałam jedno - teraz będzie tylko gorzej.
![](https://img.wattpad.com/cover/196311299-288-k928690.jpg)
CZYTASZ
I NIGDY nie wracaj [Zakończono]
FanfictionMyth od 3 lat mieszka w wieży Tytanów wraz z pięciorgiem jej przyjaciół: Robinem, Raven, Bestią, Cyborgiem i Gwiazdką, i wiedzie z nimi szczęśliwe, pełne wrażeń życie. Do czasu aż pojawi się list od jej ojca z propozycją spotkania się z nią. Czy Myt...