Rozdział 29

140 14 0
                                    

KAYLA POV 

Dzień zapowiadał się pięknie. Czkawka i Astrid są parom i o zdawało by się ze świata zniknęły wszystkie problemy, ale niestety to nie prawda. Przekonaliśmy się o tym już na śniadaniu. 

Jedliśmy spokojnie śniadanie. Para zakochanych nie mogła oderwać od siebie oczu. Wszyscy wokół już zaczęli szeptać na ich temat. Postanowiłam zareagować

- Astrid,Czkawka mogę cię prosić was na stronę?- wydali się być bardzo zdziwieni, ale wyszli przed chatkę razem zemną.

- Co jest? O co chodzi??

- Przestańcie tak na siebie patrzeć, jeśli  nie chcecie żeby inni o was wiedzieli albo przynajmniej nic nie podejrzewali.

- Ty wiesz?!

- Wiem i za chwilę wszyscy będą wiedzieć!

- Astrid, maczałaś w tym palce?

- Może odrobinkę.

- To moja wina, to ja wypytałam, a teraz zacznijcie zachowywać się normalnie, tak jak wcześniej, bo inaczej....- i nie dokończyła, bo przed twarzom przeleciał mi starszliwiec straszliwy. Wpadliśmy z powrotem do klubu na oślep o mało sobie nóg nie łamiąc. Wywołaliśmy tym nie  mały wybuch śmiech u naszych przyjaciół.

Czkawka odczytał treść listu i pobladł. Przestało być nam do śmiechu. Razem z Astrid zabrałyśmy się do czytania następne. W mig zrozumiałyśmy powagę sytuacji. Tylko ja jeszcze nie wszystko wiedziałam. Zostało mi to dobitnie wytłumaczone. Viggo atakuje kolejne wyspy.

***

- Czyli chcecie mi powiedzieć, że ta walka o soczewki do Smoczego Oka, czymkolwiek to coś jest, trwa już od dłuższego czasu robi się coraz poważniejsza?

- No, coś w ten deseń.

- W takim razie trzeba ich pokonać. Raz, a dobrze.

- Próbowaliśmy. Ten facet wpadł do wulkanu i nadal żyje, a do tego jest z nim jego brat, grupa ludzi, którzy siła zmuszają smoki do posłuszeństwa z Kroganem i jeszcze kupiec Johan, który zawsze wydawał się być przyjacielem tak na prawdę działał przeciwko nam i zdradzał każdy nasz ruch.

- To komplikuje sytuację, ale damy radę. Razem na pewno damy.
-Podziwiamy twój zapał, ale trzeba z tym lecieć na Berk.

- Znowu? Ledwo co tam byliśmy...- Mieczyk postanowił ponarzekać na pomysł.

- Nie ma czasu do stracenia, trzeba się spakować.- ruszyliśmy do chat, żeby przygotować się do drogi. 

Wszytko to wydawało się mi trochę dziwne, ale słyszałam już też o polowaniach za smoki, odwiecznej wojnie z nimi i wykorzystywaniu ich do walk na arenach ku uciesze wikingów. Zachowanie wydawało się bardzo barbarzyńskie i okrutne, ale nic nie mogę z tym zrobić. Albo i w zasadzie mogę. Muszę pomóc jeźdźcom i zrobić wszystko co w mojej mocy aby wygrać tę wojnę.

***

Na Berk znaleźliśmy się tak szybko jak tylko było to możliwe. Po drodze zrozumiałam wszystko co powinnam na temat tej wojny. Nasze przybycie oczywiście nie pozostało niezauważone.

- Czkawka, mamy poważny problem.

- Wiem tato, czytaliśmy. Tylko co możemy zrobić?

- Przypuścić atak, raz a dobrze i nareszcie skończyć tą całą sytuację.- wszyscy poszliśmy do twierdzy, aby opracować plan.

- Wszyscy wiemy, że chodzi o Króla Smoków, tylko nikt nie wie jak go znaleźć.

- Czekajcie- postanowiłam się włączyć do dyskusji- mówiliście coś o jakimś smoczym oku. Może tam coś znajdziemy?

-Żeby coś znaleźć trzeba mieć odpowiednią soczewkę.

- A co to soczewka?

- Coś takiego.- moim oczom ukazała się drewniana oprawka w kształcie sześciokąta z kawałkiem szkła w środku.- Nie wiemy, gdzie może ona być.

- I jak zgaduję nie wiecie również, gdzie możemy jej szukać?- zapytałam z nadzieją w głosie.

- Niestety nie.- moja nadzieja znikła tak szybko jak się pojawiła. Zebranie zostało zakończone, a my nadal nie mamy zbytnio pomysłu co możemy zrobić. 

Kiedy wychodziłam z twierdzy, zostałam czymś oślepiona. Przez chwilę szukałam źródła, które atakuje moje oczy. Po chwili go znalazłam i stanęłam jak wryta. Postanowiłam odnaleźć Astrid i Czkawkę. Nie zajęło jej to zbyt wiele czasu. Pobiegła czym prędzej do pary spacerującej pod lasem.

- Przepraszam, że przerywam tak romantyczny moment, ale po pierwsze albo wszystkim powiedzcie, albo zacznijcie się lepiej maskować, a po drugie nie uwierzycie co znalazłam.

***

- Hedera.

- Tak?

- Wiesz co masz przypięte do pasa?

- Róg, który ostałam od ojca.

- I coś jeszcze.- Hedera spojrzała na swój pas i straciła głos.

- Soczewka....- wychrypiał cicho Śledzik.

- Przepraszam, ja nie wiedziałam- biedna nawet nie wiedziała co powiedzieć.

- Hedera, my też jej nigdy nie zauważyliśmy. Ale teraz daj nam ją, bo musimy ją sprawdzić.- Hedera oddała swoją soczewkę, a Czkawka włożył ją do smoczego oka. 

- Niestety nasze smoki nie potrafią jej odblokować.

- Przecież nie możemy się teraz poddać. Nie kiedy jesteśmy tak daleko.

- Kayla, próbowaliśmy cały dzień, w milionach rożnych kombinacji. Nie potrafimy jej rozszyfrować. Nasze smoki nie potrafią. Żeby soczewka zadziałała przede wszystkim  musimy mieć smoka, który będzie ziać dobrym ogniem.

- Próbowaliśmy już wszystkich. Nawet Szczerbatek nie dał rady. Jeśli ogień nocnej furii nie rozszyfrował soczewki to nie wiem, co zdoła.

- A właśnie, że nie. Nie próbowaliśmy wszystkich.- nie miałam zamiaru się poddać. Wyszłam z twierdzy by po chwili wrócić tam razem z moimi smokami. - Mówiliście, że Isa, Tulii i Peto to wyjątkowa smoki. Jak żadne inne. Może one dają radę.- Czkawka wymienił spojrzenia ze Śledzikiem.

- W zasadzie można spróbować. Nie mamy nic do stracenie, a jeśli ma się coś udać.

- Tulii. Tylko spokojnie, zapalasz smocze oko. Nie możemy go zniszczyć.- wszyscy czekali w wielkim stresie i skupieniu aż moja smoczyca da ognia. Kiedy to się stało wybuchło nie małe poruszenie.

- Kayla! Co byśmy bez ciebie zrobili? Gdyby nie ty nie wiedzielibyśmy o soczewce, a bez twoich smoków nie uruchomilibyśmy jej. Jesteś niezwykła.

- Już spokojnie, bez takich. Ja po prostu chce wygrać i położyć kres polowaniom i zabijaniu smoków. To mój cel. A teraz szybko, niech ktoś to rozszyfruje!!!

- To mapa, prawdopodobnie prowadzi do króla smoków, ale jest niekompletna. Tak jakby brakowało połowy. 

- Kto może mieć drugą połowę, czyli kolejną soczewkę. Ona może być wszędzie.

- Czekajcie. Swoją dostałam od ojca, więc drugą może mieć mój brat!

- Dagur!! Trzeba jak najszybciej dostać się na wyspę Berseków.

- Czkawka, smoki nie dadzą rady. Nie możemy tak ryzykować.Polecimy tak szybko jak się da, ale każdy musi odpocząć. - Astrid potrafi przemówić Czkawce do rozumu.

- Polecimy jutro, wieczorem. Idźcie odpocząć i nie męczcie smoków.- nikt nie śmiał się sprzeciwiać. Każdy odszedł w swoją stronę bez słowa lub z cichym dobranoc.

Ja jednak przed snem poszłam jeszcze na prośbę Tulii przelecieć się po nocnym niebie. Wtedy po par pierwszy od naprawdę długiego czasu pomyślałam o Saari, o rodzicach, o wyspie, o domu, o walkach, o Yrtti i o Ronie. Jedna samotna łza spłynęła na mój policzek, ale przez zimny wiatr znikła tak szybko jak się pojawiła.

Skrzydlaci PrzyjacieleWhere stories live. Discover now