Rozdział 35

110 12 2
                                    

KAYLA POV

Oczywiście, że zostałam z Ronem, zawsze tego chciałam. Strasznie się zmienił od czasu kiedy ostatni raz go widziałam. Wydoroślał, stał się pewniejszy siebie, odważny, odpowiedzialny, samodzielny, ale poza zmianą charakteru zmienił się również fizycznie, nie jest już tym samym niskim synem kowala, którego pamiętałam.  Teraz jest wysoki, wysportowany, umięśniony. Nigdy nie powiedziała bym, że może się tak zmienić, jedynie jego piękne zielone jak las oczy pozostały takie same. Wiedziałam, że chce z nim zostać, nigdy na żadnego innego mężczyznę nie spojrzałam tak samo, a trochę się ich przewinęło.

RON POV

Odnalazłem Kaylę, to niesamowite. Zmieniła się nie do poznania, wyrosła na piękną kobietę. Przestała tak ciasno spinać włosy i zmieniła ubiór. Poznała też wielu ludzi i przeżyła wiele różnych przygód, które niewątpliwie ukształtowały jej charakter. 

A ja po tylu latach nadal o niej nie zapomniałem i nadal chciałem z nią być. Kocham ją. 

KAYLA POV

- Ron, co ty tutaj robisz? Dlaczego nie ma cię na Saari? Co się działo kiedy uciekłam?

- Wszystko ci opowiem, ale najpierw może chodź coś zjeść, a później chcę usłyszeć co działo się u ciebie przez te dwa lata.

- Dobrze.- poszliśmy do kuchni, gdzie usiedliśmy przy stole naprzeciw siebie. Dostałam pod nos gulasz z jaka, co bardzo mnie ucieszyło, bo nie często jadłam takie pyszności. Pochłonęłam zawartość miski w mgnieniu oka. Ron zaśmiał się widząc moje zafascynowanie daniem.

- Chyba byłaś naprawdę głodna.- powiedział z uśmiechem.

- Trochę tak, ale raczej chodzi o to jakie to dobre. Nie często zdarza mi się zjeść coś tak dobrego i sytego, co nie jest rybą. Na widok ryby na obiad i każdy inny posiłek mam powoli mdłości, ale jeść trzeba.

- Nie jadłaś nic innego?

- Raczej nie chyba, że trafiłam na wyspę, gdzie coś sprzedawali, ale nie starczało tego na długo. 

- Podziwiam twoją wytrwałość. Może chcesz jeszcze?

- Nie, dziękuję. Ale miło że pytasz.

- Opowiesz mi co się działo u ciebie przez ten czas?

- Tak. Po ucieczce i kilku dniach tułania się bez celu trafiłam na jeźdźców, na początku musiałam zdobyć zaufanie, ale kiedy to się udało stałam się jedną z nich. Razem pokonaliśmy Viggo i w zasadzie tu historia się kończy. Grupa się rozpadła.

- I nie widziałaś już ich nigdy więcej?

- Co to, to nie. Ostatnio widzieliśmy się niedawno. Właśnie na Berk zrobiono mi kolejny tatuaż.

- Dalej je zbierasz?

- Tak, bardzo się mi podobają. A co działo się u ciebie?

- Po ucieczce wszczęto poszukiwania i wtedy właśnie spotkałem moją smoczycę, gdy szedłem przez las. Później jeszcze wódz powiedział, że mam pomóc przeszukać twój dom, tak właśnie znalazłem pamiętnik. Powiedziałem ojcu, że nie będę potrafił żyć na Saari i że mam smoka. Nie miał nic przeciwko temu, że odlecę, ale powiedział, że mam o nim pamiętać. Zanim odleciałem przyszła do mnie twoja matka i podarowała mi twój pamiętnik, żeby twój ojciec go nie spalił. Odleciałem i osiedliłem się tutaj, żyję ze smokami. Na Sarri byłem parę razy, twoi rodzice pytali czy coś wiem, gdzie jesteś, ale niestety nie wiedziałem. Byli bardzo smutni, tęsknią za tobą.

- Ja nie wiedziałam...nie mogłam nawet przypuszczać. Myślałam, że byłam problemem, który sam się rozwiązał.- byłam zła na siebie.

- Tęsknią za tobą, Kayla kto na Saari nie tęskni?

- Nie myślałam, że może im mnie brakować.

- A jednak brakuje, ale nie dziwię się również, że odleciałaś. Przeżyłaś tyle przygód, poznałaś jeźdźców. Ile bym dał żeby kiedyś kogoś z nich spotkać...

- A wiesz, że to się da załatwić?

- Jak?

- Poleć ze mną na Berk

- Mógłbym?

- A czemu nie? Dużo o tobie słyszeli z moich ust. Wiedzą co dla  mnie znaczysz.

- To na co jeszcze czekamy? Chodź!- był wyraźnie podekscytowany, a ja chciałabym odpocząć.

- Ron, uwielbiam twój entuzjazm, ale chciałabym odpocząć i dać smokom odpocząć.

- Jasne, poczekam ile będzie trzeba. - resztę dnia spędziliśmy na rozmowach, a przez następne trzy dni spędzaliśmy czas razem na walkach, lataniu i podstawowych czynnościach, co było bardzo miłe. 

Później faktycznie wybraliśmy się na Berk, gdzie bardzo ciepło nas powitali i nam gratulowali. Ron znalazł z wszystkimi wspólny język, a Astrid powiedziała, że pasujemy do siebie. Spędziliśmy na Berk tydzień w trakcie, którego wróciły wspomnienia z czasów Końca Świata. Trochę smutno było się rozstawać, ale Ron chciał wrócić sprawdzić, co dzieje się na jego wyspie.

Spędziłam z Ronem kilka ostatnich miesięcy w trakcie których na prawdę się z nim zżyłam i pokochałam go sto razy mocniej. On również pokochał mnie mocniej i chce żebym z nim została. Ja nie mam nic przeciwko, razem żyje nam się lepiej i prościej. Chcę z nim zostać. Zdarza nam się też latać na Berk, gdzie wszyscy nam mówią, że musimy być ze sobą, bo jeśli nie to przestaną wierzyć w miłość. Moje życie znowu się zmieniło o to o 180 stopni, ale od kiedy uciekłam z Saari ani razu nie zmieniło się na gorsze, a trochę już takich zmian przeżyłam.







Skrzydlaci PrzyjacieleWhere stories live. Discover now