KAYLA POV
Po wydarzeniach z poprzedniej nocy nie byłam pewna czy chcę i czy w ogóle powinnam spać. Jednak jestem tylko człowiekiem i jak by na to nie patrzeć spać muszę. Jak się okazało moja silna wola nie jest tan silna jak zawsze mi się wydawało. Po paru-godzinnej walce z własnym organizmem, przegrałam. Zasnęłam. Sen przyniósł upragnione ukojenie, moje mięśnie rozluźniły się, a ja odpłynęłam. Nie chciałam tego, ale jak się okazało było to bardzo przyjemne. Tym razem nie śniło mi się nic. Mój organizm wypoczywał, przygotowywał się na następny dzień i tak jakby się resetował.
Rano wstałam wypoczęta i pełna sił, tak jakby cała zła energia znalazła sobie nową ofiarę, a mi dała spokój. Nie czułam niczego, co mogłoby zwiastować cokolwiek złego,a świat wydawał się nad wyraz piękny. Niewiele myśląc postanowiłam się ogarnąć i iść na śniadanie.
- Dzień dobry wszystkim.
- Ktoś wstał z lepszym nastrojem, jeszcze wczoraj zabujała wzrokiem.
- Spokój! Każdy ma prawo do gorszego dnia. Ona przynajmniej się zameldowała. Ciebie szukaliśmy przez cały dzień, bo postanowiłeś się odizolować.- Sączysmark nic nie odpowiedział, tylko założył ręce na piersi i odwrócił się udając obrażonego.
- Naprawdę było ze mną, aż tak źle?
- Nie, Sączysmark zawsze wyolbrzymia.
- To dobre, nie chcę mieć nikogo na sumieniu.- to powiedziawszy zajęłam swoje miejsce i zabrałam się za jedzenie.
- Skoro wszyscy już się tutaj zebrali to skorzystam z okazji i powiem, że zbliżają się święta i wypadałoby polecieć w odwiedziny na Berk. Kto jest za?- jak zwykle uzyskanie jednoznacznej odpowiedzi okazało się być trudniejsze niż Czkawka mógł przypuszczać. Wszyscy odpowiedzieli chórem, ale nie jednoznacznym chórem, co sprawiło, że nikt nie mógł usłyszeć własnych myśli.
- Ja to odbieram za tak. Przygotujcie się, wyruszymy jeszcze dziś i pomożemy w przygotowaniach.
Nie powiem, trochę mnie to zasmuciło. Co ja mam ze sobą zrobić? chyba po prostu zostanę i popilnuję wyspy, albo zrobimy sobie ze smokami jakąś wycieczkę. Na wyspie wszyscy krzątali się w te i z powrotem. Pomimo, że mieszka na niej 7 osób nagle zrobiło się tłoczno jak na targowisku. Nawet Astrid wpadła w wir pakowania i szykowania wszystkiego tak jakby zaraz miał skończyć się świat, a my jesteśmy jedynymi, którzy mogą się uratować i musimy zabrać wszystko co mamy, cóż wszyscy poza mną.
- Kayla, a ty czemu siedzisz tutaj i się nie pakujesz?
- A mam, po co? Na Saari nie wrócę, nikogo poza też nie mam. Zostanę i popilnuję wyspy, albo gdzieś polecimy ze smokami.
- No chyba sobie żartujesz?! Lecisz z nami i nie chce słuchać wymówek.
- Astrid, to wasza wyspa, wasza rodzina, wasze święta. Nie chcę tego psuć. To wy macie świętować i dobrze się bawić.
- Ja chcę spędzić te święta z moją nową przyjaciółką, wśród wszystkich, na Berk. Chociaż akurat gdzie to jest nie istotne, ważne że ze wszystkimi. Dlatego teraz bez marudzenia bierzesz torbę i swoje rzeczy i wkładasz je do torby.
- A co na to reszta drużyny?
- Trzymają kciuki, że uda mi się ciebie przekonać do podróży. Sam Stoik- nasz wódz chce cię poznać.
- A z kont o mnie wie?
- Z listów Czkawki. Dość często zdaje mu korespondencje życia na Końcu Świata.
- No dobrze, skoro to życzenie samego wodza, to polecę.
- Udało się! A teraz szybko, pakuj się.- tak jakby nie miałam wyjścia i musiałam się zastosować, chociaż nie powiem, że spędzenie z nimi wszystkimi świąt to może być naprawdę miłe. Spakowałam w zasadzie wszystko co miałam, bo nie oszukujmy się, ale za dużo rzeczy to ja nie mam. Jak się okazało ja teraz też wpadłam w wir przygotować, tyle tylko, że ja byłam w miarę poukładana i nie biegałam z rzeczami w tę i z powrotem, tak jak robili to wszyscy pozostali.
Po zapakowaniu wszystkiego i zawieszeniu całej broni na sobie poszłam ze smokami przed stajnie. Zaskoczyło mnie to jak bardzo jeźdźcy smoków potrafią być niezorganizowani. Dosłownie nikt nie potrafił dojść do ładu i składu. Jak tak dalej pójdzie to my nie polecimy tam za rok. Niestety nic na to nie poradzę.
Razem ze smokami siedziałam sobie na lądowisku przed stajniami, grzałam się w słońcu i patrzyłam na wszystkich krzątających się w każdą stronę.
- Kayla, powiedz mi jak to jest możliwe?- zdyszana Astrid stanęła nade mną.
- Ale co?
- Zaczęłaś się pakować chyba z 2 godziny później, a siedzisz tu, gotowa też z jakieś 3. Jak?
- Wiesz, jesteście strasznie niezorganizowani. Próbujecie zrobić wszystko jak najszybciej, ale przez to jesteście tylko bardziej roztrzepani. Zróbcie wszystko powoli i na spokojnie, a będzie gotowi w ciągu godziny.
- To nie może być takie proste?
- Jestem żywym dowodem, że tak.- Astrid poszła, ale chyba wzięła sobie moją radę do serca, bo nie widziałam jej żeby powtarzała te same błędy co poprzednio.
Siedzenie i nic nierobienie było naprawdę przyjemne, ale wszystko musi kiedyś się skończyć, a miłe rzeczy kończą się nad wyraz szybko. Moja rada jak się okazało rozeszła się po wszystkich i każdy się do niej zastosował.
- Kayla, miałaś rację to naprawdę działa.
- Co?
- No planowanie i organizacja. Zobacz wszyscy jesteśmy gotowi.
- Widzisz, mówiłam. Skoro jesteście gotowi to może w drogę?- wszyscy posprawdzali jeszcze mocowania przy siodłach i ruszyliśmy.
Lot był bardzo przyjemy. Pełen żartów i docinek, ale tych przyjemnych. Chyba każdy dodał jakąś swoją historię. Wszytko szło jak po maśle i nie potrafiłam sobie wyobrazić, że mogłoby być lepiej. Czułam się tak jakby znałam ich od zawsze i od zawsze doskonale się dogadywałam, tak jak i smoki.
- Kayla, czy mógłbym zająć ci chwilę?
- Jasne Czkawka, o co chodzi?- odłączyliśmy się trochę od grupy.
- Chodzi o to, że........ że lecimy na Berk i zastanawiam nad pójściem do Gothi, naszej znachorki. Chciałbym mieć tatuaż, już od dłuższego czasu, ale nie wiem czy to dobry pomysł.
- Jeśli wiesz, że chcesz go mieć, to w czym problem?
- Czy to na pewno dobry pomysł, czy powinienem i co potem?
- Za dużo myślisz. Powiem tak, jeśli już od dłuższego czasu chcesz go mieć, to go zrób. Czy to dobry pomysł, nie jestem ci w stanie powiedzieć. Ja na przykład nie żałuje żadnego. Są częścią mnie. Od zawsze o nich marzyłam i od zawsze się mi podobały. Czy powinieneś też nie wiem, ale jesteś dorosły i możesz robić co chcesz i nikt nie ma prawa ci niczego zabraniać. A co potem? Trudno powiedzieć... trochę będzie bolało, ale efekt zazwyczaj jest niesamowity i na jednym może nie stanąć.
- Czyli to dobry pomysł?
- A co konkretnie chcesz mieć i gdzie?
- Nocna Furię, na plecach.
- To pasuje do ciebie. Jeśli będziesz chciał się pochwalić, wszyscy będą pod wrażeniem.
- Ok, dzięki. A myślisz, że Astrid się spodoba?
- Na pewno będzie pod wrażeniem.- Czkawka uśmiechną się pod nosem i poleciał do reszty grupy, a ja postanowiłam zaszaleć. Moja smoczyca nie miała nic przeciwko.
YOU ARE READING
Skrzydlaci Przyjaciele
FanfictionZobaczyłam na horyzoncie jakąś grupkę. Po chwili wiedziałam, że to oni. Musiałam ich poznać, poznać bohaterów. Jednak nie zostałam zbyt mile przyjęta... Fanfiction o bohaterach serialu Jeźdźcy Smoków: Na Końcu Świata i kimś nowym... Za okładkę, któr...