Nic nie będzie takie samo

177 13 35
                                    

Była północ. Nie mogłam zasnąć. Kręciłam się raz w jedną, raz w drugą i nic. Z jakiegoś powodu nie czułam się dobrze w swoim pokoju, mimo że tak go lubiłam. To wszystko przez horror, który oglądałam dzisiaj z Tytanami. Albo i nie? Właściwie to nic nie równa się ze strachem przed durnymi pomysłami ojca. No i czuję się jak ciężar dla Tytanów. Powinnam ich pocieszać, a nie sprawiać kłopoty. Co jeżeli wkrótce będą mieli mnie dość? Eh... Nie powinnam teraz myśleć o takich rzeczach tylko spać... Ale co jeżeli mi to nie wychodzi?

Może powinnam zmienić swoje położenie. Tak też zaczęłam zmieniać pozycje. Raz moje nogi spoczywały na poduszce, a głowa na kołdrze, raz zwisały za łóżkiem, raz byłam cała przykryta, raz wcale, ale w żadnej pozycji nie znalazłam ukojenia. Westchnęłam głęboko i pozwoliłam mojej głowie upaść na poduszkę. To nie w pozycji był problem tylko w tym miejscu. Samo łóżko nie było tak komfortowe jak zawsze, a ściany wydawały się takie zimne i odpychające.

Nie miałam pojęcia, co jest ze mną nie tak. Sama wybrałam, by ściany były błękitne, a materac miękki. Jakim cudem nagle zmieniłam zdanie? No nic... Jeżeli mój mózg odmówił snu w tym miejscu to nie mam co się sprzeciwiać. Wzięłam poduszkę pod rękę, kołdrę na plecy i poszłam do salonu. To miejsce wydało mi się jeszcze straszniejsze, ale gdyby ktoś chciał mnie ukraść, wyczułabym jego obecność. Położyłam się na naszej słynnej ze swojej niewielkiej wygody w korzystaniu sofie i powoli odpływałam.

..................................................................

- Myth? Co ty tu robisz? - obudził mnie czyiś monotonny głos.

To była Raven. Pochylała się nade mną z lekkim zdziwieniem. Podniosłam tułów z poduszki, przeciągnęłam się i przetarłam zaspane oczy.

- Która godzina? - zapytałam, będąc jeszcze nieprzytomną.

- Zbliża się 6. Dlaczego śpisz tutaj? - ponowiła pytanie.

- Uhh... Czułam się źle w pokoju, więc przyszłam tutaj - wytłumaczyłam niemrawo.

- Pierwszy słyszę. To przez ten horror? - dopytała.

- Tak, był trochę mocny... - a to nie do końca była prawda.

- Aha. Może idź doprowadzić się do porządku. Zrobię ci kawy zbożowej - zaproponowała.

Kiwnęłam głową i poszłam do łazienki. Po drodze spotkałam Robina, ale nie zwróciłam na niego uwagi. Za to on na mnie tak. Powiedział mi "dzień dobry", a ja odpowiedziałam mu to samo tylko słabiej. Zmartwił się.

- Co z nią? - zapytał, gdy stanął obok przyjaciółki przy blacie.

- Źle czuła się w swoim pokoju, więc zasnęła tutaj. Mówiła, że to przez horror - powiedziała nie zerkając na lidera ani na chwilę.

- Jesteś pewna, że to przez horror? Nigdy nie miała nic przeciwko nim - rozmyślał.

- Dlaczego sam jej nie spytasz? - spojrzała na niego kątem oka.

- Pewnie znów chodzi o jej ojca. To delikatny temat. Poradzi sobie - powiedział nie do końca przekonany, co do swoich słów.

- Pewnie tak. Chcesz kawy? - zmieniła temat.

- Tak, dziękuję ci - uśmiechnął się lekko.

- Nie ma za co - odpowiedziała cicho.

[U Myth]

W zasadzie byłam już gotowa do wyjścia, jednak powstrzymał mnie fakt, iż dzisiaj wyglądałam wyjątkowo nieświeżo. Zaczęłam dostrzegać obecność małych worków pod oczami, a do tego trochę chudłam, bo nawet nie chciało mi się jeść, co przy mojej wadze już było niepokojące. Na szczęście miałam mój sweter, którym konsekwentnie zakrywałam ciało. Nie ważne jak wiele razy chlapałam się zimną wodą, zmęczenie na twarzy wyglądało tak samo. W końcu odpuściłam i poszłam do salonu. Przywitałam się z resztą i podeszłam do blatu po swoją kawę.

- Myth? Wyglądasz... - zaczął Bestia niepewnie.

- Ładnie jak zawsze. Prawda, Bestio? - powiedział Robin, mrużąc oczy na zielonego wraz z resztą.

- Taa, właśnie to chciałem powiedzieć - przewrócił oczami na jego nieszczerość.

Spojrzałam na nich niepewnie. Wyczułam tą sztuczność, ale nie byłam pewna co o niej myśleć. Zignorowałam to i zaczęłam pić kawę w milczeniu. Tytani spojrzeli po sobie, nie wiedząc co zrobić. Robin wyszeptał coś Gwiazdce, a ona podleciała do mnie z wielkim uśmiechem.

- Przyjaciółko, czy nie zechciałabyś wybrać się z nami na pizzę? Będziesz mogła wybrać dodatki! - zaklaskała.

- Brzmi dobrze - uśmiechnęłam się do niej słabo.

Tytani z tyłu od razu zrobili się weselsi. Nie wiem co kombinują, ale to urocze. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Poczułam uderzenie gorąca. Cyborg poszedł otworzyć i tak samo szybko podszedł spowrotem do nas.

- To listonosz. Coś do ciebie, młoda - powiedział i podał mi kopertę.

Wzięłam kilka głębokich wdechów, rozdarłam papier i zaczęłam czytać to, co było tam napisane. Przyjaciele zgromadzili się dookoła mnie, by posłuchać. To było jakieś pismo od prawnika. Z początku nie robiło mi to różnicy, ale ten fakt zaczął nabierać znaczenia w trakcie czytania. Wstrzymywałam oddech z niepokoju przez większość czasu. Ten człowiek, któremu zapłacił bardzo się postarał, by brzmieć strasznie, ale nie to było najgorsze. Gdy dotarłam do fragmentu, w którym powiedział, że mój ojciec chce, bym z nim zamieszkała, bo jesteśmy rodziną, nazywając przy tym moich przyjaciół jakimiś porywaczami, którzy utrudnili mi kontakt z nim, miałam ochotę zemdleć.

Na końcu powiedział, że gdybym nie zgodziła się na jego warunki to kieruje sprawę na policję, a gdy będzie trzeba to pójdzie również do sądu i dodał, że przyjedzie po mnie po jutrze. Zupełnie nie wierzyłam w to, co czytam. Jego argumenty były wyssane z palca, część z tego to były czyste kłamstwa, a mimo to miał przewagę. Tytani byli bezsilni, a ja miałam ochotę umrzeć.

- Jak to masz z nim mieszkać? - zapytał Bestia zmartwiony.

- I co teraz będzie? - dopytał Cyborg.

- To, co los nam zgotuje... - odpowiedziałam pesymistycznie, gdy trzanęłam papierami o stół z zawodem.

- Czy na pewno nie możemy nic zrobić? Przyjacielu Robinie? - zwróciła się do chłopca Tamaranka ze smutnym wyrazem twarzy.

- Niestety... - mruknął w beznadziei ze spuszczoną głową.

- Ale Robin! - zmartwiła się Gwiazdka.

- Napisał wyraźnie. Jeżeli się nie zgodzimy to kieruje się do sądu. Jaką szansę ma banda dzieciaków, których określił porywaczami? W dodatku nie mamy żadnych dowodów na to, że Myth przyszła z własnej woli. Przykro mi, ale nie wiem co robić. Musimy mu ulec - wytłumaczył z poczuciem winy.

Kiwnęłam głową wyrozumiale, czując, że to początek mojego końca. Teraz już nic nie będzie takie samo...

I NIGDY nie wracaj [Zakończono] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz